#ln1nU

Mam dość ciężką sytuację.
Narzeczony jest chory. Na szczęście poprawia się i będzie niedługo OK, ale choroba poczyniła takie spustoszenie, że nie będzie mógł pracować nie wiadomo jak ciężko fizycznie. Nie ma też większego wykształcenia.

Ja natomiast jestem zdrowa, kończę studia. Mam bardzo dobre oceny, mogę liczyć na wyróżnienie.
Ja już wybrałam, podjęłam decyzję, że chcę z nim żyć. Bardzo go kocham. Wiem, że mam większe możliwości, wiem, że to na mnie spadnie ciężar utrzymania rodziny, wiem, że to ja muszę więcej zarabiać. W związku z tym bardzo ciężko pracuję. Naprawdę ciężko, biorę nadgodziny, w domu sporo się uczę. Bo chcę mieć kiedyś rodzinę, a on nas w razie czego nie utrzyma. Nie dyskwalifikuję go, ale muszę patrzeć racjonalnie.

To wszystko procentuje i już będąc bardzo młodą osoba zarabiam dużo. Żaden z moich rówieśników nie radzi sobie tak dobrze jak ja. Mam sporo sukcesów, rozwijam się  i robię karierę.

Niestety... Moja rodzina ciągle jeździ po moim narzeczonym. Nie dociera do nich, że role mogą się zamienić. Dla nich się liczy płeć. Nieważne, że on nie ma możliwości - na pewno będzie zarabiał więcej niż ja, bo jest FACETEM, więc ja powinnam jak najszybciej urodzić dziecko, rzucić karierę i siedzieć z nim w domu.

Nie trafia do nich, że to praktycznie samobójstwo i świadome pójście w biedę i ubóstwo, bo on by nie dał rady. Liczy się, że jest facetem, a faceci ZAWSZE zarabiają dużo (gówno prawda!).
My obydwoje jesteśmy tego świadomi. On się z tym pogodził, jak wyzdrowieje - będzie pracował, żeby coś robić, cokolwiek (nie jest nierobem), ale ustaliliśmy, że po urodzeniu dziecka to on z nim zostanie w domu. Bo tak jest racjonalnie. Niestety moja rodzina nie może tego przełknąć i uważają go za nieroba i „cwaniaka”.

I wiecie co? Wszyscy krzyczą tak o równouprawnieniu. Czuję się okropnie, gdy moja własna rodzina nie docenia moich sukcesów.

Ale czuję się jeszcze gorzej, gdy cisną po moim przyszłym mężu i uważają, że to obowiązek FACETA utrzymywać całą rodzinę. I żadne racjonalne argumenty do nich nie trafiają. Szlag mnie trafia. Mamy mieć RÓWNOUPRAWNIENIE i nie tyczy się to tylko kobiet, ale i MĘŻCZYZN. Związek to partnerstwo, a nie niewolnictwo i gdy kobieta zarabia więcej, ma większe sukcesy czy po prostu kariera lepiej jej wychodzi niż facetowi - nie oznacza, że jest on ciapa.
Na mężczyznach ciąży straszna presja. Mam nadzieję, że takie postrzeganie się zmieni. Jesteśmy sobie RÓWNI!
CzarnaSowa Odpowiedz

Jak mają takie myślenie że racjonalne argumenty do nich nie trafiają, to daj sobie spokój z tlumaczeniem im tego, stanowczo ucinaj temat i już.

CptZuz Odpowiedz

Cóż za pięknych czasów dożyłem, że przy okazji poruszenia tematu równouprawnienia wreszcie ktoś powiedział że mężczyźni też nie mają łatwo przez "twierdzenia ludowe".

YurioPlisetsky

Przecież takie twierdzenia nie są mówione tylko od święta. Wszyscy są zamknięci w wianuszku stereotypów i z tym należy walczyć.
Nieważne czy jesteś kobietą czy mężczyzną, przede wszystkim jesteś człowiekiem i to twój wybór co chcesz robić.

ChrzescijaninTanczy

Dokladnie, Yurio ma racje (pozdrowienia za YOI ;)). Wszyscy ludzie dazacy do rownouprawnienia chca rownego traktowania kobiet i mezczyzn, wlasnie o tym mowi sama nazwa

Suneku

Z tym, że to nie jest nic nowego. Feminiści od dawna "walczą" też o mężczyzn.

KolorowaPasta

Suneku - nie chcę nic mówić, ale samo słowo "feminizm", które zresztą bierze się z łacińskiego "kobieta", to ruch dążący do równouprawnienia kobiet.

Mammalia

"Podstawą programu feminizmu jest dążenie do emancypacji kobiet i równouprawnienia płci, zarówno pod względem formalnym, jak i faktycznym." A jakbyś nadal miał problem ze zrozumie o co chodzi to "Równość płci (inaczej egalitaryzm płciowy) jest celem ruchu dążącego do równouprawnienia obu płci zarówno pod względem społeczno-kulturowym, jak i biologicznym. Pojęcie to wywodzi się z przekonania o niesprawiedliwości dotyczącej różnych form nierówności płciowej."

psxh

Nie powinno się zmieniać. To jest patologiczna sytuacja dla rozwoju dziecka. Niestety ale badania są apolityczne. Np. niekarmienie piersią ma daleko idące zdrowotne skutki (większe ryzyko alergii, astmy, cukrzycy, nowotworów), zaburzenia w rozwoju emocjonalnym, a takich spraw jest mnóstwo. Natura jest nieubłagana, kobieta rodzi dziecko, kobieta ma pokarm, kobieta ma odpowiednie hormony które tworzą instynkt. Mężczyzna ma inne i pełni inną rolę. To prędzej naginanie się do kultury jeśli robi się inaczej, ale nie wmawiajcie nikomu że jest to norma i "faceci mogą być równouprawnieni" w tym temacie. Nie mogą, różnimy się przede wszystkim w temacie rozmnażania. Możecie dokonywać wyborów, ale proszę najpierw zasięgnijcie nie ideologii a kompleksowej edukacji nim nieświadomie zaszkodzicie dziecku.

psxh

Mówię o zastępowaniu matki przez ojca a także zastępowaniu pokarmu sztucznym. Poczytaj najpierw jak obecność matki wplywa na ogólny rozwój dziecka, i psychiczny i fizyczny, także na zdrowie. Właśnie o tym piszę. Najpierw się edukujcie a potem mówicie co wam się wydaje, bo nauka temu przeczy. Karmienie piersią przez 6 miesięcy to absolutne minimum, oprócz samego pokarmu jest też kontakt fizyczny który wpływa na regulację hormonów, chociażby kortyzolu i adrenaliny, a jego brak może mieć fatalne skutki w przyszłości. Każda sytuacja wymaga osobnego rozpatrzenia. Ja tylko apeluję o szukanie informacji bo to jest bardzo ważne dla czyjegoś życia, a wy mnie minusujecie, bo wam się nie chce poszukać informacji, ważne że musi być równouprawnienie :D polityka to jakieś nieporozumienie..

psxh

Pewnie, że bliskość i mamy i taty jest ważna. Ale bliskość mamy jest szczególna z tego względu, że nie działa na poziomie chemicznym tylko u dziecka. Więź noworodka z matką jest istotna dlatego, że kobiecie jest ona potrzebna do produkowania pokarmu dobrej jakości.Czy wiesz, że mleko zmienia swój skład w zależności od potrzeb dziecka?Jeśli matka odciąga sztucznie pokarm, to ich organizmy nie są w stanie się dostroić a także matka szybciej straci pokarm, ponieważ jej organizm będzie miał mniej bodźców.Dziecko powinno się karmić przynajmniej do 2 roku życia piersią.
"Pierwszą linią obrony w przewodzie pokarmowym dorosłego człowieka są przeciwciała sIgA produkowane w zatrważających ilościach , które już na powierzchni śluzówki wyłapują szkodliwe bakterie, wirusy i toksyny, zapobiegając ich przenikaniu przez barierę nabłonkową ( u noworodków ta bariera jest fizjologicznie nieszczelna!). Produkcja sIgA u dzieci niestety jest praktycznie żadna i jedynym ich źródłem jest właśnie pokarm kobiecy, stąd również tak ważna jest rola karmienia piersią, dla ochrony noworodka przed zakażeniami.
Tak naprawdę dopiero w drugim półroczu życia układ odpornościowy niemowlęcia potrafi samodzielnie reagować na patogeny dostające się do światła przewodu pokarmowego, dlatego do tego czasu niestety jest szczególnie narażony na infekcje, a jakby tego było mało do drugiego roku życia jego pierwsza linia obrony – czyli wydzielnicza IgA wciąż produkowana jest na bardzo niskim poziomie (szczególnie jeżeli dziecko nie ma już dostępu do mleka matki). Jeżeli dołożymy do tego stres związany z pójściem do żłobka i rozłąką z mamą, kontakt z innymi dziećmi, układ pokarmowy dziecka z oczywistych względów nie jest w stanie efektywnie bronić się przed czynnikami zewnętrznymi."
A potem zaczyna się tylko lawina antybiotyków i dalszego upośledzania nie tylko odporności dzieci, ale problem globalny z mutacjami bakterii i antybiotykoopornością. Pośrednio jest to jeden z czynników, który szkodzi nam wszystkim

XX2411 Odpowiedz

Narzeczony jeżeli nie może pracować fizycznie, zawsze może się dokształcić i zacząć pracować umysłowo. "Siedzenie" w domu z dzieckiem wbrew pozorom też nie jest lekkim zajęciem. Myślenie Twojej rodziny jest chore. Nie wiem jak poważnie chory jest Twój narzeczony, ale myślę że nie powinien osiadać na laurach, tym bardziej, że piszesz, że z dzieckiem w przyszłości w domu zostanie on.

KateClumsy

Dokładnie, jest mnóstwo opcji kształcenia dla dorosłych, studia podyplomowe, kursy, staże. To, że nie będzie mógł ciężko pracować fizycznie wcale go nie dyskwalifikuje ma rynku pracy, tylko trzeba wybrać jakąś dziedzinę i się zaangażować, oboje możecie pracować i zarabiać równie dobrze.

Mammalia

Możliwe, że przez chorobę nie jest w stanie się uczyć. Mam koleżankę, która po tym jak serce przestało jej bić i była w śpiączce przez kilka tygodni ma ogromne problemy z zapamiętaniem nowych rzeczy. Wszystko sprzed tej sytuacji pamięta idealnie, ale nowych rzeczy uczy się bardzo wolno.

XX2411

Mammalia, nie będę gdybał, bo znowu ktoś mi zarzuci, że dywaguję.

Ineedjesus Odpowiedz

To wlasnie feministki od dawien dawna próbują ludziom przekazać. Do niektórych nie dociera.

Fawkes13

Czekam na komentarz w stylu: "Feministki to po prostu brzydkie baby" albo cytat w stylu "Kto to rucha?"

GeddyLee

Feministki to po prostu brzydkie baby, kto to rucha?

Ftvccd

A ja tam bym nie pogardził feministką(feminazistką, jak kto woli), wyruchałbym, może by zmądrzały.

LamaGod

Właśnie dlatego dziwi mnie wielkie oburzenie feministek na MRA (mens rights activists), no bo chyba walczą o to samo (polecam film dokumentalny "the red pill")

Ineedjesus

Z MRA jest taki problem, ze członkowie tego ruchu często go traktują jako przeciwstawność feminizmu i sam feminizm krytykują. Tak samo niektóre feministki uważają, ze mężczyźni nie są dyskryminowani i takiego ruchu nie potrzebują. Szkoda bo w gruncie rzeczy założenia obu grup są takie same.

skrollok Odpowiedz

Nie rozumiem po co z nimi rozmawiasz? I opowiadasz o jakiejś wyimaginowanej przyszłości, ze jak urodzisz to on będzie w domu siedział? Jesteś już w ciąży? On już zalazł jakaś prace? Po co gdybać? Po co zapraszasz innych do waszych spraw tłumacząc wasze zdanie i zachowanie? „Nie dziękuje, nie chce rozmawiać na temat naszych zarobków. To nasza sprawa a nie publiczna.” Za trudne?

Farellka Odpowiedz

Olejcie ich i żyjcie po swojemu. Narzeczony musi się uzbroić w cierpliwość, bo niestety pewnie dużo dogadywania go czeka ;/
Wtłaczanie na siłę tradycyjnych wzorców od małego jest złe. Potem z tego takie kwiatki właśnie wychodzą, że facet z dzieckiem w domu zostanie to jest frajer, a że kobieta utrzymuje rodzinę to w ogóle się nie mieści vw ciasnym światopoglądzie.

OIUYT Odpowiedz

Mam koleżankę, która jest w takiej samej sytuacji: ona zarabia na dom, dzieci i męża, a on siedzi w domu (chory kręgosłup), gotuje obiady i bawi dzieci. I są szczęśliwi, ona zarabia dość, a dzieci są w domu z tatą zamiast z obcymi w żłobku.

kar0 Odpowiedz

Ach te "normy" społeczeństwa :/
dlaczego tak jest

BellaIza Odpowiedz

A przejmujesz się tym, bo...? Jesteś dorosłą kobietą, samowystarczalną - tupnij nogą, postaw się.

Sevengreenseven Odpowiedz

Masz prawo być szczęśliwa z kim chcesz, jak chcesz. A widać, że jesteście oboje mądrzy i odpowiedzialni. Bo tak właśnie zachowują się odpowiedzialni ludzie. Trzymam kciuki ☺

Zobacz więcej komentarzy (15)
Dodaj anonimowe wyznanie