#bmulN

Dzień jak co dzień. Przed 7 rano szedłem na przystanek, aby dojechać do szkoły. Było dość rześko. Zauważyłem przy ławce pod wiatą leżącego tyłem do mnie człowieka. Nie pierwszy raz, aby ktoś tam spał. Jednak coś nie dawało mi spokoju i musiałem sprawdzić, czy wszystko w porządku. Była to kobieta, która miała na sobie kurtkę z kapturem. Szturchnąłem lekko za ramię, ale bez żadnej reakcji. Od razu trochę mocniej, bo jeśli pijana, to wtedy dopiero by coś zareagowała, jednak dalej zero reakcji.

Zadzwoniłem od razu po pogotowie nie mówiąc, że może być zwyczajnie pijana, bo jak dobrze wiecie, ktoś z pozoru może tak wyglądać, a tak naprawdę jest chory i karetka w ogóle nie przyjedzie. Odwróciłem ją, przyjrzałem się z bliska i od razu upadłem z przerażenia. Była cała blada, tyle że nie z zimna. W tym samym momencie podjechał kierowca komunikacji miejskiej z pytaniem co się stało. Spojrzałem na niego ze łzami w oczach i kiwnąłem głową, dając do zrozumienia, że nie żyje. Bardzo szybko się otrząsnąłem (jakoś tak instynktownie) i zacząłem reanimować (mimo że to mogło się wydawać bezcelowe). Nie wiem jakim cholernym cudem, ale po zaledwie paru uciśnięciach usłyszałem głośny dźwięk nabieranego do płuc powietrza. Kobieta w ogóle nie wiedziała co tutaj robi.

PS Na karetkę czekałem ponad 0,5h. Wiem, że czasami o nią trudno, ale był to bardzo dobrze "zaopatrzony" pobliski szpital i bez żadnych syren dojechaliby w 5 minut. Dzwoniłem za drugim razem trochę wzburzony, żeby się pośpieszyli, bo to nie są żadne przelewki. Pojawili się po paru minutach, w spokoju wyładowywali "sprzęt",  zamiast jeden z nich podlecieć szybko sprawdzić co z jej stanem. Szanuję, rozumiem - własne bezpieczeństwo w pierwszej kolejności, ale drobny pośpiech nie zaszkodzi.

Zamiast jakieś dobrej pochwały w stylu "dobra robota" dostałem reprymendę, bo ratownik dowiedział się, że kobietę boli brzuch w dolnej partii ciała (ponoć spowodowany okresem), ale co miałem do cholery robić? Zostawić ją nieprzytomną, bo przecież może ją boleć brzuch?! Powstrzymałem się od dalszych słów, żeby mojej reprymendy nie musiał słyszeć. Stwierdziłem, że starczy wrażeń na dzisiaj i wróciłem do domu.

PS 2. Sytuacja bardzo wpłynęła na moje postrzeganie rzeczywistości, ale nie życzę nikomu podobnego zdarzenia. Proszę Was reagujcie w takich sytuacjach, bo bardzo możliwe, że dzięki temu będziecie mieli o jeden pogrzeb mniej za wcześnie.

Nie szukam fejmu, musiałem po prostu to z siebie wyrzucić, dziękuję.
KartonowaPacynka Odpowiedz

Dobrze zrobiłeś.

ZywiecZdrojxD Odpowiedz

Niestety nasze społeczeństwo jest tak głupie, że zamawia karetki z byle gownem.
Dziecko jest chore? Po co przyjechać samochodem, lepiej wezwać karetkę obsłuży bez czekania.
Stłuczenie kostki? To samo.
A karetka nie może odmówić. I w czasie kiedy ktoś naprawdę umiera oni muszą wieść dziecko z przeziebieniem przez 20km do szpitala. Odłożyć i dopiero może jechać.

Dlatego nawet dobrze zaopatrzony szpital może mieć problemy. Dopóki się nie pozna tego od podszewki to łatwo tak mówić.

