#Z6eaC

Już tracę nadzieję, że moje relacje z rodzicami będą kiedyś normalne...
Od kiedy pamiętam Bóg i wiara były u nich na pierwszym miejscu. Zawsze byłam im we wszystkim posłuszna i co tydzień zjawiałam się w kościele, spowiedź co jakiś czas, zachowywałam posty, wiecie. Jednak w gimnazjum poznałam pewnego chłopaka. Był ateistą, homoseksualny i dosyć specyficzny. Zaprzyjaźniliśmy się. To dzięki niemu zmieniło się moje postrzeganie wiary. Od tego się zaczęło...

Mimo że mam już 19 lat, to nadal jestem zmuszana do chodzenia do kościoła i zachowywania się tak jak rodzice sobie tego życzą. Ja nadal nie odnalazłam całkowicie mojej wiary, ale sądzę, że za jakiś czas to nastąpi. Gdy się postawię i powiem, że nie idę do kościoła, to potrafią być kilka dni obrażeni, co jest dosyć trudne zważywszy na to, że jednak są moimi rodzicami, więc dla spokoju robię to co każą. A tylko spróbuję zjeść mięso w dowolny piątek lub zjeść 4 razy zamiast 3 dziennie w ścisły post, to mogę pomarzyć o miłej atmosferze w domu. Żadne rozmowy nie dają oczekiwanego skutku i wszystkie kończą się kłótnią. Mówią, że to oni przeze mnie pójdą do piekła, bo tak mnie wychowali, a przez to, że tak mówią, to i ja źle się czuję, bo jestem temu winna. Jest to bardzo męczące. Tym przymuszaniem jeszcze bardziej oddalam się od Kościoła, zamiast się do niego przybliżyć.
Dzisiaj powiedziałam im, że moja klasa nie jedzie na pielgrzymkę do Częstochowy, czym wywołałam istny skandal. Mama zaczęła wrzeszczeć, że przez to nie zdam matury, jak można nie pojechać się modlić... A mi po prostu szkoda dnia i pieniędzy na wyjazd - wolę wstać o 9 i wziąć się za sprzątanie czy naukę, niż o 4.30 iść 3 km przez miasto, żeby wrócić o 19 i nie spotkać się z chłopakiem, gdzie mamy tylko soboty i pół niedzieli dla siebie... Oni przeze mnie płaczą po nocach, to bardzo przykre uczucie, ale nie mogę się wiecznie zmuszać, żeby oni byli zadowoleni... Nie wiem już co mam robić. Jednak wiem, że nigdy nie zrobię czegoś takiego własnym dzieciom.
TylkoRaz Odpowiedz

Na myśl przychodzi mi jedna rada: potrzebujecie mediatora. Kogoś kto zrozumie jedną i drugą stronę i wyjaśni rodzicom, że ich postrzeganie wiary jest dalekie od tego przyjętego przez Kościół ( przymus wiary, szantaż, potępienie dla rodzica za wybory dziecka itp.). Muszą zrozumieć, że przyjęte przez nich metody zatrzymania Cię w kościele przynoszą odwrotny skutek, wręcz nie mają nic wspólnego z wiarą. Ale osoba, która może z nimi porozmawiać musi mieć ich autorytet. Więc do rzeczy: czy znasz jakiegoś rozsądnego księdza któremu mogłabyś się zwierzyć ze swoich wątpliwości i problemów? Ja nie jestem katoliczką ale znam kilku takich i wiem, że szczerze podeszli by do problemu. Wierzę, że wspólna rozmowa z kimś kto może na spokojnie i bezstronnie wyjaśnić Wasze nieporozumienia pomoże.

Andrzejty

Dokładnie to chciałem napisać! Autorka powinna porozmawiać z księdzem, najlepiej ze swojej parafii lub swojego miasta, o swojej sytuacji i poprosić go o rozmowę z rodzicami. Ale musi to być rzeczywiście ogarnięty ksiądz, który nie zrobi zaraz jakiejś większej afery.

Aliccjaa

Ojciec Mateusz to by się tu przydał

Gravity

Leć do Sandomierza ;)

leaveallbehind Odpowiedz

Miałam dokładnie tak samo w domu. Kłótni o to nie było końca. Ostatecznie zaraz po maturze wyprowadziłam się z domu i zaczęłam żyć na własny rachunek. Dzisiejsze relacje z rodzicami mam raczej ustabilizowane, ale do tematu wiary na wszelki wypadek nie wracamy

Poroniec Odpowiedz

Musisz podjąć decyzję. Czy to Twoje życie czy ich. Czy oni za Ciebie to życie przeżyją?
Musisz się postawić i tyle. Dziwię się, że tego wcześniej nie zrobiłaś. Widać, że to zwykła histeria rodziców - tracą kontrolę nad Tobą. TY nic złego nie robisz, oni za to tak.
Postaw się, i żyj tak jak chcesz.

