#hsLiZ

Jestem w trakcie studiów medycznych. Wyższe roczniki większość zajęć odbywają w szpitalu, uczestniczą w obchodach i podczas wizyt w poradni.

Sytuacja miała miejsce podczas zajęć z chorób przenoszonych drogą płciową. Podzielono nas na grupy ośmioosobowe i takim "stadkiem" zabierano nas do pacjentów, którzy przychodzili z bardzo wstydliwymi dla nich problemami.

Nigdy nie zapomnę, gdy oglądałyśmy krocze pewnej młodej kobiety ze zmianami skórnymi, trwało to wieki, ponieważ każda z nas podchodziła osobno i patrzyła przez specjalną lupkę. Osiem osób po kolei. To były chyba najgorsze zajęcia kiedykolwiek, czułam się okropnie zażenowana, jakbym molestowała ją seksualnie. Nawet nie chcę myśleć jak strasznie czuła się wtedy ta kobieta, która co prawda wyraziła zgodę na to badanie, ale tak naprawdę chyba nie do końca miała inne wyjście.

To prawda, że nie da się dobrze nauczyć leczyć ludzi tylko z podręczników, nie widząc na własne oczy pacjentów, ale dałoby się to prosto rozwiązać zmniejszając znacznie liczebność grup, zwłaszcza podczas takiej a nie innej specyfiki zajęć. Inna sprawa, że takie zajęcia również są dla nas mniej wartościowe, gdy musimy się przepychać by cokolwiek zobaczyć lub osłuchać pacjenta.
SzaraZmora Odpowiedz

Jestem po medycznym kierunku (dawno temu i niepraktukuje). Nasz wykladowca- ginekolog, zachecal do dobrowolnych, pozalekcyjnych odwiedzin na oddziale. Kiedy bylo nas kilkoro, zabieral nas do sali i mawial do rodzacych: "Pani Nowak, rodzimy! rodzimy! studenci chca popatrzec!!" Zajecia bardzo wartosciowe, a teraz sama zawsze wyrazam zgode na obecnosc studentow kiedy to ja jestem badana!

tynka111 Odpowiedz

Jak miałam 12 lat byłam w szpitalu z okropnie chorym uchem, byłam na skraju zapalenia opon mózgowych. Miałam straszne nudności, nie mogłam chodzić itd., w dniu operacji mimo mojego okropnego cierpienia, moje ucho oglądało 15 studentów. Jeden po drugim podchodzili i zaglądali, przy okazji będąc bardzo niedelikatnymi. Ja rozumiem, że praktyki trzeba mieć, ale może nie na dziecku, które nie ma nawet siły zaprotestować...

nata

Rodzice mogli nie wyrazić zgody na obecność studentów.

tynka111

To badanie było z rana w okolicach 8, więc moja mama jeszcze nie zdążyła do szpitala z domu przyjechać.

WojnaJezykowa Odpowiedz

Tak jak piszesz, pacjent musi na to wyrazić zgodę, przynajmniej było tak w moim przypadku, kiedy leżałam w miejscu specjalizującym się w ginekologii. Ja nie wiedziałam, jak by to wyglądało i czego się spodziewać, więc na to i owo w obecności studentów zgody nie wyraziłam. I dobrze zrobiłam - badania odbywały się w grupach złożonych z około 8 (jeśli nie więcej) osób. Trzeba się było też przypomnieć przy samym badaniu, że wybrało się taką, a nie inną opcję podczas przyjęcia, co wydało mi się nieprofesjonalne, ale studenci zostali wyproszeni.

Chociaż większość osób się wtedy zgodziła, ja nie żałuję swojej decyzji. Tego typu badania w obecności grona obserwatorów są dla mnie krępujące, można powiedzieć, że poniżające (w sali i tak pozostała trójka z personelu medycznego). 8 osób byłoby dla mnie straszne.

Pamiętajmy o tym, że nasze samopoczucie jest najważniejsze i można powiedzieć "nie" w takim przypadku!

KotwKapciach Odpowiedz

Z perspektywy pacjenta. Mając 20 lat przyjęto mnie na oddział ginekologiczny, mieli mi wyciąć torbiel, ale najpierw sprawdzali jeszcze raz co i jak. W malutkim pomieszczeniu siedziałam ja, z rozkrocznymi nogami, a przede mną siedziało 5-6 lekarzy/stażystów w tym jeden głowicą apartu szuka wewnątrz mnie torbieli, i dyskutowali na temat tego gdzie ten torbiel się podział. Jeden nawet popijał sobie kawkę. Osobiście myślałam, że wyjdę z siebie ze wstydu, zażenowania. Dla mnie jako młodej kobiety był to horror. Nikt mnie nie pytał czy chce to robić przy takiej liczbie osób. Potem miałam już normalne badania z lekarzem i pielęgniarką.
Teraz już wiesz jak się czuje pacjentka D:

CzarnaSowa Odpowiedz

Spokojnie, większosć ludzi rozumie że lekarze na kimś muszą się nauczyć i nikt normalny nie ma traumy, że go przyszli lekarze oglądali.

Aile

Ja mam lekką.
Miałam 15 lat.
Byłam przed zabiegiem. Od kilku godzin podłączona do kroplówki, w piżamie, bez stanika, głodna, spragniona, zestresowana i spocona. Wtedy przyszli. Z dziesięć osób. Każdy z osobna podchodził i komentował "ale jesteś żółta/ masz żółte białka".
Drodzy studenci medycyny, nie róbcie tak. Nie stresujcie dzieci.
Dwa razy miałam taką sytuację. Przy drugiej jedna ze studentek uśmiechnęła się i powiedziała "trzymam za ciebie kciuki!".
Tak róbcie ;).

czarnykot

ja bym się pewnie nie zgodziła mimo, że rozumiem po co to robią. Mimo wszystko gdyby coś takiego dpotkało mnie zapewne mialabym traumę..

rozdrazniona Odpowiedz

jak to "nie do końca miała inne wyjście"? To juz w tym kraju pacjent nie może podjąć żadnej decycji co do swojego ciała?

GrazynaPiczkas Odpowiedz

Tak to je jak ludzie spoufalajo se bez slubu to majo kary boskie w postaci tychze chorob

Martwy Odpowiedz

Pocieszę cię, spora część pacjentek dydaktycznych na gineksach to panie o określonej profesji. Szczególnie te, na których studenci uczą się badania.
Taki mały nieformalny deal z uczelniami mają, w zamian - dostęp do specjalistów tej dziedziny od ręki, bez żadnego czekania.

AndIa

I pewnie słychać strzały?

Fiolek007

Przecież to nie są "specjalnie przygotowani pacjenci "dla studentów. Studenci trafiają na tych ludzi, którzy aktualnie są w szpitalu czy poradni

Martwy

Hyhy, trafiają na tych pacjentów, do których zostaną zaprowadzeni.
Badania najczęściej uczą się na profesjonalistkach. Nawet jeśli im się tego nie mówi.

digoxine

Czy ty jesteś poważny? Kto ci takie bzdury opowiedział?

Fiolek007

Taa, jasne...
I te profesjonalistki mają założone swoje karty itd. Jakoś nie zauważyłam, żeby to były inne pacjentki

Dodaj anonimowe wyznanie