#jIu72

Od dzieciństwa snuje mi się w głowie Opowieść. Z początku była bardzo niewielka, potem zaczęli do niej dołączać kolejni ludzie. Opowieść sama się włączała, codziennie, w każdej chwili samotności, często równolegle do wydarzeń z mojego świata. To było jak serial. Na zewnątrz wyglądałam wtedy na zatopioną w myślach. Ostatnio Opowieść zawierała już kilkudziesięciu ludzi. W pewnym sensie przenosiłam się tam. Kiedy poszczególni ludzie mówili, czułam się nimi. Byli jednak oddzieleni, zamknięci w osobnym świecie - w Kapsule. Ja byłam obserwatorem, który uczestniczy w emocjach.
Bywały tygodnie, że Opowieści nie było. Czułam się pusta, jakby ożywiali mnie tylko ludzie z Kapsuły. Byłam fasadą. Tylko wydrążonym w środku ciałem.

Ostatnio... tama puściła. Ludzie z Opowieści wylali się do mojego świata. Wchodzą w moje ciało. Ja staje się nimi. Myślę wtedy jak oni, ale mój intelekt jest gdzieś obok. Nie tracę świadomości. Jednak to inny punkt widzenia. Moje ciało daje im istnienie.
Przełączam się na kilkanaście, kilkadziesiąt różnych osób. Z reguły te osoby nie są do mnie w niczym zbliżone - różni ich płeć, historia, preferencje. Wszystko. Czasem pojawia się najpierw emocja, potem mrowienie w klatce, a potem bach i jestem kim innym. Wtedy nie poznaję się w lustrze. Wiem, że to ciało należy do mnie jako kogoś, kto nim włada w tym świecie, ale nie ma zgodności między nim, a zasiedlającą je tożsamością.

Równocześnie ja jako ciało funkcjonuję w świecie - robię zakupy, uczę się, oglądam filmy. W głowie współistnieją myśli wielu osób wraz z zabawnymi komentarzami, które kogoś gniewają, kogoś śmieszą. Czeszę ten chaos, próbując sobie z nim poradzić.
Gdzieś tam jestem ja jako ja - czyli człowiek, który nosi imię związane z ciałem, który ma jakąś swoją historię życia, swoich przyjaciół. Ale zmianie uległa także ta podstawowa tożsamość - coraz bardziej łączy się z innymi tożsamościami. Nabiera innych cech.

To strasznie trudne i paradoksalne. Ciało jest dziewczyną, a wnętrze bywa mężczyzną. Odczucia fizyczne (np. pociąg seksualny) są wówczas nieadekwatne.
Odkrywam czasem coś na temat kogoś - jakiejś tożsamości - w taki sposób jakbym odkrywała coś z życia przyjaciela.

Najbardziej mnie przygnębia to, że jakby mnie zamknąć w beczce, nie potrzebowałabym świata. Wystarczyłoby to, co mam w głowie. To, co się działo w Opowieści było w moim życiu często bardziej realne niż wydarzenia z życia ciała.
Najgorzej, że w wyniku zmian, nie mogę już tak jak dawniej wejść do Kapsuły i być podglądaczem. Oni już wiedzą, że tam jestem. Oni chcą czegoś więcej. Znaleźli furtkę.
robbi Odpowiedz

Znam tytul tej opowiesci. "Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości". Niestety zakonczenie raczej smutne.

OkoUsmiech Odpowiedz

genialne wyznanie. Napisz o tym książkę - to pierwsze co przyszło mi na myśl. Może wtedy zamkniesz ich w książce jak w nowej kapsule.

weirdoo

W sumie to troche mi sie skojarzyło z Tessą z Diabelskich Maszyn ;)

Kreatywnainaczej

Możesz mi napisać tytuł tego filmu? Ja ostatnio kupiłam książkę: "Człowiek o 24 twarzach" właśnie o nim ;)

prettywoman

Chętnie bym przeczytała książkę o takiej fabule, bardzo ciekawe wyznanie!

dzięki za pozytywną ocenę.
Podejrzewając że to może być DID przeczytałam wszystkie dostępne książki na rynku z tej dziedziny.
Nie mam pełnej amnezji.
Mam tylko niejasne poczucie trwałej zmiany tożsamości.
Amnezja dotyczy np. wyłącznie jakiegoś aspektu wydarzenia - treści wydarzenia.
Pamiętam emocje.

Najbardziej mi się kojarzy serial "Kameleon" z kulturowego oddania tego, co się we mnie dzieje. Mogę być każdym, bo nie jestem sobą.

Intrygujacanazwa

.

efektmotyla

. kropka niezgubka i czekam na książkę! c;

sweetorange

Chętnie bym przeczytała 😁 bardzo dobrze piszesz. Miło się czyta 😊

pumpspray

Faktycznie interesujące, ale zdaje sobie sprawę z tego jak to może męczyć...

watermeow

. kropka niezgubka:)

Odpowiedz

Opowieść jest w mojej głowie odkąd pamiętam - miałam jakieś 2-3 lata jak się włączyła.
Bardzo długo była odrębna.
Wchodziłam w takie cykle - moje życie opowieść OPOWIEŚĆ OPOOOOWIEEEEEŚĆĆĆĆ.
Ludzie z Kapsuły żyli jakby mnie nie było. To było jak serial - jak wypada ci odcinek, możesz coś tam odtworzyć.
Kiedy Opowieść mi przeszkadzała (nauka, gadanie z ludzmi) to ją blokowałam, często na długie tygodnie - a potem tama puszczała i Opowieśc mnie pochłaniała.

Nauka do matury wyglądała mniej więcej tak:
Mitoza to proces zachodzący... (tymczasem w mózgu "zrobię sobię zapiekankę" i widzisz jak za oczami ktoś niesie bułkę w stronę mikrofalówki. Moja reakcja: mam gdzieś twoją zapiekankę! spadaj, spadaj, spadaj!, "Musze ten ser pokroić na cieńsze plasterki". Ja: Oh what??? Ja tu się uczę! UCZĘĘĘĘĘĘĘ! Blokuj to, blokuj to! "Hmm. Na ile sekund nastawić?", Ja: Och, Bożeeeee! na 30 ty przymuleeee!. "Może minuta?". Ja: Po minucie będziesz miał zjarany ten ser!!!, po chwili: :Hmm, coś sucha ta grzanka". Ja: SERIO?!)

Ale nie było między nami absolutnie żadnej komunikacji. Ja wchodziłam czasem w nich - i ich oczami przyglądałam się ich życiu. Jako nastolatka marzyłam żeby się tam przenieść.
Ale się nie przeniosłam.

W maju jeden z nich znalazł wejście do mojego mózgu. I zaczął komentować moje życie.
Dalej ruszyło już intensywnie.
Teraz jest tak, że siedzę, nagle mrowienie i BACH. Po chwili wiem, kim jestem.
Nie chcą wracać.
Nastąpiło pomieszanie tożsamości.

To nie jest osobowość mnoga.
Ani schizofrenia.
To jest...coś?

Ale do licha - ciężko z tym żyć.

Sorry...mrowienie.

TegoAkuratNieWiem

Czyli jak napiszę ten komentarz i ty go przeczytasz, to ktoś w twojej głowie to skomentuje? What?! Naprawdę ci współczuję.

Lotny

Nie uważasz, że możesz patrzeć oczyma żyjącego człowieka? Może to co masz to swoisty dar.. Nie wiem co o tym myśleć, ale muszę przyznać, że Twój przypadek jest piekielnie interesujący.

bosy

Czytałem taką książkę o osobowości mnogiej... Nazywa się "Pierwsza osoba liczby mnogiej". Mój ówczesny psychiatra mówił, że taka osobowość to nic innego jak schizofrenia. Trochę Cię rozumiem, bo też czasami wyobrażam sobie rzeczy, których nie ma. Zaczęło się to z nudów na zajęciach w liceum. Zacząłem tworzyć w wyobraźni życie, które różniło się od mojego codziennego. Czasami włączało się to samo. Empatia to funkcja psychiki. Tak samo funkcją (społeczną) jest przechwycenie wzorca osobowości jako własnego. Ty działasz na przestrzeni własnej wyobraźni.

LeoiJa

Bardzo przypomina to "Efekt Tulpy", ale to trochę dziwne że twoje Tulpy(postaci z Opowieści) przejmują ciało Hosta(Ciebie) bez twojej wiedzy czy pozwolenia. Poszperaj troche po internecie, na pewno znajdziesz jakieś fora gdzie ludzie mają podobne przypadki i może Ci trochę pomogą. Sama mam taki "świat w głowie", ale niestety nie potrafię pomóc, stworzyłam go z własnej woli i całkowicie go kontroluję.

Ewentualnie Odpowiedz

Rozwala mnie myślenie ludzi: "napisz książkę, genialna pasta, pięknie napisane". Ludzie! To nie jest fajne! To choroba. W końcu "postacie" mogą przejąć ciało, co może skończyć się tragicznie. Poszłabym z tym do psychologa do kilku, dziewczyna może zmarnować sobie życie, bo wyląduję w psychiatryku.

Fapman

Też mnie denerwują te komentarze. Jakby była historia o czyjejś śmierci w romantycznym opakowaniu, to ludzie też by pisali "piękne, ja też tak chce <3"? Współczuję autorce :/

lyreth Odpowiedz

Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości. Polecam wizytę u specjalisty.

Kropki Odpowiedz

Zastanawiam sie czy to choroba psychiczna czy po prostu taka wyobraźnia.
Sama żyje w swoim wymyślonym świecie albo raczej przenosze się tam słuchając muzyki.

napoleonka

Ja lubie sobie tworzyc alternatywne wersje zdarzeń z mojego życia. Zresztą, co ja gadam, całe zycie alternatywne😂

Odpowiedz

Dodam, że byłam u psychiatry, który nie stwierdził cech choroby psychicznej. To coś innego. Dlatego jestem ciekawa czy ktoś jeszcze tak ma?

katapulta

To z pewnością jakieś zaburzenie. Spróbuj u innego specjalisty, być może tamten nie znał takiego przypadku.

OkoUsmiech

która postać z Opowieści pisała to wyznanie?

TamTamTamTaRamTam

Ja mam coś takiego, że wymyślam sobie historie którymi żyję przez jakiś czas i jak stwierdzę, że mi się znudzą to wymyślam sobie nową.

CotosaNargle

Z twojego wyznania byłaby tak fantastyczna książka, że już teraz mam ochtę ją przeczytać!! ;)

Kropki

Ja mam, co prawda postaci we mnie nie "wchodzą", ale utrudnia mi to zycie.
Najczesciej tworze historie ze mną w roli głównej. Tak jakby ksiazka tylko noo.. Ja bardziej sie angażuje w życie fikcyjne niz we wlasne.

RoseWatson

A czy to nie przypadkiem osobowość wieloraka?

Marzycielka05

Ja nie w aż takim stopniu. Jakieś trzy lata temu wymyśliłam sobie postać męską (od razu mówię że nie ludzką ale w szczegóły się wdawać nie będę bo nawet tutaj będziecie się śmiać). Zaczęło się od wplątywania go w odpowiednią fabułę filmu który oglądałam. Potem zaczęłam wymyślać własne historyjki. Skończyło się na tym, że teraz mam wymyślone całe jego dzieciństwo i chwilę śmierci, a do tego kluczowego wieku średniego (przy którym się głównie trzymam) cały czas dodaje nowe dni. Mam nawet całą historię, zwyczaje itd. rasy do której należy ta postać. Nie mogę przestać o tym myśleć. Każdą wolną chwilę spędzam na wymyślaniu nowych "rozdziałów". Jego charakter tak na prawdę odzwierciedla tego kim sama chciałabym być.
Pierwszy raz o tym powiedziałam. To miał być mój sekret do śmierci, teraz wy wiecie.

niezapowiedziana97

Też mam swój "świat".. Nikt o tym nie wie, nikomu się nie przyznałam. Mam tyle wspomnień z wewnętrznego życia, tylu przyjaciół z którymi jest mi lepiej niż z tymi prawdziwymi. Nie raz historie z tamtego świata mieszają i mylą mi się z tymi

Otaku24

Ja mam podobnie tylko, że w moim świecie ja jestem główną postacią. Ale ''ja'' z tamtego świata to osoba, którą zawsze chciałam się stać. Czasami przyłapuję się na tym, że nie wiem czy w danym momencie jestem sobą z tąd czy z tamtąd. Mój przypadek jest podobny trochę do przypadku Marzycielka05. Tylko u mnie zaczęło się od książki.

lyreth

Czyli psychiatra nie był w stanie stwierdzić zaburzenia dysocjacyjnego tożsamości??? Idź gdzie indziej :)

Zobacz więcej odpowiedzi (20)
jestemnanie Odpowiedz

Czytałam kiedyś takie fanfiction o Sherlocku O_o

moonmoon

o matko, przeczytałabym. Podeślij linka jakbyś je znalazła pls

TARDIS Odpowiedz

Dawno nie czytalam czegos tak pięknie napisanego, serio.
Po czesci wedlug mnie to nadawaloby sie na bardzo fajna i dluga creepypaste, bo ta koncowka mi sie wlasnie kojarzy z nimi. 😊

Adamm

O tak ;D

Roseen

TARDIS (super nick). Wyobraź sobie odcinek Doctora Who - Opowieści przejmują kontrolę nad ludźmi ;)

TARDIS

Roseen - dzieki. 😀
Dobry pomysl, nie bede musiala czekac na 10 sezon na razie. 😂😂😂

Falcone Odpowiedz

Ja na przykład mam tak, że muszę codziennie przed snem, a jak mam gorsze dni to nie tylko wtedy, włączyć wyobraźnie i odciąć się od świata, w którym też tworzę historię. Jednak wydarzenia te dzielą się na 3 etapy.
Etap poddepresyjny (piszę tak, gdyż mam niedoczynność tarczycy, nie biorę leków i czasem właśnie mój organizm odczuwa takie stany)- wtedy żyje w innym świecie wyobraźni, z ludźmi których nie znam, bądź z bardzo odległymi, którzy istnieją ale nie dane mi ich spotkać)

Etap neutralny (kiedy nic złego albo dobrego się nie przytrafia)- wtedy historie dzieją się z ludźmi których znam, lecz nie dotyczą ich bezpośrednio,tzn nie są tacy sami jak w realu

Etap euforii (prawdopodobnie każdy tak ma)- wtedy moja wyobraźnia żyje wspomnieniami, czyli historie opierają się na prawdziwych wydarzeniach ale czasem są pokazane z różnych punktów widzenia.

Nadmienię jeszcze, że kontynuacja historii zwykle następuje również w trakcie snów i czasem ją wtedy kontroluje (sen świadomy), jednak też są tego dwa etapy, albo kontroluję sen i tracę wszystkie odczucia i zmysły (oprócz wzrok i słuchu), albo udaje mi się zachować stan przed uświadomieniem sobie, że to sen i kontroluję tylko swoje zachowanie, lub osoby którą odgrywam a nie innych... Czasem zdarza mi się, że kontroluje wszystko i wszystkich i mam wszystkie odczucia ale to bardzo rzadko.

swiecunia

Niedoczynność tarczyce to poważna sprawa, więc zacznij łykać euthyrox.

Madagaskar

Tez tak mam...

Zobacz więcej komentarzy (106)
Dodaj anonimowe wyznanie