#Ypkfq

Pewnego dnia wracałam wieczorem do domu po dość udanym wyjściu do pijalni, więc lekko podpita. Od przystanku do domu w moim przypadku idzie się dość długą ulicą, na której zamieszkuje chytry pies, czerpiący energię życiową ze straszenia ludzi. Chowa się za krzakami, a w momencie przechodzenia obok jego bramy, jak tylko tracisz go z oczu, wyskakuje zza krzaka z bardzo głośno szczekając, czym może doprowadzić i do zawału.

Akurat zaraz miałam mijać bramę, ale wyprzedził mnie rowerzysta, który stał się ofiarą psiego szczekania. Biedny koleś prawie spadł z roweru, a ta bestia patrzyła i triumfowała. Stwierdziłam nagle, że to moja szansa się odegrać za te wszystkie razy, kiedy ta paskuda mnie doprowadzała do stanu przedzawałowego. 

Co zrobiłam? Naszczekałam na tę psinę głośno i na tyle przeraźliwie, że się przestraszyła! Dumna z siebie poszłam dalej, że choć raz to ja byłam górą. Po chwili usłyszałam, że za mną szła grupka kobiet i skomentowały "Po co tym psycholom przepustki dają...". Dodam, że mój dom jest obok psychiatryka.
nata Odpowiedz

O boże, ta historia brzmi jak ja bym ją napisała. 😮Może oprócz psychiatryka i używania słowa "pijalnia".

Dodaj anonimowe wyznanie