mordimer0madderdin

ja z doświadczenia wiem, że stawianie się nie zawsze działa, miałam bardzo podobnie w domu, tylko to babcia była tą religijną, a mama pod jej wpływem zachowywała się tak samo, pamiętam, że jak byłam gdzieś w podstawówce czy gimnazjum to zbuntowałam się pierwszy raz i nie poszłam do kościoła, dostałam szlaban na tydzień, a to były wakacje, nie wolno mi było wychodzić z domu, ani nikomu mnie odwiedzać, oglądać telewizji, używać komputera, mogłam tylko jeść i spać, błagałam i płakałam, ale mama była nieugięta, w następną niedzielę poszłam grzecznie do kościoła i odechciało mi się buntów na długo, drugi raz zaczęłam się buntować gdzieś w liceum, byłam już za stara na szlabany więc moja mama ciągle płakała i mówiła jak bardzo jej przykro, aż w końcu zaczęłam udawać, że chodzę do kościoła, wychodziłam z domu na godzinę, spacerowałam albo spotykałam się z chłopakiem i wracałam po godzinie, czasem musiałam iść do kościoła z rodzicami, zawsze szłam wolniej i gdy oni już weszli do środka, ja zawracałam i znowu spacerowałam a po godzinie czekałam na nich koło auta i mówiłam, że siedziałam z tyłu więc wyszłam pierwsza. teraz jestem już dorosła, mieszkam za granicą ale mam bardzo dobry kontakt z mamą, bardzo się zmieniła na stare lata ;) sama nadal jest bardzo wierząca, ale wie, że ja nie chodzę do kościoła (choć myśli, że to z braku czasu), że mieszkam z chłopakiem, co dawno temu byłoby nie do pomyślenia, ale gdy przyjeżdżam do domu to nadal chodzimy razem do kościoła, a ja nadal zawracam przed wejściem i idę na spacer, nie chcę jej mówić, że nie wierzę, bo wiem, że by ją to zraniło, a ja ją kocham, ma już swoje lata, wiele przeszła, i wiem, że nie warto

Pitches98 Odpowiedz

Chciałabym posłużyć dobrą radą, ale znalezienie rozwiązania w takiej sytuacji graniczy z cudem. To twoje życie i nie powinnaś żyć wbrew sobie. Jednak wiadomo, że rodzice to rodzice i za nic w świecie nie chce się im sprawić najmniejszego bólu. Najlepiej by było spokojnie porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić, ale w takim wypadku chęć rozmowy musi być widoczna z obu stron...

AkariStyle Odpowiedz

To twoje życie. Głowa do góry. Będzie dobrze 👍

MartinatitaP Odpowiedz

Ja nie chodzę do kościoła, nie przestrzegam postów i nie wierzę w boga. Dla mnie jest to abstrakcja. Mama moja nie mogła tego pojąć, nawet zostałam kiedyś nazwana heretykiem 😂 ale olałam to jej zdanie bo to MOJE życie i NIKT nie ma prawa mnie do niczego zmusić.

DrTenma Odpowiedz

Tacy ludzie jak Twoi rodzice, psują opinię normalnym katolikom.

MrsDeath Odpowiedz

Czytając to wyznanie widzę swoją sytuację w domu... Ostatnio mama nawet zaczęła panikować że "ona musi umrzeć żebym ja w końcu wróciła na dobrą drogę".. To jest straszne i mam nadzieję że wytrzymasz.. Powtarzaj sb tak jak ja: BYLE DO STUDIÓW!

pozbawiony Odpowiedz

Odwieczny konflikt pokoleń.
W tym masz dobrze że masz już 19 lat. To jest wiek w którym można poszukać pracy i wyprowadzić się z domu i żyć swoim życiem, a nie realizować niespełnione fantazje rodziców.

ShinigamiSama Odpowiedz

To zawsze przykra sytuacja, kiedy do czegoś takiego dochodzi.
Niestety tutaj jest niewiele opcji - trzeba się postawić, prędzej czy później. Starać się mimo wszystko zawsze zachowywać spokój, kiedy próbują się kłócić, przede wszystkim wytłumaczyć, że niezależnie od tego, w co ty wierzysz, oni do piekła za to nie idą (to, że będą się martwić, że ty pójdziesz to jest inna sprawa i niestety nic się z tym nie da zrobić w przypadku mocno wierzących ludzi). Niestety szantaż emocjonalny jest częstą rekacją na dzieci, które wyznają inne ideały i trudno z nim walczyć, bo przecież nie chcemy ich ranić.
Czasem trzeba. Na Twim miejscu spróbowałabym być bardziej stanowcza, ale spokojna, może znaleźć kogoś, kogo Twoi rodzice lubią i szanują, żeby spróbował porozmawiać z Twoimi rodzicami jako osoba bardziej neutralna, wyjaśnić, jak się czujesz w tej całej sytuacji. Twoi rodzice muszą się przyzwyczaić, że nie mogą narzucać Ci swoich poglądów. To wszystko na pewno potrwa i nie będzie łatwe - rodzice będą obrażeni, ty będziesz zmęczona, atmosfera taka sobie, ale przy odrobinie szczęścia w końcu się przyzwyczają (może pomoże im też fakt, że jesteś już praktycznie dorosła, więc i tak muszą pogodzić się z tym, że ich córka jest bardziej samodzielna i zaczyna swoje życie).

Od siebie dodałabym, że jeśli będziesz się z tym czuć zbyt samotna, polecam poszukać czasem for dla ateistów - jest tam też wielu ludzi z wątpliwościami albo wierzących, ale dużo osób doświadczyło podobnych sytuacji co Ty i będzie Cię dobrze rozumieć.

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie