Mieszkam w akademiku rodem z czasów PRL-u, w którym na każdym piętrze są koedukacyjne łazienki dla wszystkich studentów. Idąc tokiem myślenia PRL łazienki nie są zaopatrzone w papier toaletowy, każdy więc organizuje ów luksusowy towar we własnym zakresie. Jedni na bogato kupują papier, inni kradną z uniwersytetu naprzeciwko akademika. Ja należę do tych pierwszych.
Chcąc pomóc, zawsze zostawiam kończącą się rolkę papieru w ubikacji, by ktoś inny mógł z niej jeszcze skorzystać w razie awaryjnej sytuacji.
Pamiętajcie, studenci, pomoc to nie tylko dzielenie się alkoholem, są inne sposoby na ciche bohaterstwo ;)
Dodaj anonimowe wyznanie
W moim można znaleźć tylko kondomy... I to zużyte :(
Lepsze to niż nic
Tak w ogóle to pozdrawiam Vicewersal.
Ale ból xD
Niech Ci Bozia w ECTS-ach wynagrodzi!
You won xdd
Też mieszkałam w takim akademiku. Mi z kolei zdarzało się czasami zapomnieć o rolce i nieważne jak szybko bym po nią wróciła, nigdy nie było już po niej śladu :(
Jako biedna studentka posiadalam luksusowy towar w postaci patelni😀. Pewnego razu kumpel pozyczyl ode mnie owe naczynie a oddając powiedzial" jestem pierwszym w akademiku który wylizal ci patelnię 😁😁
A skąd był tego taki pewny? :)
Nie dość, że kupujesz, to jeszcze zostawiasz dla innych - bohater nie zawsze nosi pelerynę. ;)
Do dupy taka pomoc
My tam mamy 1 łazienkę na 10 osób :) ale jedna łazienka na piętro... Musi być ciężko xd
Byłam w dwóch akademikach rodem z PRL-u. Akademik WUM, gdzie były koedukacyjne łazienki miał fajną budowę, był czysty i wyremontowany. Zaś mój pierwszy akademik był dla Wwskiej Politechniki. Syf, brud, wystrój jak z lat 70... Co z tego, że mieliśmy jedną łazienkę na 4 osoby skoro wnętrze pokoi i korytarzy było bardzo przygnębiające?