#uiGVY

W połowie września w sprawach zawodowych musiałam odwiedzić szkołę dla trudnej młodzieży (przedział wiekowy jakieś 10-15 lat). Gdy już wpuszczono mnie do środka, powiedziano mi, że mam poczekać chwilkę, żeby skończyła się przerwa i nauczyciel, któremu miałam dostarczyć zlecenie, skończy dyżur. Trochę mnie zdziwiła panująca cisza, gdy usłyszałam słowo PRZERWA, ale cóż, to chyba dlatego, że zostałam wpuszczona do "strefy bezpiecznej", czyli korytarzyk z pokojem nauczycielskim, toaletami dla pracowników i wyjściem bocznym na klatkę schodową z wyjściem ze szkoły - na domofon.

Po chwili dany nauczyciel przyszedł, załatwiliśmy prawie wszystko, gdy musiał na chwilę wejść do pokoju po coś tam (już nie pamiętam). W pewnym momencie z zupełnej ciszy korytarza wydarł się przeraźliwy krzyk i po chwili biegł w moim kierunku zapłakany chłopiec - jakieś 12 lat. Biegł na oślep, cały zapłakany. Gdy przebiegał między otwartymi drzwiami pokoju a mną już wciśniętą w ścianę, zobaczyłam powód jego płaczu - trzymał się za rękę w taki sposób jakby była złamana. Na dłoniach miał świeże ślady od przypalania papierosem. Wypadł na "schody bezpiecznej strefy", odbił się od zamkniętych drzwi wyjściowych i pobiegł na piętro.

Nauczyciel po chwili wrócił do mnie, pożegnaliśmy się, podał kod do domofonu, żebym wyszła i gdy zamykał drzwi usłyszałam niedbale rzucone do kogoś w pomieszczeniu coś w stylu "znów któryś ryczy, trzeba go znaleźć..."

Gdy byłam na klatce schodowej, z góry pani sprzątaczka schodziła z tym chłopcem, pocieszała go i mówiła, że idą do nauczycieli wyjaśnić wszystko.
Zastanawia mnie, co takiego zrobił w przeszłości ten chłopiec, że trafił do szkoły "dla trudnej młodzieży" i jak bardzo trzeba być okrutnym, aby taki chłopiec (na pewno nie jest święty i swoje za uszami ma, więc sądzę, że to "twardy zawodnik") dał się zdominować do tego stopnia, że tyle razy dał się przypalić papierosem...
ass Odpowiedz

Wszystko fajnie i pięknie, lecz puenta trochę nietrafiona. Przypalenie kogoś fajką to nie tak prosta sprawa dla jednej osoby. Dzieciak miał na dłoniach ślady czyli ktoś go musiał trzymać, obstawiam że minimum 3 osoby mu to robiły. Poza tym nawet najbardziej okrutni ludzie mieliby problem z 3-4 osobami a szczególnie 12-letni dzieciak.

AnonimowyzAnonimowic Odpowiedz

w takich szkołach powinna uczyć policja

Papaja00

Uzbrojona conajmniej w pałki i paralizatory.

Gdt569

Lepsze wojsko.

Alletun

To niezły pomysł hahaha

Anderson92

uczyć powinni nauczyciele, ale w obstawie takiego policjanta + nieduża jednostka do szybkiego reagowania w pełnej gotowości na wezwanie. Zresztą to co się dzieje w zwykłych podstawówkach... PODSTAWÓWKACH! nie gimnazjach czy liceach/technikach/zawodówkach. Dzieciaki wynoszą z domu kompletny brak wychowania, na porządku dzienny są bijatyki, umawianie się na "solo" po szkole, wyzwiska, rysowanie kolegom na ubraniach obsceniczne rysunki, a co gorsze kompletny brak szacunku do nauczycieli, starszych, wgl do kogokolwiek. I jak ktoś mi powie, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć... Oni nie rozumieją co to znaczy szacunek do kogo kolwiek, nie reagują nawet na najprostsze polecenia, a rodzice takich dzieci wcale nie pomagają, bo są dokładnie tacy sami. Masakra... Powiem wam - rośnie nam pokolenie, którego trzeba będzie się bać

AnonimowyzAnonimowic

dobra zmieniam zdanie do normalnych szkół policje a do specjalnych żandarmerię i policjantów prewencyjnych

Legilimens03 Odpowiedz

A ty zamiast coś z tym zrobić po prostu sobie poszłaś mając świetny temat na wyznanie. Nawet nie wiesz jaki ból musiał znosić ten chłopiec. Nie ważne co zrobił, nie powinien być tak traktowany

Xqwzts

Nie do końca rozumiem czego oczekujesz od autorki. Miała narobić rabanu, zażądać wyjaśnień i przeprowadzenia dochodzenia w jej obecności? A może gdzieś to zgłosić? A jakby zgłosiła to co? Na kim miałoby to wywrzeć jakieś wrażenie? Przecież w takich ośrodkach to zwykła codzienność. Żeby mieć jakąkolwiek nadzieję na poprawę funkcjonowania takich miejsc, potrzeba by o wiele więcej wykwalifikowanego personelu - ochroniarzy, wychowawców, psychiatrów... a ci pracownicy musieliby też mieć nad sobą kogoś z zewnątrz, kto upewniałby się, że sami nie mają skłonności do sadystycznych zachowań. To sprawa dla polityków... więc najpierw musi to być sprawa medialna. A w telewizji pojawiłoby się to dopiero po wybuchu jakiejś wielkiej afery, np. masowego mordu w poprawczaku. A i tak pewnie skończyłoby się na gadaniu.

Dodajmy do tego jeszcze to, że nawet w "idealnych" ośrodkach zaledwie niewielki procent dzieci nadawałby się do terapii i dobrze rokował na dorosłe życie. Bardzo możliwe, że chłopak z wyznania sam na wolności innych przypalał albo robił nawet gorsze rzeczy, ale w tej grupie był najsłabszy i stał się ofiarą (bo zawsze jakaś musi być).

Aż mi się smutno zrobiło po napisaniu tego wszystkiego.

mamyczas Odpowiedz

A ty zamiast w jakikolwiek sposób zareagować dzielisz się z nami swoimi przemyśleniami, gratuluję.

Caranara Odpowiedz

Do więzienia czasem trafiają niewinni ludzie, to i do ośrodka może się zdarzyć, ze taki wpadnie.. Tak czy tak, nie rozumiem dlaczego w żaden sposób nie zareagowalas.

ZielonaPigwa Odpowiedz

Za niewinność tam nie jest, akurat odwiedzalam taki osrodek kilka razy. Slyszlalam tez od innych pracownikow, co sie tam dzieje. Seks na korytarzu, czasami i grupowy, przekleństwa, bójki, wyzwiska to dla nich prawie codzienność. Do takiego ośrodka kieruje kurator najczęściej, więc jeżeli sam dozór nie pomoże, to wiedz, ze cos sie dzieje.

agata417 Odpowiedz

O matko a ty po prostu stamtąd poszłaś? Ktoś przypalał dziecko papierosem i twoją jedyną reakcją jest opisanie tego na anonimowych!!! Normalnie nie mogę uwierzyć.

6171 Odpowiedz

Może dla niektórych dziwne, ale ja bym nie stała obojętnie jeśli obok mnie biegłby zapłakany chłopiec i widzę że coś mu się dzieje złego.

tylkobadz Odpowiedz

Jeśli to Cie jeszcze dziwi, to pooglądaj reportaż o zakładzie wychowawczym, prywatnym, o ktorym bylo glosno. Historia o chlopaku zgwalconym przez kolegow kijem od miotly i wiele roznych historii, ktore sie tam działy ;)

pterodaktyyl

Gwałt kijem od miotły i ten uśmiech na końcu 😂😂

Pipek Odpowiedz

Bez przesady, a co autorka miała zrobić? Przeprowadzić dochodzenie? Był na miejscu wychowawca i to jego obowiązek coś zrobić. To tak jak by ktoś wszedł do szpitala i zaczął badać ludzi bo nie wiadomo czy lekarz im pomoże..

Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie