#dc8lu

Mam 17 lat. Nie miałam dzieciństwa. Za to miałam częste widoki najebanego ojca, który po powrocie do domu lał moją matke i wszczynał awantury. Widziałam jak dusił brata. Widziałam jak rzucał się z łapami do wszystkich domowników, którzy mu zwracali uwagę na jego stan. Łaził po całym domu wrzeszczał, przeklinał na wszystkich (w nocy też, przez co nie dawał nikomu spać) szczególnie na mamę, która rano wstawała mu naszykować jedzenie, robiła pranie itd. Nigdy nie odeszła, bo nie miała jak. Nie miała żadnej pracy, wykształcenia. Była i jest uzależniona od pijaka. W domu warunki są fatalne. Tak dorastałam. Kiedyś reagowałam płaczem, ale przywykłam z czasem i mnie już to nie rusza. Dzisiaj mnie dusił i bił, kiedy powiedziałam mu, że nasze życie tak wygląda jak wygląda przez niego. Zawsze sie w takich sytuacjach denerwował, nie dawał dojść do słowa i groził. Często gadał, że się powiesi jednak tego nie zrobił i nie zrobi. Ja to wiem i on też, jest zbyt wielkim tchórzem. W dodatku dowiedziałam się niedawno o chorobie psychicznej brata. Wtedy się załamałam, wciąż mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Nigdy nie dałam po sobie poznać, że moje życie tak wygląda. Nigdy nikomu nie powiedziałam, gdyż wstyd mi za to. Jedyne co mnie pociesza to to, że niedługo będę się mogła wyprowadzić i żyć z dala od tego co mnie tu spotkało.

#X0mVT

Mam 18 lat i moi rodzice mnie biją, ponieważ nie jestem chodzącym ideałem i nie jestem na każde ich zawołanie.
Sytuacja pogarsza się z roku na rok i dzieje się to systematycznie - co tydzień w niedzielę. Groźby wezwania policji, by mnie uspokoiła, uderzenia z pięści, że w nerki, brzuch, ręce, szarpanie za włosy. A to wszystko dlatego, że wyrażam swoje własne zdanie, jestem inna, nie akceptują mnie taką jaka jestem. Gdybym chciała zrobić cokolwiek w tej sprawie, ale tylko pogorszyłabym sytuację, bo "to my tutaj radzimy, masz chodzić jak w zegarku i nie masz prawa się odzywać." Żyje z nimi pod jednym dachem, staram się dostosować do zasad, ale zdecydowanie przeginają.
Piszę to wyznanie, ponieważ czasem ludzie przez brak akceptacji innych nie potrafią spojrzeć pod innym kątem na wiele spraw, tylko mają klapki na oczach i brną ciągle w swoje. Nie słuchają ocen i zdania innych, bo ich to nie interesuje, ponieważ nie pokrywa się to z tym co oni sobie myślą.
Mam 18 lat, mój 41 letni tata bije mnie pod własnym dachem, ponieważ mu się nie podobam, on nie potrafi tego w prost powiedzieć, ale to widać po jego zachowaniu w stosunku do mnie. Boję się zareagować, ponieważ może być tylko gorzej.

#Rw6Jf

Poduszka nie pachnie już Tobą. Ulotnił się ten kwaśny zapach tytoniu i Twojej skóry. Wciskam nos w pościel, może gdzieś się jeszcze chowa.
Znamy się już ponad siedem lat, przeszliśmy razem chyba wszystko, a jednak nigdy nie będziemy razem. Oboje mamy związki, własne osobne życia. A jednak to Ciebie przytulałam wczoraj w nocy, to bez Ciebie moje życie byłoby puste.
Kochamy się czystą miłością, pożądliwą, rwącą i silną, a przecież w łóżku co najwyżej opowiadamy sobie bajki. Chcę więcej. I nie chcę. Potrzebuję stabilizacji mojego od lat budowanego związku, więc dlaczego chcę rockmana wariata na motorze? I dlaczego wącham tę głupią poduszkę, czując tylko nieczuły płyn do płukania?
Ratunku, kocham ich obu...

#z9QKH

Znacie to uczucie, kiedy posiadacie bezgraniczne wsparcie ze strony swoich rodziców? Kiedy w najgorszych chwilach oni wyciągają rękę, gdy potrzeba pocieszą, doradzą? Zamiast wytykać błędy tłumaczą i starają się zrozumieć? Nie naciskają, nie rozkazują robić tak, jak oni chcą, tylko wspierają w tworzeniu własnej ścieżki życiowej? Nie krytykują o byle co, doceniają i wspierają w rozwijaniu talentów? Podczas zwycięstwa cieszą się razem z tobą, a w czasie porażki dopingują, aby się nie poddać? Doceniają, że starasz się być blisko nich i mieć stały kontakt?


Ja nie znam.

#CJDmc

Pisząc to płaczę, bo trudno żyć tak jak ja i jeszcze trudniej przyznać się do prawdy.
Mieszkam na wsi, przeprowadziłam się tu z rodzicami kilka lat temu. Nikt nie wie o tym (dziadkowie i siostra z mężem wiedzą, ale nie reagują), że ojciec regularnie pije, matka na niego krzyczy i często posuwa się do rękoczynów. Tak, w moim domu to matka bije ojca. Do czasu, aż w końcu sama mu ulegnie i zaczyna pić.
Przez dziewiętnaście lat mojego życia ojciec pił i pracował - na zmianę. Matka pracuje od kilku lat, ale to jej nie przeszkadza dołączyć do libacji ojca, kiedy akurat ma wolne i straci siłę na krzyczeniu i biciu. Ojciec jest typem ofiary i biernie przyjmuje ciosy, od czasu do czasu krzycząc lub wyzywając matkę od najgorszych.
Siostra jest alkoholiczką i narkomanką sporo starszą ode mnie. Ma za sobą kilka spraw w sądzie za udział w bójkach (razem z ówczesnym chłopakiem, który teraz siedzi w więzieniu). Teraz mieszka z mężem i córeczką 300km od naszej miejscowości. Jej mąż lubi sobie wypić, ale dba o dom, pracę i ukochaną córkę. Siostra ostatnim razem (po wizycie u nas) przesadziła z alkoholem i mąż wysłał ją na odwyk. Z tego co wiem pomogło, ale nie dzwoni zbyt często, a jeśli to robi ja nie odbieram, bo nie potrafię jej wybaczyć tego, że widząc to wszystko sama się taka stała i zostawiła mnie z tym wszystkim kompletnie samą.
Co ja robię? Nic. Przyzwyczaiłam się. Uciekam w internetowy świat, żeby nie uczestniczyć w tym syfie, jakim stał się mój dom i moja rodzina. Z siostrą właściwie nie mam żadnych relacji, jeśli przyjechała może dwa razy w roku zajmowała się piciem z rodzicami, a ja opiekowałam się jej córeczką, która jest najukochańszym dzieckiem na świecie. Moja matka to cudowna kobieta, która ogarnia cały dom, ogród, nasze czworonogi i ciężko pracuje na zaciągnięte kredyty. Dba o to, żeby niczego mi nie brakowało, ale czuję do niej żal za to, że nie potrafi rozwiązać problemu z ojcem raz na zawsze w inny sposób, niż jak to ma w zwyczaju. Ojciec? Nigdy go nie obchodziłam. Jeśli akurat jest trzeźwy to krzyczy na mnie za najmniejszą drobnostkę jaka mi nie wyjdzie, choćby za upuszczenie łyżki. Jeśli nie jest to znęca się nade mną psychicznie i zawzięcie twierdzi, że nic w życiu nie osiągnę, bo nie skończę szkoły i nie zdam matury, że nic innego nie potrafię tylko siedzę przed komputerem. Mówi że jestem gorsza od siostry. Nie zliczę ile razy czułam się gorsza od innych, ani ile razy on leżał pod sklepem albo w rowie pijany. Nienawidzę go. Ja sama stałam się agresywna, potrafię pobić ojca za picie i zwyzywać matkę. Boję się, że wpadnę w szał i go zabiję, często nie potrafię nad sobą zapanować. Znajomi i sąsiedzi uważają mnie za spokojną i miłą, nikt nigdy nie zareagował. Przepisałam się do szkoły zaocznej, bo chcę iść do pracy i się stąd wydostać. Poradzę sobie. Muszę.

#zHRZM

Nie wiem czy jest jakieś medyczne określenie na tą przypadłość i czy to w ogóle zalicza się do jednostek chorobowych.

Otóż wchodzę ostatnio do sklepu spożywczego i zaraz przy wejściu stał regał z batonikami a na nim reklamowe hasło "Odważ się!"Ja jednak przeczytałem "Odwal się!" No ładnie - pomyślałem, takie hasło na samym wejściu… ale za chwilę mój mózg przemielił dane ponownie i treść wróciła do normy.

Innym razem idę sobie chodnikiem a z naprzeciwka wolnym krokiem, prowadząc małego pieska na smyczy, drepcze całkiem ładna dziewuszka. Na oko jakieś 25 lat, fajna figura, ładna twarz, super fryzura, no nic tylko patrzeć i mieć sprośne myśli. Na jej koszulce był stylizowany, odręczny, spory napis "Positive" i o ile wiem że to słowo samo w sobie może przywołać różne skojarzenia to ja po pierwszym zerknięciu odczytałem "Prostitute" i aż mnie zatkało w pierwszym momencie ale jak w przypadku tych batoników po krótkiej chwili mój mózg naprawił błąd i już czytałem poprawnie.
Nawet niezręcznie wyszło bo ona myślała że na jej piersi się gapię i z krzywym spojrzeniem odwróciła się okazując dezaprobatę na moje samcze zachowania. Przyznam że miała rację bo owszem, gapiłem się na jej piersi.


Byłem umówiony na spotkanie w sprawie ogłoszenia z pewnym facetem w Warszawie w której chwilowo przebywałem. Były to okolice Białołęki o trochę śmiesznej nazwie - "Mańki Wojdy". Czytam maila i oczom nie wierzę. W adresie zamieszkania jest - "Majtki Wojny". "Co do cholery?" - myślę… ale po chwili znów autokorekta ze strony mojego mózgu i adres stał się zgodny ze stanem faktycznym.


Kilka dni temu załatwiałem sprawy na mieście i trochę zgłodniałem a jako że nie jestem amatorem fast foodów to chciałem znaleźć coś lepszego. Idę więc ulicą i omiatam wzrokiem po napisach i witrynach.
Wszędzie jednak burgery, frytki, pizza, chińszczyzna i inne kebaby. Mi się jednak zamarzył schabowy, pierogi albo gotowana kiełbasa z musztardą i bułką chociaż.
Nagle patrzę, niewielki lokal, lekko schowany przed głównym nurtem przechodniów a na nim napis "P***dolona". Aż się zatrzymałem i spojrzałem drugi raz lecz mózg już zdążył zrobić swoje i moim wygłodniałym oczom, ukazało się spełnienie marzeń. Napis "Pierogarnia"! Z nieopisaną radością prawie podbiegłem do drzwi aby zderzyć się z twardą ścianą rzeczywistości. "Lokal nieczynny" widniało na małej kartce przyklejonej do drzwi i tym razem napis przeczytałem od razu takim jakim go napisano. Odszedłem po cichutku od drzwi i udałem się do pierwszej lepszej budy z żarciem. Padło na burgery. Dwa zjadłem.

#sww1t

Na szkolnym spotted ostatnio jakaś osoba napisała że moja przyjaciółka jest sezonówką w "autka". Moja bestie interesuje się nimi od dawna i wstawia je na relacje. Od kilku miesięcy jesteśmy w technikum i napisał do niej chłopak z pytaniem jaki to model samochodu. Co ciekawe dzień wcześniej dziewczyna z naszej klasy zadała jej podobne pytanie. Ona zaczęła z nim pisać coraz więcej aż wkońcu na spotted pojawiła się taka oto wiadomość: jej inicjały, klasą i że jest sezonówką w "autka" i emotka 💀. Na początku nie wiedzieliśmy kto to ale podejrzewaliśmy tego chłopaka. I minęło kilka dni, ona nic nie pisała do niego, nagle napisał do niej pewien inny chłopak którego nie znamy i wyzywał ją od blachar i szmat. Strasznie nie miłe wiadomości. I napisał żeby się odwaliła od tego 2 chłopaka i niemiłe komentarze na jej temat. On chyba wie o niej tyle od tego chłopaka z którym dużo pisała ale niemiła sytuacja pozatym że mega jej współczuje.

#bSjbP

Potrzebuje rady.
Moim zdaniem jestem bardzo miłą osobą choć inni tego nie zauważają, przez to obracam się w małym kręgu znajomych. Od dłuższego czasu zauważyłem, że inni dosłownie mnie wykorzystują. Gdy ktoś poprosi mnie o pomoc ja staram się zrobić wszystko żeby mu pomóc, ale gdy ja poproszę o coś to nagle nikt nie ma czasu, plan mu się zmieniły i tym podobne. Zaczęło mnie to przybijać bo jak ja odmówię to zaczynają się obrażać i mówić jaki to ja nie jestem i tym sposobem znów zaczyna się pomoc jednostronna. Nie wiem co mam ze sobą zrobić bo nie mam nawet możliwości odciąć się od nich i przykro mi się na to patrzy jej ludzi, których uważałem za znajomych postępują w taki sposób względem mnie.

#JQK0P

Kiedy biorę prysznic, a wymieniam mydło na nowe, innej firmy niż wcześniej, to je testuję czy jest faktycznie dobre i mnie nie uczula.

Otóż sposób mam taki: namydlić porządnie ręce, z dbałością o palce, a następnie umieścić namydlony palec w odbyt i nim trochę "pogrzebać". Jeśli po tym "zabiegu" poczuję, że szczypie, to znaczy, że takie mydło mnie uczula i nawet mnie dobrze nie umyje. Natomiast jeśli nie ma żadnych takich oznak, znaczy że to dobre mydło. Rzeczywiście tak jest, nie mam żadnych realizacji alergicznych oraz takie mydło faktycznie myje.

Opowiedzieć komuś taką metodę, to jak jeść sól wiadrami, na dodatek ze smakiem. Tylko zdziwienie i niedowierzanie, że tak prosta, ale zarazem dziwna czynność może niekiedy przynieść efekt w prosty sposób.
Dodaj anonimowe wyznanie