Jestem dorosłą kobietą. Od X lat rok w rok wysyłam mojemu znajomemu życzenia urodzinowe. Poza tym jednym dniem w roku nie mamy ze sobą żadnego kontaktu. Robię to po to, by nigdy o mnie nie zapomniał. Przez to właśnie wszystkie moje dotychczasowe związki nie były przeze mnie brane na poważnie. Nie jestem w stanie zaangażować się w pełni w relację z żadnym facetem. Mam wrażenie, że nikt z moich przyjaciół czy członków rodziny nie jest dla mnie tak ważny jak właśnie ten jeden Anon.
To wciąż nieodwzajemniona miłość, czy już choroba psychiczna?
Dodaj anonimowe wyznanie
Mam taki układ z dawną przyjaciółką z gimnazjum :D Mamy urodziny dokładnie pół roku po sobie. Rozmawiamy tylko w te urodziny, dzwonimy/piszemy do siebie z życzeniami i możemy przegadać cały dzień, wtedy poznajemy nowinki z minionego pół roku i rozmawiamy wszystkich o pierdołach. W te pół roku między urodzinami też nie rozmawiamy. Z jednej strony to dziwne a z drugiej to taki nasz rytuał trwający prawie 7 lat. Mimo, że nie mamy stałego kontaktu to dalej jesteśmy sobie bliskie, a jakby pewnego dnia zadzwoniła nie z powodu moich urodzin a z jakąś prośbą, to na pewno zrobiłabym wszystko, żeby jej pomóc. I ona zrobiłaby to dla mnie ;)
Może zrób coś jeszcze, oprócz wysyłania życzeń? Być może jest szansa, aby ta nieodwzajemniona miłośc stała się czymś więcej?
Masz rację, niech wysyła mu życzenia np. z okazji uchwalenia Konstytucji 3 maja albo na nowy rok.
albo spyta zony, czy moze go na herbatke zaprosic :P
Skoro to trwa od X lat a facet jeszcze nic z tym nie zrobił to autorka na pewno nie ma na co liczyc
Sextothebeat: ale gdyby każdy tak myślał, to populacja ludzi na świecie na pewno nie wynosiłaby ponad 7 mld 😋
Odpowiada na te życzenia? Jeśli tak, za odpowiedź napisz coś w stylu "Nie ma za co, duża impreza się szykuje?". Niby nic, ale od tego rozmowa może się rozwinąć. Jeśli jesteś w miarę odważna i jeśli mieszkacie w tym samym mieście, możesz go też zaprosić na urodzinową kawę. Jeśli nie będzie zainteresowany, lub napisze, że ma dziewczynę, będziesz wiedzieć na czym stoisz.
Ostatecznie może też się okazać, że to tylko dziwna fascynacja jego osobą, a w realu nie będzie Cię kręcić.
Powodzenia :)
Choroba na pewno nie. Przecież go nie przesladujesz, nie wypisujesz non stop. To że jest obecny w twojej pamięci i dalej coś czujesz to normalne, ale na pewno ciężkie. Bo dekada to dużo. Myślę ze trzeba coś z tym zrobić. Chyba najlepiej przekonać się co sam zainteresowany czuje i czy byłby w stanie okazać wzajemnosc. Jeśli tak to super, będziesz wreszcie szczęśliwa! A jeśli nie, cóż, drugie dobrze - być może jakoś Cię to uwolni, odbierze fałszywą nadzieję i otworzy na coś pięknego co może nadejść. Tylko nie czekaj drugie dziesięć lat :) najgorsze to tkwić w niepewności...
Myślę, że autorka pisząc "X lat" wcale nie miała na myśli 10 lat, a jakąś bliżej nieokreśloną ich ilość :D
Po prostu nie możesz pogodzić się z tym, że ta miłość jest nieodwzajemniona, to normalne. Wiem co czujesz :(
Przyzwyczajenie.
TimeyWimey - racja, rzeczywiście, teraz to do mnie dotarło :D durna ja.
No ale tak czy inaczej te x lat to pewnie męcząca sprawa bo widać że waży na całym życiu.
Ja robię to samo z koleżanką, taka pozostałość po dawnej znajomości. Sam się nad tym zastanawiam czy to chore czy nie...
Mam podobną sytuację, kontakt mamy jedynie w urodziny i sylwestra, przez SMSy.
Jestem w podobnej sytuacji ;)
też piszesz, czy dostajesz smsy?
Piszę