#ShLaC

Niedawno koleżanka z pracy opowiedziała mi, że kupiła w jakimś komisie czy lombardzie aparat cyfrowy, a w pamięci aparatu były setki zdjęć poprzedniej właścicielki. Obok zwykłych, codziennych, były też nagie, jak się zabawia różnymi zabawkami dla dorosłych, określiła to jako "bardzo śmiałe". Długo nalegałem, ale koleżanka nie chciała ich pokazać, powiedziała, że skasowała i że dziwi się, że poprzednia właścicielka tego nie zrobiła przed wystawieniem na sprzedaż, to było zupełnie nieodpowiedzialne, bo mogło trafić na kogoś innego i zdjęcia znalazłyby się w internecie. Zasugerowałem, że sprzęt mógł być kradziony, a ona na to: "Ty to zawsze musisz mieć jakieś teorie spiskowe".

To nie jest spiskowe, lombardy są bardzo podejrzane, normalnie jeśli ktoś ma coś używanego na zbyciu, to po prostu wystawia na aukcji internetowej. Jestem na 100% pewien, że aparat został skradziony. Wyobraźcie sobie, jak musiała się czuć właścicielka, gdy odkryła, że coś jej zginęło. Naprawdę, zabezpieczajcie swoje pliki, bo może być przypał jak w "Trainspotting" (SPOILER: to się skończyło ŹLE).
No chyba że nie macie przed obcymi ludźmi tajemnic.
tawysniona Odpowiedz

Czasami ludzie potrzebują gotówki na już i wtedy dają, co mogą do lombardu. Może właścicielka nie miała kasy np. na używki, a będąc na głodzie sprzedała aparat, nie myśląc o zawartości. Jeśli sprzęt jest kradziony, to i tak koleżanka nie zawiniła. Z resztą lombardy mają swoje regulaminy w takich sytuacjach.

lessthan3 Odpowiedz

No tak, zawsze aparat mógł trafić w ręce jakiegoś zboka, takiego jak Ty autorze. Po jaką cholerę chciałeś oglądać te zdjęcia?
Co do tej teorii spiskowej to bujda. Niektórzy po prostu są lekkoduchami i nie pomyślą o tym by wyczyścić aparat czy telefon przed sprzedażą. Szybciej zrobi to właśnie złodziej w nadziei na zatarcie dowodów do kogo aparat należał.

ruuudziix

Prawda. Czasem się zdarza ze ludzie zapominają o takich rzeczach. Sama kupiłam telefon, gdzie po kupnie okazało się ze poprzedni właściciel nie usunął zawartości. Były tam jego osbiste zdjęcia, a nawet dostęp do konta na fejsie.

majer Odpowiedz

A już czekałem na plot twista, że tam była twoja mama :)

ToTylkoJa90 Odpowiedz

Co za bzdura. Macierewicz byłby dumny, przyznaję. :D

"Normalni" ludzie, również zastawiają i sprzedają rzeczy w lombardzie. Zdajesz sobie sprawę z tego, że aby to zrobić, trzeba się wylegitymować dowodem osobistym? Z pewnością każdy złodziej chętnie to zrobi, nie ma co. Owszem, to możliwe, ale nie na 100%, detektywie. :)

ToTylkoJa90

Nie zawsze. Mnie nie pytali, a zastawiałam kiedyś aparat. Poza tym, czasem można zapomnieć, nie wykasować wszystkiego, wykasować tylko z pamięci wewnętrznej etc.
Nawet na tej stronie, było wyznanie (chyba CukraPudra) o tym, jak nabyła telefon z bardzo ciekawa galerią. Takie rzeczy się zdarzają. Owszem, kradzieże również, ale to nie stuprocentowy dowód.

Ajakmyslisz

@ToTylkoJa90. popieram. mnie tez nie pytali. ale I fakt nabyłam tablet z lombardu i tez mialam masę danych +zapisane wszystkie hasła

Anonwho Odpowiedz

Naprawdę brzmisz jak fanką teorii spiskowych. Ja kiedyś sprzedałem telefon i jak się później okazało, zostały na nim moje zdjęcia (zwykle fotki, nic "wstydliwego"). Takie rzeczy się zdarzają, przez roztargnienie na przykład. A lombardy działają, bo jednak ktoś z nich jeszcze korzysta i nie są to (tylko) złodzieje.

TheLongWalk Odpowiedz

Takie rzeczy się zdarzają, kolega kupił kiedyś tablet z wystawy (bo był tańszy), było na nim około 30 "selfików" ze sklepu różnych ludzi. Pośmieszkował trochę, usunął je i tyle.

Poziomkowa Odpowiedz

No chyba kolego trochę na odwrót. Złodzieje nie są głupi. Lepiej sprzedać komuś w internecie, żeby kradziona rzecz poszła w świat i do losowego właściciela, którego ciężko będzie namierzyć niż wystawić do lombardu gdzie w przypadku kradzieży policja kontaktuje się z lombardami w okolicy i podaje wygląd, markę oraz jeśli są nr.seryjne skradzionego obiektu, a lombard ma dane osoby, która daną rzecz wystawia. A ty zanim zaczniesz sobie tworzyć jakieś dziwne teorie i opisywać je w internecie może sprawdź ich pokrycie w rzeczywistości.

tramwajowe Odpowiedz

Serwisowałem kiedyś koleżance laptopa. Jej mąż kupił 'gdzieś od kogoś' i ja miałem posprzątać. Koleżanka zdawała sobie sprawę, że to kradzione. Było ciężko, bo prócz zdjęć była tam praca licencjacka, nie dokończona. Chciałem zrezygnować, ale może ktoś inny po prostu zrobiłby format. Ja znalazlem adres, nazwisko, zgrałem dane i wysłałem pocztą. Kasy nie wziąłem wiscej niż wydałem na przesyłkę. I nigdy więcej już nikomu takich usług nie robię, bo to trudne.

gwynbleidd

Skoro wiedziałeś, że to kradziony laptop, to czemu nie zgłosiłeś tego na policję? Ba, wiedziałeś nawet kto został okradziony i gdzie mieszka. Dobrze zrobiłeś, że chociaż dane przekazałeś, ale cholernie źle, że sam laptop nie został przekazany policji pomimo pełnej świadomości, że ktoś go szuka.

tramwajowe

@gwynbleidd Masz racje! Bylem biednym i głupim studentem. Po kilkunastu latach tak mi źle z tym, że nie poszedlem wtedy na policję, że aż muszę to tu napisać. Dziś nie miałbym żadnych wątpliwości jak się zachować.

Monika24m Odpowiedz

Pewnie, że do lombardow trafiają kradzione rzeczy. Rok temu, gdy okradziono mój sklep na ponad 1000 zł - sprzęt elektroniczny typu powerbanki i głośniki to właśnie w lombardzie odzyskalysmy część towaru. Złodziej się nawet nie postarał o usunięcie zabezpieczeń :)

Dodaj anonimowe wyznanie