Nie raz jest tak jak wyżej napisałem.
Wszystkie karetki na dłuższej akcji. Jedna wolna. Ktoś wzywa ją do skreconej kostki 15km od szpitala, po minucie dzwonisz Ty z umierajaca osoba. Niestety muszą oni zrobić 30km zająć się tą osobą , a dopiero po tym przyjechać do Ciebie. Takie są realia niestety. A co do zachowania ratownika to cóż... wiele osób chcąc pomóc realnie naraża życie i zdrowie innych. Ciężko to zrozumieć ale tak jest. Nie mówię koniecznie o twoim przypadku Ale...

KillEmWithKindness

Ogólnie zgadzam się z tym, że ludzie dzwonią po karetkę bez konkretnej przyczyny, ale.. Co do tego "karetka nie może odmówić" - no nie powiedzialabym. Kilka lat temu mój tata zadzwonił po karetkę, bo mama dostała silnego ataku (przy kamieniach nerkowych). Generalnie nie była w stanie wstać o własnych siłach, wymiotowala, leżała na dywanie i dosłownie wyła z bólu, a na koniec juz zemdlała. Pani po drugiej stronie sluchawki przez ponad 20(!) minut wypytywala tatę "a ile to żona waży", "a może się alkoholem zatruła", "a nie może pan dać żony telefonu", po czym stwierdziła, że w sumie to ona nie będzie wysyłać karetki, a jeśli faktycznie jest tak źle, to tata ma sam przywieźć mamę do szpitala (nie miał w tamtym momencie takiej możliwości, o czym poinformował ją wcześniej).

ZywiecZdrojxD

To dyspozytor tak ustalił, a nie ratownicy. Pani pewnie chciała przefiltrowac czy na pewnojest potrzebna pomoc. Pomysl jeszcze raz co piszę. Rozumiem, że dla Ciebie jest to priorytet, ale osoba po drugiej stronie nie wie w jakim stanie jest twoja mama, czy nie wyolbrzymiacie (często ludzie to robią), czy jest to naprawdę tak groźne. Uwierz mi te osoby nie są z pierwszej łapanki jak Ci co chcą Ci wcisnąć garnki. Oni muszą ustalić priorytet, jaki zespół wysłać itd. Bo w trakcie kiedy do twojej mamy "zatrutej alkoholem" (przypuszczalnie) bo wyolbrzymiliscie objawy jedzie karetka to ktoś może naprawdę umierać i dla niego każda sekunda się liczy. Jak to się mówi punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia.

Serwatka31

Zdrową sytuacją byłoby dopiero, gdyby system był na tyle dobry, by nie musiał dać umierać ludziom upewniając się miliardy razy by nie zaryzykować, że może to wezwanie jest zbyt błache.

O ile osoba wzywająca karetkę nie robi sobie żartów, tylko naprawdę uznała, że karetka jest potrzebna, powinna być do niej wysłana. Na to płaci składki, żeby móc liczyć na pomoc, kiedy sytuacja ją przerasta, nawet jeśli po fakcie okaże się, że jak by przyszła dzień później to by wciąż dało się ją wyleczyć.

Ale na to chyba nigdy nie będzie można liczyć.

SmoczaMordka5

Zgadzam się z Tobą. Ja akurat bardzo nie miałam ochoty jechać karetką, więc do samochodu i do szpitala poszłam na złamanej kostce. Skończyło się na śrubie, ale nie przrz uszkodzenia w wyniku chodzenia.

eyuioa

ZywiecZdrojxD w 100% się z Tobą zgadzam

Arezczs Odpowiedz

Skoro babeczka lezala cala blada i wygladala jak trup to nie jest zwykly miesiaczkowy bol. Nie robmy z kobiet inwalidek, ale tez nie bagatelizujmy jej stan, bo "ma okres""

cathymoor Odpowiedz

Nie znam się, dlatego się pytam: co ma ból brzucha do udzielania pierwszej pomocy? Jeśli przestanie mi oddychać ktoś, kogo bolał brzuch, to mam go zostawić aż umrze, bo a nuż coś mu zrobię?
Dziwne to.

LubieNica Odpowiedz

Ciężko się czyta, a poza tym wyznanie zmyślone. No dobra, nawet jeśli nie, to mam parę pytań:
Na jakiej podstawie stwierdziłeś zgon? Spojrzałeś na nią, "kurde, blada, umarła" i tyle? Tylko ratownik lub lekarz ma prawo do potwierdzenia śmierci.
Po drugie. Dlaczego od razu rozpocząłeś resustytację? Najpierw trzeba sprawdzić oddech. Ty zwyczajnie ją odwróciłeś, uznałeś, że jest blada i już.
Po trzecie. Jakim cudem po kilku uciśnięciach złapała oddech i (wnioskując po zdaniu "Kobieta w ogóle nie wiedziała, co tutaj robi") jeszcze się do tego obudziła? Musiałbyś być Bogiem, żeby coś takiego zrobić. Wcale nie tak rzadko trzeba się z kimś zmieniać, bo jesteś wykończony, a osoba nadal nie oddycha.
Jeszcze te opisy rodem z jakiejś przygodowej powieści, kompletnie przekoloryzowane. Jeszcze to zdanie o bolącym brzuchu. Rozumiem, że sam byłeś zdziwiony, ale żaden normalny ratownik by tak nie powiedział. Nie wiadomo, skąd on o tym wiedział, a poza tym nikogo nie obchodzi czy połamią ci żebra, czy będzie cię trochę bardziej bolał brzuch. Z tego co pamiętam, jedynym przeciwwskazaniem do masażu serca jest uszkodzenie kręgosłupa.
Wyznanie tak bardzo zmyślone i przekoloryzowane, że nie wiem czy się śmiać, czy płakać.

eyuioa

Zgadzam się !
(ale nawet uraz kręgosłupa nie jest przeciwskazaniem do masażu serca :) )

Miejscowapsiara

Zgadzam sie. Resuscytacje przeprowadza się nawet przy urazach kregoslupa. Z tego co kojarze, to jedynym przeciwwskazaniem jest utrata wlasnego zdrowia

Yeneferr Odpowiedz

Mój dziadek tak zmarł... lezal na ławce każdy myślał że pijany... tabletka pod język się nie zdążyła rozpuścić. Warto reagować. Sama do tej pory tracam pijakow i sprawdzam czy się ruszają i czy to tylko ktoś wypity . Czasem naprawdę może się komuś coś przytrafić.

MrsMadra Odpowiedz

Ratownicy troszeczkę nieodpowiedzialni, jeśli jest wezwanie do kogoś, kto nawet nie stracił przytomności powinni szybko reagować, a co dopiero tu.
Druga sprawa, karetki nie zawsze mają swoją „bazę” (czyt. Pogotowie Ratunkowe) w szpitalu, czy przy szpitalu, tylko w innym, osobnym zupełnie miejscu ;) U mnie w mieście tak jest, 0,5km od szkoły mam pogotowie z karetkami (koniec miasta), a na drugim końcu miasta dopiero szpital, więc porównywanie tego, gdzie jest szpital od miejsca zdarzenia, to troszkę głupota, gdy się nie wie, gdzie co jest :)

Lyssa Odpowiedz

U wielu kobiet okres bywa naprawde koszmarem... Sama mialam sytuacje, ze ide, boli, w pewnym momencie mroczki przed oczami, a w nastepnej leze i ktos sie nade mna pochyla...

BellaIza Odpowiedz

Szczerze mówiąc strasznie ciężko się to czytało i naprawdę nie wiem, czy faktycznie reanimowałeś tę kobietę (bo nie było pulsu), czy zwyczajnie gorzej się poczuła i straciła przytomność.
"Pojawili się po paru minutach, w spokoju wyładowywali "sprzęt", żeby zamiast jeden z nich podleciał szybko sprawdzić co z jej stanem." - CO...?
"Proszę Was reagujcie w takich sytuacjach" - i wow, błyskotliwe, kto by się spodziewał, że należy reagować w takich sytuacjach? :O

ambrozja123 Odpowiedz

Na jakiej podstawie podjąłeś decyzję o resuscytacji? Na podstawie bladości i zimna? Jak napisałeś miała kurtkę z kapturem, więc pewnie było chłodno. Żeby rozpocząć akcję reanimacyjną musi być zatrzymanie oddechu i krążenia. Jak to sprawdziłeś? Po temperaturze? I jak przeprowadzałeś masaż serca, przez kurtkę? Chęć niesienia pomocy jak najbardziej chwalebna, ale wszystko trzeba robić z głową.

eyuioa

Otóż to !!!

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie