#MnHIX

Czytając te wszystkie historie opisujące dzieciństwo różnych osób, przypomniało mi się jedno wspomnienie świąteczne, które teraz wydaje mi się strasznie urocze, choć wtedy czułam się zawiedziona.

Była Wigilia. Jako kilkuletnia dziewczynka wraz z kuzynami w mniej więcej tym samym wieku z niecierpliwością wyczekiwaliśmy przybycia Świętego Mikołaja. Siedzieliśmy w oknie z buziami niemal przylepionymi do szyby i nasłuchiwaliśmy, czy czasem nie słychać dzwoneczków gdzieś w oddali. Wtedy nasi rodzice zaczęli nas wołać z pokoju obok. Okrzyki brzmiały mniej więcej tak: "Szybko, chodźcie tu! Mikołaj przyleciał na saniach przez okno! Szybko!". Oczywiście wszyscy rzuciliśmy się w stronę drzwi, ale gdy już je otworzyliśmy, to w pokoju zastaliśmy już tylko szeroko otwarte okno, prezenty pod choinką i stwierdzenie mojego taty: "No nie zdążyliście".

Do dziś pamiętam jak strasznie było mi żal, że nie zobaczyłam Mikołaja i nawet przez chwilę nie zastanowiło mnie to, że przecież zarówno pokój, z którego obserwowaliśmy niebo, jak i ten, gdzie rzekomo przyleciał Mikołaj miały okna skierowane w tę samą stronę i sąsiadowały ze sobą.

Dziś nawet podziwiam naszych rodziców, że chciało im się w zimę otwierać na oścież okno tylko po to, żeby trójka dzieciaków miała dodatkowy powód do wierzenia w magię świąt. Opłaciło się, do dziś z uśmiechem wspominam te święta i uroczą, niewinną naiwność dzieci :)
xKaroo Odpowiedz

U mnie, jako że nie było komina (w końcu blok), rodzice powiedzieli, że Mikołaj wchodzi przez piecyk gazowy w łazience i na dowód tego odcisneli na podłodze i wannie stojącej pod piecykiem ślady po butach, a dodatkowo wymazali trochę pianką do golenia, że niby śnieg 😂

Strataczasu

@xKaroo moi zostawiali odciski na sniegu na balkonie a przy kubku z mlekiem strzepki waty, ze to niby urwal mu sie kawalek brody 😂

Rudazblokow

U mnie w bloku wchodził przez komin wentylacyjny 😂😂😂

fokis

U mnie wchodził przez okno. A na stoliku zawsze z mamą zostawiałam mleko i ciasteczka. Już wiem dlaczego mama namawiała mnie żebym zostawiła mu jeszcze jedno ciasteczko. Ale radość była niesamowita gdy rano się budziłam i ciasteczek nie było.

feainnewed Odpowiedz

Pamiętam jak z kuzynką bylyśmy już trochę starsze i zawsze w święta prowadziłyśmy dochodzenie i szukałyśmy w domu przedmiotów, które by potwierdziły naszą teorię że to jednak rodzice przynoszą prezenty. Decydującym momentem było znalezienie papieru do pakowania prezentów, w które wszystko było zapakowane. A rodzice chyba się ucieszyli, bo wtedy już ciężko było nas "oszukać". Jedne z fajniejszych wspomnień :)

szyszunia157

Moje dzieciaki też znalazły papier i było im wytłumaczone, że to rodzice kupuja papier i wysyłają na biegun, bo inaczej Mikołaj by zbankrutował. Łyknęły:)

NiePoruchasz

Co wy bredzicie, przecież prezenty są od Mikołaja!

Elamela Odpowiedz

Ja swoje dzieci teraz wkręcam 😉 ktos z domownikow ustawia dzwoneczki w telefonie jako dzwiek, a sam telefon leży ukryty gdzieś niedaleko choinki stojącej w innym pokoju. Pod koniec wieczerzy ktoś inny ukradkiem pod stołem dzwoni na ten ukryty telefon... od 9 lat to robimy, starsza już wie, że sciemniamy, ale wciąż nie wie jak (chyba że wie ale nie daje poznac bo tez jej sie to podoba), a młoda jest zawsze tak samo przejęta 😊 słodkie to 🤗

justmylife2000 Odpowiedz

Ja brutalnie poznałam prawdę, kiedy Mama kazała mi zejść do piwnicy i wsadzić pudełko z prezentem dla babci do ozdobnej torebki. Potem wyszło ze była przekonana, że ja już wiem

valerianne

Ten moment, kiedy już jawnie pakują przy Tobie prezenty, albo pytają Cię, co Ci kupić na święta... :C

azja Odpowiedz

U mnie dzieciaki od maluszka wierzyły w Mikołaja. Nadal wierzą choć są starszymi nastolatkami a jeden dorosły.
Infantylne? Skąd... zwyczajnie im powiedziałam, że każdy z nas w okresie Świąt jest Mikołajem i sobie robimy wzajemnie prezenty.

PotworSpodLozka

Wychodzę z takiego samego założenia. Hej, jeśli ktoś nam robi prezent jest dla nas Mikołajem, racja? Nigdy nie rozumiałam tego "Mikołaj nie istnieje". Istnieje, ale dla każdego z nas jest nim ktoś inny ^^

agata417 Odpowiedz

Moi rodzice kiedyś rozsypali prezenty po podwórku, a potem zwołali mnie i brata mówiąc, że Mikołaj miał dziurawy worek i prezenty mu się wysypały. Ale było zbierania :D

krzysztofno Odpowiedz

Nam pewnego roku rodzice porozrzucali prezenty od choinki (tam było kilka sztuk) przez cały pokój aż do balkonu i jeszcze na samym balkonie jeden zostawili. Po czym (byliśmy z siostrą w drugim pokoju) nagle narobili wrzasku, po czym my przybiegliśmy, a oni powiedzieli "nie zdążyliśmy go złapać, tak uciekał że aż prezenty pogubił". Oczywiście uwierzyliśmy. To były piękne święta :)

ChlebPowszedni Odpowiedz

Pamiętam jak byłam mała to zawsze z kuzynkami piszczałyśmy, kiedy słyszałyśmy, że zbliża się Mikołaj! A że było nas sześć, to i krzyków i radości było mnóstwo :D

Accio Odpowiedz

O, przypomniało mi się: Zapytałam się taty, czy byłam naiwna. Odpowiedział że tak, i że ,,w dodatku byłaś strasznie pierdołowata. W wieku 7 lat pytałaś mnie czy ABY NA PEWNO św. Mikołaj istnieje, bo coś podejrzewałaś" ;-;

nata

Ja tam wierzyłam do 10 lat ;)

sensitiveparasite Odpowiedz

Taka magia świąt. Ja swoją sam zepsułem. Rodzice zawsze robili akcje, i to na święta Bożego Narodzenia, i to na Mikołajki - byłem sam w pokoju, czekając na znaki, jakieś gwiazdki na niebie. Oni w tym czasie zajmowali drugi pokój i w pewnym momencie mnie wołali. Od początku wiedziałem, że to oni dają prezenty. Jak miałem może 11 lat, spytałem mamę: "Po co kłamiesz? Wiem, że to wy". Od tego momentu przestali się kryć i wymyślać historyjki. :')

Zobacz więcej komentarzy (24)
Dodaj anonimowe wyznanie