#IoAJI
Znam się na kwiatach, prawie całe swoje dotychczasowe życie spędziłam pomagając babci w szklarni. W tym roku, jako iż byłam po maturze, a sezon kwiatowy w pełni, postanowiłam sprzedawać razem z babcią i ciocią kwiaty. Dwie wyżej wymienione kobiety codziennie mi dziękowały za to, że tam jestem, bo im lżej w pracy - cieszyłam się tym ogromnie.
Klienci wiadomo, bywają różni, o niektórych szkoda gadać. Np. tłum ludzi w szklarni i jakaś dama krzyczy, że ja się nie znam na kwiatach i ona nie chce, żeby tak młoda osoba jak ja ją obsługiwała. Ręce mi opadały, bo takich osób naprawdę było sporo. Jednak za każdym razem wkraczała do akcji babcia i mówiła, że jak się im nie podoba, to mogą kupić kwiatki gdzie indziej.
Jednak najlepsi byli ci, którzy przy 5 kwiatkach za 5 zł prosili o rabat. Ciocia się w końcu zdenerwowała i na wejściu powiesiła karteczkę, że Rabat to stolica Maroka :D
Jejciu, znam to, moi dziadkowie również sprzedają kwiaty i pomagam im sprzedawać (kiedy mam wolne, oczywiście) od 3 lat. Aktualnie mam 15 I znam się i na matematyce i na kwiatach, ale oczywiście teksty typu: "spytaj się dziadka, on wie lepiej", " młoda jesteś, niedoswiadczona" słyszałam już nie raz...
A co do rabatów, miałam kiedyś sytuację, gdzie jakiś moherek chciał obniżkę z 3zl ma 2 XD
Hmm... czyżby fanka Fairy Tail? :p
Nie,kupiła sobie nick za eurogąbki.
Może i dostanę minusy, ale do opowieści o trudnych klientach jest w internecie inna strona. A już abstrahując od tego, w tym wyznaniu klientów nawet nie można nazwać trudnymi. Naprawdę odnoszę wrażenie, że ludzie piszą żeby pisać. Nawet jak w historii niema absolutnie nic anonimowego.
Jaka to strona? Chętnie bym poczytała. :)
Wydaję mi się, że chodzi o stronę piekielni.
Wydaje mi się, że co niektórzy powinni sprawdzić znaczenie słowa "anonimowy".
Piekielni. Na 100%.
Oj Elena, jak już się czepiamy, nie ma* pisze się osobno:)
Że się powtórzę: od kiedy anonimowe obejmują jakieś określone kategorie?
Można by powiedzieć że twoja ciocia to mistrzyni ciętej riposty.
kurcze, też sprzedawałam kwiatki i znam te sytuacje z rabatem, ale na karteczkę to nie wpadłam :D
pewnie i tak niektorzy nie zrozumieja
Nie widzę w tymnis strasznego ze chcieli rabat. W końcu tylko zapytali
Do spożywczego też przychodzisz i pytasz o rabat na chleb? Kwiaciarnia to sklep jak każdy inny