#VCMdv

Gdy chodziłam do przedszkola pamiętam, że ważnym i emocjonującym wydarzeniem były godziny, gdy dostawaliśmy śniadania i obiadki. Nie chodzi o sam fakt, że to jedzenie, ale o to, że naprawdę uwielbiałyśmy panią Krysię - pogodną staruszkę, która przynosiła nam te posiłki. Razem z koleżankami uważałyśmy, że była wróżką i dodawała szczyptę magii, dlatego te potrawy były takie pyszne (ahhh, wciąż tęsknię za tą pomidorową). Ważnym elementem wyznania jest to, że moja mama również pracowała w tym przedszkolu, tylko że na innej grupie i nie widywałam jej za dnia.

Któregoś ranka moja rodzicielka poinformowała mnie, że pani Krysia jest chora i przez następne kilka dni ktoś inny będzie nam dostarczać śniadania i obiady. Oczywiście, gdy przybyłam do przedszkola, ta szokująca wiadomość rozniosła się po grupie momentalnie i wszystkie dziewczynki (razem ze mną) popadły w histerię, zaczęłyśmy tworzyć czarne scenariusze co się stało z naszą wróżką, kto teraz dostarczy nam jedzenie i czy umrzemy z głodu. Po jakimś czasie jedna z nas wymyśliła teorię, którą uważałyśmy za najprawdziwszą i najbardziej prawdopodobną. Pani Krysia została otruta przez Złą Czarownicę, która przyniesie nam jedzenie i sama będzie chciała nas otruć. Przytaknęłyśmy i obmyśliłyśmy plan. Gdy tylko ta Zła Czarownica przybędzie, rzucimy się na nią (czytaj: podbiegniemy i zaczniemy skakać będąc w odległości 2 metrów) i będziemy żądać, by oddała nam panią Krysię. (Naprawdę nie wiem skąd my to wytrzasnęłyśmy).

Gdy wybiła godzina 9:00 usłyszeliśmy odgłos metalowych kółek na korytarzu. W gotowości obserwowałyśmy drzwi, z których (jak się domyślacie) wyłoniła się.... moja mama. Wszystkie dziewczynki oprócz mnie zaczęły realizować swój plan, lecz po chwili przekrzyczałam je słowem "Mamo co ty tu robisz? Jesteś Złą Czarownicą?". Po tym zdaniu moje koleżanki oskarżyły mnie o współudział w zamachu na panią Krysię, jednak wycofały swoje oskarżenia, gdy kanapki z nutellą były tak samo dobre jak za "Panowania pani Krysi".

Wkrótce dowiedziałyśmy się, że pani Krysia nie była wróżką, lecz i tak została w naszych oczach dobrą staruszką przynoszącą pyszne jedzenie ;D.
ArcyCiekawaNazwa Odpowiedz

W moim przedszkolu też dawali kanapki z nutellą.Zawsze był wyścig kto pierwszy zje kanapkę z szynką i zdobędzie ową kanapkę jako deser(zawsze dawali jedną więc walka była ostra)

CukierPuder

Jedna kanapka na wszystkie dzieci?

ToTylkoJa90

CukierPuder Chcieli w dzieciakach zaszczepić instynkt rywalizacji. :P

psxh

A tak swoją drogą, niezły wybór. Albo solanka o smaku mięsa albo cukier z olejem palmowym... Nie posyłam dziecka do publicznego przedszkola :o

Shameless02

Czy tylko w moim przedszkolu dzieciom przygotowywały kanapki ich rodzice i pakowali do małego magicznego plecaczka, ktory zawsze niosłam w drodze do przedszkola

JulesXIII

U nas w przedszkolu były dwa rodzaje sztućców - zwykłe srebrne i drugie, z czerwoną rączką. Zawsze meldowalam się w sali wcześniej żeby pozmieniać przygotowane sztućce tak, aby przy moim miejscu były te czerwone :D

Czytamanonimowe

@psxh
W prywatnych to dopiero oszczedzają na jedzeniu 😂😂

xxyyzz

@Shameless 02 u mnie w przedszkolu też nosiło się swoje śniadania. Były tylko obiady i podwieczorki na miejscu ale dla tych dzieci, które były na dłużej niż 5 godzin 😀

psxh

Zależy gdzie :)
A minusującym życzę smacznego :D

Ciastozrabarbarem

@psxh to możesz się zdzwic. Pamiętam jak na kartkach w prywatnym przekszkolu były pięknie opisane sałatki, pasty warzywne No cuda na kiju, a tak na prawdę praktycznie codziennie kanapki z szynką albo pasztetem, obiady z najtańszego cateringu też wątpliwej jakości 👍ale skoro uważasz że u Ciebie jest lepiej to 👌

nienawidzezycia Odpowiedz

U mnie w przedszkolu dotykało się kanapki palcem i krzyczało "dotknięte" Wtedy nikt ci nie zabierał ;)

ICoMiZrobisz

Czy mi sie wydaje czy dziecię w przedszkolu bardziej szanowały cudzą własność? :)

Cotokot

To nie z poszanowania własności. Myślę że jak by ktoś ci oblizanym paluchem pomacał kanapkę ( a też tak robiłem) to też byś jej nie zjadł. Fajne to czasy były takie w sumie "Hungry Games" :D

ICoMiZrobisz

Cotokot Zjadła :)

GallAnonimka Odpowiedz

Ale dlaczego jej nie było? :O czy wróciła już potem? D:

Mayoko

Oj boziu, od dzieciaków łatwo sie czymś zarazić. To nie jest istotne w wyznaniu.

Przesunfotel

Bo była chora

Hermiona1

Właśnie nie wiadomo czy była chora i czy wróciła, w wyznaniu jest, że była starsza to może poszła na emeryturę

czarnyklucz

,,Któregoś ranka moja rodzicielka poinformowała mnie, że pani Krysia jest chora..."
@GallAnonimka czytaj ze zrozumieniem:)

Kluskakur

Jak dla mnie autorkę komentarza ciekawi raczej fakt czy staruszka wyszła z choroby ;)

TARDIS Odpowiedz

A ja jedyna (dobra, nie jedyna, jeszcze te niedobre kanapki z twarozkiem czy co to tam bylo) rzecz zwiazana z jedzeniem w przedszkolu zapamietalam jak kucharka nie chciala mi dac obiadu, bo "mama zaraz bedzie". :|
Bylam strasznie glodna, a mama przyszła po 20 minutach. :|

zjemcikota

Rozumiem, że dla dziecka 20 minut to wieczność, ale nie przesadzasz?

kunegunda

Ale skoro jej rodzice płacili za te obiady, a ona była głodna, to chyba nie ma znaczenia, ile czasu miała jeszcze czekać...

ToTylkoJa90

zjemcikota Niby dlaczego przesadza?To chyba normalne, że dziecko nie powinno siedzieć głodne.

zjemcikota

Nie wiem, może dlatego, że w moim przedszkolu rodzice często prosili, by w którymś dniu nie dawać dziecku obiadu, bo zjedzą w domu. Tu mogła być podobna sytuacja. Albo rzeczywiście kucharka to złośliwa raszpla.:P

pattster

Nie, nie przesadza. Jeżeli dziecko jest głodne, a rodziców nie ma i nie ma (tak, jeśli jest się głodnym, to czas płynie wolniej), no i inne dzieciaki siadają do posiłku, to nie jest to najprzyjemniejsza sytuacja.

UzaleznionaOdCukru Odpowiedz

Urzekająca historia :)

asdfasdf1234 Odpowiedz

Damn. Czy to przedszkole w Warszawie, gdzie zajęcia z rytmiki prowadziła Pani Kinga xd?
Bo tam gdzie chodziłem, też pracowała ś.p. już niestety Pani Krysia, którą wszyscy uwielbiali. Chociaż przedszkole, uważam za najbardziej zryty okres mojego życia. Małe dzieci wąchające innym dupska, srające na podłoge, liżące lustra itd. itp. dużo by opowiadać, może kiedyś natraficie na taką historię na anonimowych, chociaż wątpię, bo jednak nie ciągnie mnie do jakichś zwierzeń. To jedyny raz kiedy napisałem komentarz, ponieważ wspomnienie o Pani Krysi rozbudziło we mnie wspomnienia.
P.S. autorko, w przedszkolu tym była 1na dziewczyna, której mama była przedszkolanką :)

stutututu Odpowiedz

Teraz dzieci o kanapkach z nutellą moga tylko pomarzyć w przedszkolu :)

123455 Odpowiedz

Nienawidziłam jedzenia przedszkolnego... <bleee>. Nic absolutnie mi tam nie smakowało. Dlatego wielką ulgą był fakt, że w "zerówce" (u nas to jakoś osobno z przedszkolem jest, nie wiem czy tak było wszędzie, nie wiem czy tak było zawsze, ale tak było) jedzenie nosiliśmy z domu.

Shadowcat7

Mam podobne wspomnienia z przedszkola. Dla mnie to jedzenie było katorga, zwłaszcza, że byłam niejadkiem. Wszystko z gatunku mielonego albo zapieczonego w cieście mięsa, żeby można było przemycac resztki z wczoraj. Do dzisiaj nie jadam takich dań.

Pizdec

Ja nie jadałam w przedszkolu, bo raz zwymiotowałam i dostałam traumę.

Fin Odpowiedz

Tylko ja nie chodziłem do przedszkola?

lotos53

@Fin Jeśli "Zerówka" się nie liczy, to nie tylko Ty :) Ja wolałam ciotce wciskać kit, że byłam i opowiadałam jej co w "domowym przedszkolu" (TV) było XD

Infiiniityy Odpowiedz

Super przedszkole. U mnie było jedzenie, które wyglądało jak wyplute przez psa. Nikt nie chciał jeść a kucharki i opiekunki trzymały dzieci i dosłownie wpychały im do buzi. Na szczęście szybko zostałam wypisana przez mamę bo kiedy tylko miałam tam iść- płakałam

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie