#eoIfV

Samotnie wychowuję dwójkę osiemnastoletnich bliźniaków. To para uczynnych oraz miłych chłopaków, ale nie zawsze tak było. Mając czternaście lat, z głośnym przytupem weszli w okres buntu młodzieńczego i zaczęli robić to, co każdy szanujący się nastolatek w ich wieku - pili oraz palili. Nie od razu to wyczułam, lecz kiedy już tak się stało - i to w jakim stylu! Wyrzucili peta do toalety oraz zapomnieli spuścić wodę - surowo ich karałam. Były kilkumiesięczne zakazy, zabieranie telefonu i innych sprzętów, codzienne zawożenie oraz odbieranie ich ze szkoły, kontrola rozmów. Po jakimś czasie takich rygorystycznych zasad miałam wrażenie, że coś zrozumieli, więc postanowiłam obdarzyć ich większym zaufaniem oraz trochę zmniejszyłam tę kontrolę. To był błąd.

Niespełna po kilku tygodniach podsłucham rozmowę przez telefon o tym (wiem, że nie powinnam była, lecz wciąż nie ufałam im dostatecznie), co znów planują. Ich znajomy miał mieć wolny dom na jedną noc, bo wiekiem trochę ich przewyższał, dlatego dostał ten przywilej od rodziców. Mieli zamiar kupić alkohol oraz inne ozdobniki i wiadomo - zarwać nockę w szczytnym celu. W mojej głowie od razu narodził się plan, niegodny matki oraz taki, przez który sumienie odezwało mi się jeszcze zanim przystąpiłam do działania, ale musiałam to zrobić.

Poprosiłam mojego znajomego, aby w wieczór, kiedy miało odbywać się nocowanie, poszedł za moimi chłopakami, oczywiście nie zwracając na siebie ich uwagi. Wedle tego, co podejrzewałam, udali się oni w stronę zaniedbanego sklepu monopolowego, gdzie mogli zapewne bez obaw kupić alkohol, bo sprzedawca nie patrzył na wiek klientów, a na zysk. Ich znajomi po chwili dołączyli do nich. Kiedy wszyscy wyszli ze sklepu razem ze swoimi nabytkami i otworzyli pierwsze piwo, mój znajomy zadzwonił na policję. Z tego co usłyszałam, służby zachowały się wzorowo - przyjechały wyjątkowo szybko i przyłapały dzieciaki na gorącym uczynku. Młodzi zostali odprowadzeni do domów, ja udawałam zaskoczoną, a wszyscy winowajcy dostali wpis w akta oraz ponieśli stosowne konsekwencje, ale najbardziej podziałał na nich mój płacz. Bynajmniej nie płakałam, z tego, że mnie zawiedli, bardziej z tego, że to ja zawiodłam ich. Kocham ich i nie chciałam, żeby musieli przeżywać cały ten strach, obawę o to, że ten wybryk zaważy na ich przyszłości, że wyrzucą ich ze szkoły, ale wtedy nie widziałam innego rozwiązania. Tak naprawdę nic złego im się nie stało, wpis zmienił tylko ich zachowania, nie przeszkodziło im to w dostaniu się do wymarzonych szkół.

Dzisiaj są o wiele dojrzalsi i ze względu na swoją pełnoletność mogą korzystać z jej uroków, lecz nigdy jeszcze nie wrócili do domu kompletnie pijani, dlatego mam nadzieję, że nigdy nie będą mieli mi za złe, jeśli się dowiedzą, że ich własna mama okazała się dla nich wrogiem.
Puffballofdoom Odpowiedz

Z racji tego, że sama jestem jeszcze poniekąd młodzieżą, sugeruję rodzicom inną taktykę niż zakazywanie wszystkiego.

Ja w sumie nie miałam fazy buntu. Nigdy. No bo po co, skoro mogłam robić, co chciałam, o ile to było bezpieczne. Kiedy pierwszy raz wypiłam jakiś alkohol, powiedziałam mamie i zawsze o tym mówiłam - stąd ona wiedziała, że ja wypijam ilości małe i rozsądnie, więc nie musiała się tak o mnie martwić. Umowa niepisana była prosta - ja mogłam chodzić na wszystkie imprezy, na które chciałam, ale rodzice wiedzieli gdzie, z kim, kiedy i do której. Stąd też nie miałam potrzeby, ani wtedy, ani na studiach, latania i upijania się w sztok w jakiś krzakach (podobno moda wśród młodzieży) bo po co? Nie przyszło mi to do głowy, bo taki wybryk oznaczałby złamanie niepisanej umowy, której warunkiem było, że jestem odpowiedzialna.

JiminChimChim

Też byłam tak wychowana:) Jeśli chciałam pół piwa, piłam je w domu z mamą. Jak impreza, to miałam być pod telefonem i meldować każdą zmianę miejscówy. Od małego miałam wbijane do głowy, że wszystko jest dla ludzi, ale do tego potrzebna jest odpowiedzialność i odpowiednia ekipa - taka, która nie oleje cię nagle podczas imprezy i razem będziecie pilnować siebie i swoich drinków.

krolprzypalow

Zazdroszczę wam, taki układ jest najlepszy. Ja niestety tak nie miałam, moi rodzice woleli zabrać mi telefon, zamiast pogadać/ wytłumaczyć. Do tego dochodzą ciągłe wyrzuty, że źle się uczę, kiedy miałam same piątki. Pamiętam np. jak w gimnazjum na miesiąc zabrali mi telefon, bo dostałam tróję z bardzo trudnego sprawdzianu historii. Dodatkowo, negowali ten system, który stosowali wasi rodzice, bo to jest tak, że nie mieli z nim styczności. Przykładowo, mieliśmy znajomych. Ich córka była 2 lata ode mnie starsza. Kiedyś, gdy ona miala niecałe 16 lat, byliśmy razem na pizzy, rodzice pozwolili jej zamowic sobie piwo. Jak zareagowali moi? Obgadując ich potem za plecami! Stwierdzili że to patologia. Bo 16 latka wypila piwo 2%. Dlatego zazdroszczę wam.

MiaMay2

u mnie jest to samo:) rodzice mi po prostu ufają bo wiedzą że znam umiar

ZielonookaJA

Tez sie dorzuce o swoich rodzicach. Bja i brat jestesmy wychowywani tak samo. Z tym ze u nas od urodzenia wpajano jedno (taki bonus do zaufania i naprawde dobrych porad życiowych) ,,wolimy zebyscie przyszli do domu urąbani w cztery stodoły niz zeby bylo od was czuc papierosami,, mowili to z racji na to ze tato u nas palil i wiedzial jakie to gowno. Teraz w towarzystwie brata tylko on nie pali i sam dym go odrzuca podobmnie jal mnie. Mamo Tato kochamy was

HadATemper

Też jestem tak wychowana. Wracałam z imprezy, matka do mnie wstawała pogadać.
Za alko i fajki goniła, ale w sumie się z niej śmiałam, nie była konsekwentna w tych karach i szlabanach.

Gathaspar Odpowiedz

Nie okazałaś się dla nich wrogiem. Gdyby nie taka akcja z policją, to pewnie nic by nie zrozumieli i kto wie, do czego by doszli bawiąc się w "dorosłych".

Cichybak

Ja teraz jestem w podobnym wieku, rodzice mi nie zabraniają. Nie mam patoli, bardzo rzadko i mało pije, nie palę. Nie czuję takiej potrzeby jak do zakazanych rzeczy

kapturek3smerfa Odpowiedz

Rodzice muszą się raz na zawsze nauczyć, że zakazy i kary nic nie dają. Trzeba rozmawiać, i serio, jak się dobrze dziecko wychowało to ono zrozumie i nie będzie trzeba z nim odstawiać takich cyrków jak w wyznaniu.

Sebastian001

Nie każde dziecko takie jest.

Rapapara

Karanie to najtrudniejsza medoda wychowawcza. Można w niej popełnić tyle błędów, że lepiej tego po prostu unikać. Jest wiele innych, lepszych metod wychowania dzieci.
Pozdrawiam z psyhologii ;)

wrurkachnadesce

Nie pomagaj swoim dzieciom w polskim

CzarnoToWidze

Zakazy i kary najczęściej tylko podjudzają dziecko - wiadomo, zakazny owoc smakuje najlepiej. Ja w "tym" wieku też niezłe rzeczy wywijałam, ale starałam się to robić z głową, przed rodzicami wszystkiego nie ukrywałam, oni mnie nie karali i darzyli zaufaniem, można by rzec, że wyszłam na ludzi. Wyszalałam się.
Nie popieram zakazów, kar i wiecznego kontrolowania dziecka.

kinga56667

to nauka przez doświadczenie, najlepiej wbijająca sie do nastoletniej niedoświadczonej głowy. Jestem za!

wiwerna

Szczególnie, że - cytuję - "najbardziej podziałał na nich mój płacz", czyli świadomość, że matka z ich powodu cierpi. To znak, że wcześniej wystarczyło poważnie i porządnie pogadać z dzieciakami i cała akcja pewnie nigdy nie musiałaby się odbyć...

kassai098

O boże kapturek święta prawda, masz całkowitą rację. Tylko że wiesz teoria teorią a życie potrafi zaskoczyć. Oczywiście możesz mieć grzeczne dzieci którym jak wytłumaczysz to zrozumieją. Ale nie wszystkie dzieci takie są. Na własnym przykładzie moja córka fajna ułożona dziewczyna i da się z nią dogadać i wszystko wytłumaczyć, a syn no trochę inaczej, nie umiem do niego dotrzeć nic nie słucha. Takie samo wychowanie a charaktery inne i nie przeskoczysz

Mikaelson Odpowiedz

Jak dla mnie to za bardzo ich karałaś - "kilkumiesięczne zakazy, zabieranie telefonu i innych sprzętów, codzienne zawożenie oraz odbieranie ich ze szkoły, kontrola rozmów". Trochę przesada.

GeniusYoongi

Nie tędy droga.

SorryEverAfter Odpowiedz

Nie jestem pewna, czy zrobiłaś dobrze. Wiem, że dzieciaki również nie zachowały się wobec Ciebie fair, ale oszukiwanie nie jest dobre w żadną stronę. Tutaj akurat przyniosło pozytywne skutki, więc wszyscy się cieszą, ale zawsze coś mogło pójść inaczej. Nie ma chyba pewniejszego sposobu ochrony dzieci przed używkami, jak poświęcana im uwaga i okazywana miłość. To, że rodzic powie, że odurzanie się jest złe, albo zabroni, jest niestety bardzo mało skuteczne.

tableaux Odpowiedz

Kilkumiesieczne zakazy, kontrola rozmow..... no nie popisalas się.

kooltv Odpowiedz

Kilkumiesięczne zakazy, zabieranie telefonu i nadzór 24/7 tylko wzmaga uczucie frustracji, upokorzenia i wrogości do rodzica. Tak tylko mówię.

WildDiamond Odpowiedz

Może i zostanę zminusowana ale nigdy nie będę taką matką jak ty

nata Odpowiedz

Moim zdaniem namieszałaś tylko im w papierach. Nie sądzę, że ty spróbowałaś alkoholu dopiero po ukończeniu pełnoletności. Po pierwszym razie (zwłaszcza jeśli wróciliby w normalnym stanie do domu) nie powinnaś robić problemu!

Asiaaa93 Odpowiedz

A ja w wieku 16 lat chodziłam na imprezy, pilam alkohol itd :) i co? Wyszalalam sie i mi przeszlo. Koncze dobre studia, nie chodze na imprezy bo juz mi się znudzily. Moim zdaniem panikara z ciebie.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie