Były to lata dziewięćdziesiąte i upragnione wakacje u dziadków! Mój dziadek jest zagorzałym hodowcą królików, których niestety zawsze się bałam. W pewien upalny dzień po wielu godzinach zabaw na podwórku dopadło mnie pragnienie.
Idę sobie do kuchni i już widzę upragniony napój w garnku. No więc biorę chochlę i nalewam do szklanki ten pyszny czerwony kompocik. Niestety, to nie był kompocik lecz woda po mięsie z zabitego przez dziadka - królika..
Dodaj anonimowe wyznanie
O fuj
Ja miałam odruch wąchania wszystkiego, co później spożywam - czy to w formie stałej, czy płynnej. Rodzina się ze mnie śmiała (czemu? nie wiem). A uchroniło mnie to przed próbowaniem jakichś paskudztw. Myślę, że to właśnie dobry odruch, a nie powód do kpin. Dzięki temu nie byłam narażona na wypicie jakiegoś żrącego paskudztwa itp.
Ja wącham szynkę i ser żółty.
I jak "śmierdzi" według mnie to nie tknę
Ja zawsze jak otwieram coś w opakowaniu, to to wącham. Ze wszystkiego najlepiej żelki pachną ;3
Robię tak odkąd wypiłam skisłe mleko. Nie polecam.
Do dzisiaj tak robię!
Na studniówce i w stołówce pracowej też :D
Chyba już nigdy nie wypiłabym kompotu...
Też jestem za gorzałą
Bałaś się królików? To tak się da?
Może mieć jakąś traumę z nimi związaną, nwm.. Królik ją ugryzł czy coś XD
Nie przy jedzeniu!
znów brak końcówki! Wypiłaś ten "kompot,, czy nie?
No raczej tak.. Jak inaczej miałaby się dowiedzieć, że to krew z królika a nie kompot?
Nie napisała tego
Moze zanim sie napila poczuła zapach i spytała sie dziadka-królika co to?
To raczej bardziej prawdopodobne
Dowiedziałaś się o tym przed, czy po spróbowaniu? Bo to robi wielką różnicę..
Serio?? O.o
Pomylić krew z kompotem? Jak?
Prawdopodobnie była to woda przebarwiona krwią... U mnie zawsze taka była jak zabijali kury xD
U mnie zawsze krew króliczą babcia zostawiała na czarninę i wyglądała inaczej niż kompot jednak.