#3uyRs

Słowem wstępu: Jako gimnazjalista byłem nieco pulchny, przy wzroście 185 cm ważyłem aż 103 kg. Dodatkowo moim marzeniem było zostać strażakiem, a przy tej wadze było to wręcz niemożliwe. Moja codzienność to drwiny mojej ''cudownej'' klasy z mojej wagi i o moim marzeniu, nieprzyjemne, przykre komentarze były na porządku dziennym.

Miałem tego dość. W ostatniej klasie gimnazjum powiedziałem sobie - CZAS ZE SOBĄ ZROBIĆ PORZĄDEK! I zaczęło się, treningi, dieta... Po 3 latach udało się. Schudłem do wagi 72 kg. Ogromnie się cieszyłem. W międzyczasie moje marzenie rosło, w końcu postanowiłem - zapiszę się do OSP, pójdę na kursy i zostanę tym, kim zawsze marzyłem - strażakiem. Obecnie jestem już 2 lata po kursach.

Historia właściwa: Sobota, gdzieś pod koniec października, godzina 3 w nocy - ALARM.
Syrena wyje, dostałem SMS - ''alarm, do remizy!''

Wiadomo jak to jest - pełna para w nogach, buty na nogi, nomex na siebie, hełm na głowę i do samochodu - w samochodzie szybko aparaty powietrzne na plecy, rozkazy dowódcy. Dojeżdżamy na miejsce, adres znajomy - bowiem tutaj mieszkał jeden z moich głównych ''prześladowców''. Pożar domu. Akcja trwała może z 4 godziny, kończyliśmy może trochę po siódmej. Wtedy podchodzi On, Bartek (zmienione imię) i dziękuje mi. Dziękuje za uratowanie życia, tak jak wszystkim moim kolegom (nie, nie wiedział wtedy że to ja), natomiast ja mu powiedziałem ''spoko, Bartek, takie moje zajęcie :)''. Na początku nie wiedział, skąd go znam - ale wtedy zauważył mój emblemat z imieniem i nazwiskiem (tzn plakietkę na nomexie - ubraniu strażackim) - zdębiał. Może to zabrzmi źle, ale wtedy po prostu się ucieszyłem, że ''zagrałem mu na nosie'' i dostałem się do straży, aczkolwiek nie dawałem tego po sobie poznać.

Zebrałem sprzęt, i po prostu usiadłem do pięknego, świecącego się jak choinka Mercedesa i odjechałem w siną dal (do remizy :D), a z Bartkiem kontakt mam dość dobry, nawet reszcie dawnej klasy powiedział jak było, i mam ''respekt''. :D

Nie poddawajcie się, spełniajcie marzenia. Nie ważne jakie są, spełnijcie je na 100%.
SINpi Odpowiedz

Nawet mi się nie chce robić monologu o tym, jak bezsensowne jest ostatnie zadnie.
Nie spełnię swoich marzeń i tyle.

LiberumVeto

Chciałem być Jedi;-; , ktoś mi pomoże spełnić moje marzenie na 100% ?

CukierPuder Odpowiedz

A no tak, zawsze w takich historiach musi być przesladowca, który chce pomocy, albo wysyła CV do swojej dawnej ofiary.

Akerta Odpowiedz

Chciałabym mieć magiczne moce :( No i dupa, marzenia nie spelnie! :(

whoMi

Sowa nie przyleciała ? :(

SINpi Odpowiedz

Btw, nieważne*, przymiotniki z ,,nie" piszemy razem.

Hubbabubba Odpowiedz

Takie historie dają nadzieję, że karma wraca ;)

Dodaj anonimowe wyznanie