#dUE6S

Byłam zwykłą osobą, którą otaczało mnóstwo ludzi. Każdy z nich nazywał się moim przyjacielem i ciągle powtarzano mi, że gdybym miała jakiś problem, to mogę do nich przyjść i uzyskać pomoc albo chociaż się wygadać. Niestety, gdy pojawiał się jakiś problem, to zawsze okazywało się, że akurat się "uczą, sprzątają, szykują ważny projekt na jutro, mają gości". Zbieg okoliczności? Można by tak myśleć.

Nagle niestety okazało się, że zachorowałam. Chemioterapia, ciężka sytuacja, dużo problemów. Nagle wszyscy "obudzili się". Ciągle przychodzili. Prosiłam, by nie rozpowiadać o tej sprawie w szkole. Obce osoby, które chciałyby mnie odwiedzić tylko dlatego, że są ciekawi jak wyglądam albo by mieć co opowiadać znajomym to nie jest to czego chciałam. Miała wiedzieć mała garstka osób, którym ufałam. Niewiele czasu minęło jednak, a dowiedziałam się, że ta garstka należy właśnie do tych, które przychodziły tylko po to, by poopowiadać o mnie w szkole. By "chwalić" się tym, że mnie znają i by wszystko usprawiedliwiać tym jak im ciężko, bo ich najbliższa przyjaciółka jest w takiej sytuacji. Usprawiedliwiali tym oceny, nieobecności w czasie kiedy "czułam się źle i prosiłam o odwiedziny". Na szczęście w porę ogarnęłam sprawę i poprosiłam, by nie odwiedzali mnie więcej. Szkoła nagle mówiła tylko o tym, jak to przez chorobę "postradałam zmysły". Myślałam wtedy tylko o tym, że nigdy nie miałam nikogo godnego zaufania, nikogo tak naprawdę bliskiego (oczywiście pomijając rodzinę).

Wtedy nagle sobie wszystko uświadomiłam. Skąd wiedziałam, co mówili w szkole?
Skąd znałam wszystkie ciekawe sytuacje, jakie mnie ominęły na szkolnych korytarzach?
Wszystkiego dowiedziałam się od człowieka, którego nawet nie zauważałam do tej pory. Pisał ciągle i pytał jak się czuję, co robię. Najciekawsze jest to, że pisał tak jeszcze długo przed chorobą, a ja go tak po prostu ignorowałam, nie zauważałam, pomijałam. Zaraz po chwili, w której uświadomiłam to sobie, zapytałam, czy nie chciałby mnie odwiedzić. Mówił tylko, że nie chciałby przeszkadzać, bo pewnie pcha się do mnie ciągle rodzina, znajomi i nie chciał robić tłoku, gdy ja potrzebowałam odpoczynku. Myślałam wtedy, że wreszcie mam kogoś, komu warto zaufać, kogo uwaga zwrócona była ku mnie, komu na mnie zależało. Byłam pewna, że zyskałam przyjaciela. Myliłam się... Gdy tylko wyzdrowiałam, ten miły i dobry chłopak zaprosił mnie do kina. Zyskałam wspaniałego chłopaka!
Prostyczlowiek2468 Odpowiedz

To wyznanie dowodzi ,że słuszne jest powiedzenie ,,Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"

Hermiona1

Dokładnie, ja też w sumie nie miałam prawdziwego przyjaciela, teraz mam pewien problem i piszę o tym z moją koleżanką z gimnazjum, ona jest chyba najbliżej określenia "przyjaciel" w moim życiu

KAPUSNIAK

To powiedzenie na pewno jest słuszne i prawdziwe. Ale w swoim życiu doświadczyłem takich sytuacji, że w świecie pełnym zazdrości i zawiści jest IMO jeszcze lepsza definicja: "Prawdziwych przyjaciół poznajemy po tym, jak znoszą Twój sukces".

AniaShirley

Zgadzam się z tym w 100%. Ja na szczęście, w biedzie, nie musiałam weryfikować mojej krótkiej listy przyjaciół. Teraz już jestem pewna, że zawsze mogę na nich liczyć tak jak oni mogą liczyć na mnie.
KAPUSNIAK tu też się zgodzę. Szczęśliwie i w sukcesie nie musiałam ich weryfikować.
I nagle człowiek sobie uświadamia jakie to szczęście mieć niewielkie, ale zaufane i prawdziwe grono przyjaciół

bushmills Odpowiedz

Fajnie, że nie zostałaś sama, ale dlaczego napisałaś, że myliłaś się, że będzie on Twoim przyjacielem? Mój chłopak najpierw był moim przyjacielem, ale kiedy został "chłopakiem" nie skreśliłam go z listy przyjaciół :P

ArcyCiekawaNazwa

Może lubi budować napięcie XD

xyRon

Nie bój nic, niedługo skreślisz.

Cero

@xyRon, ja z moim jestem już ponad 2 lata i nadal uważam że nie jest tylko moim chłopakiem ale nadal jest moim najlepszym przyjacielem. Ile ma trwać to "nie długo"? ;-)

blawatek

@Cero Ja z moim ponad 8, z czego 6 po ślubie i nadal uważam, że jest świetnym facetem i wspaniałym, godnym zaufania przyjacielem w jednym - niektórzy po prostu lubią sobie to "niedługo" przedłużać w nieskończoność, czego sobie i Tobie życzę ;)

trele Odpowiedz

Jest jedna osoba w moim otoczeniu, która ma skłonności do przypisywania sobie cierpienia innych osób. Jak to wygląda? Koleżanka traci dziecko, a ona wtedy opowiada jak jej ciężko, odwołuje wizyty gdzieś i tłumaczy się trudną sytuacją. I tak jest ze wszystkim... Ludzie cierpią:ktoś jest kaleką, ja straciłam pracę, jej kuzyn znów coś odwalił i złapała go policja, znajomy kuzynki z Koziej Wólki obciął sobie palce, znajomy brat cioteczny wujka Zbyszka z drugiego końca Polski złamał rękę, ale to nie są problemy tych ludzi - to są problemy właśnie tej osoby i nikt nie ma prawa mieć gorzej od niej. Dlatego doskonale rozumiem, co czuła autorka tego wyznania, kiedy dowiedziała się, że ktoś jej kosztem robi publikę i przypisuje sobie jej tragedię (bo choroba jest tragedią), nie mając w ogóle pojęcia z czym tak naprawdę się boryka.

TakiTamBurak Odpowiedz

Ja też tak mam w szkole. Gdy czegos ktos potrzebuje, to "Hej, nie mialabys moze tego czy tamtego?" a gdy ja poprosze o nawet chociaz najmniejsza pomoc, to co slysze? "Nie moge teraz" "a, zapomnielismy cie zaprosic na film" a gdy ja czegos nie mam lub mowie "nie", to od razu ode mnie odchodza bez slowa i nigdy nie podejda ani mnie nie odwiedza w domu jak sie zle czuje *jestem dosyc chorowita* no i ogolnie takie zycie. Ale w sumie mam to gdzies tak na prawde co ludzie robia, ja chce stawac sie lepsza a nie zeby mi inni psuli dobre nawyki :)

Marmolaaadencja Odpowiedz

A ja czytając pod koniec "myliłam się" to już myślałam że z niego dupek

O to mi chodziło :P

anonimowawisienka Odpowiedz

"Myliłam się..." Już myślałam że też Cię opuścił... Nie strasz więcej xD

bselfiee Odpowiedz

I po raz kolejny jestesmy swiadkami sytuacji, w ktorej jakis naprawde porzadny i fajny chlopak jest pomijany... jak sama autorka wspominala - ignorowany wrecz. Dziewczyny, niech da wam to do myslenia, wam i kazdemu dookola. Nauczcie sie spogladac na mniej odwaznych chlopakow bo wiecie co? Z waszym wsparciem te osoby moga wzniesc sie o wiele wyzej niz ci wszyscy "fajni" ;) Wyciagnijcie z tego lekcje, prosze :)

AnubisTheGod Odpowiedz

Ja miałam tylu przyjaciół ile kolokwialnie mówiąc wszystkich palców no i co się okazało, że ani jedna osoba z pośród tego owczego stada nie była fair . Jak to brzmi internetowe porzekadło " wilki nie przejmują się baranami " ;p

Puncipienciak Odpowiedz

Mieć wielu przyjaciół to nie mieć żadnego c:

Lewkonja Odpowiedz

Szczescia! Po wszystkich trudach zasluzyliscie 😊

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie