#gwtlF
Jest sierpień roku 1998 roku. Wypadek. Okazało się, że tacie wyskoczył na drogę dzik, a chcąc uniknąć zderzenia skosił kilka drzew. Zapięte pasy bezpieczeństwa uratowały mu życie. Niestety auto nadawało się tylko do kasacji. Niestety kasa z autocasco nie wystarczyła na kupno nowego auta dla naszej 6-osobowej rodziny. Tata musiał wyjechać ponownie, by dorobić na nowe auto. Tata wyjechał pod koniec listopada i obiecał, że wróci na święta.
24.12 poranek, tacie nowym autem udaje się dojechać do granicy polsko-niemieckiej. Jest duża kolejka. Jeszcze tylko kontrola i do ukochanej rodziny zostaje tylko ostatnie przeklęte 300 km. Tata jest bardzo zmęczony, w bagażniku prezenty dla całej rodziny. Z racji niemieckich dokumentów (tata ma obywatelstwo niemieckie przez pochodzenie) zostaje przepuszczony. Ostatnie 300 km, tata trzyma prędkość, jest bardzo zmęczony. Z każdą sekundą było mu coraz ciężej... jedzie po polskich dziurawych drogach, by zdążyć na Wigilię do żony i córek.
24.12 wieczór wigilijny...mama robi wigilię z najstarszą córką. Trzy najmłodsze leżą chore w łóżkach, płaczą, że bez taty to nie są święta. Matka i najstarsza córka nie chcą jeść same. Zastawiony stół czeka...
24.12 - 30 km od domu. Padający z sił ojciec rodziny zatrzymuje z bólem serca auto. Nie da rady dojechać. Jest zbyt zmęczony. Zasypia na kierowcy. Po kilku minutach pewna śpiesząca się mama z córką, zauważają auto stojące na poboczu. Udaje się dobudzić śpiącego tatę. Tata opowiada jej dokąd jedzie i skąd. Kobieta każe mu poczekać i razem córką odjeżdża w kierunku najbliższych zabudowań. Wraca po 10 minutach ze swoim ojcem oraz strojem Świętego Mikołaja. Mój tata dostaje strój i polecenie przebrania się w niego oraz przeniesienie się na fotel pasażera. Ostatnie 30 km, za pół godziny tata z pomocą będzie u celu.
Godzina 19:00, w domu rozlega się dzwonek. Mama otwiera drzwi... tata ściąga sztuczną brodę. Mówi nam, że przyjechał do nas gość z daleka... Najstarsza siostra sprawdza, czy mama mówi prawdę. Szybko zabrała nas z łóżek i staje się coś, czego nikt nie może zrozumieć do teraz. Tacie minęło zmęczenie, my poczuliśmy się lepiej. Zjedliśmy kolację i nowym autem pojechaliśmy na pasterkę.
Z rodziną, która pomogła tacie, mamy do dzisiaj kontakt. Przyjadą w drugi dzień świąt.
Magia świąt istnieje :)
Masz odpowiedzialnego tatę, w końcu w wyznaniu ktoś, kto zjeżdża z ulicy jak jest zmęczony i nie próbuje jechać dalej.
Uff, cały czas myślałam, że Twój tata będzie miał jakiś śmiertelny wypadek dwa kilometry przed waszym domem... Za dużo anonimowych
Ty to potrafisz budować napiecie. Historia świetna :)
Czy naprawdę tylko mnie bardzo źle się czytało? Nie ma potrzeby w każdym zdaniu dawać "tata" "tata" "tata". O zaimkach było w podstawówce.
Bardzo ładna historia i cieszę się, ze wszystko się udało, ale ta koszmarna ilość powtórzeń jest lekko meczaca.
Ulżyło mi na końcu uff
A wtedy dzik wstał i zaczął klaskać. Po co ktoś tu wrzuca takie pierdoły?
Fajny film mógłby wyjść, tylko dorzucić kilka przeszkód 😁😅
trochę niepewnie ale wazne ze koniec szczesliwy ;)
Dla mnie od jakichś 5 lat nie istnieje magia świąt. Ani nie obchodzę świąt.