Nie jestem mistrzem ortografii, w gimnazjum na lekcji polskiego pani poprosiła mnie do tablicy. Moim zadaniem było wypisanie kilku wyrazów, jednym z nich był "chleb".
Napisałem ten wyraz z "p" na końcu, po tym jak klasa ryknęła śmiechem, domyśliłem się, że coś jest źle, poprawiłem na "hlep". Druga salwa śmiechu była tak wielka, że dosłownie zapadłem się pod ziemię :')
Wyznanie zabawne ale... Nie wiedzieć w gimbie jak się pisze chleb? Troszkę przesada.
Margaret
W dzisiejszych czasach wystarczy powiedzieć "mam dysortografię".
CheekiBreeki
Każdy czasem ma zaćmienie umysłu :)
Nikaa8
Te wszystkie "dys-" to tylko wymówka dla LENIWYCH ludzi, którzy to mają. ;) Znam chłopaka z dysleksją, który nie usiadł i nie płakał na lekcjach, że jest chory, tylko pracował nad sobą i przewyższał potem swoimi umiejętnościami czytania i pisania przeciętnych uczniów.
Zresztą nie on jeden udowodnił, że żeby móc, trzeba chcieć i pracować nad tym.
IWannaMore
Nikaa8: Te wszystkie dys- to nie jest wymysł, tylko udowodnione naukowo dysfunkcje mózgu. Diagnoza nie oznacza, że nauczyciel może już nie wymagać od ucznia. Oznacza, że uczeń potrzebuje innych metod dydaktycznych, specjalnych ćwiczeń, a czasami więcej czasu/powtórzeń, by opanować materiał, który zdrowy uczeń opanuje np. na jednej lekcji. Jeśli Twój kolega dużo i systematycznie pracował to nie dziw się, że miał dobre wyniki. Natomiast, gdyby nie miał dys- to pewnie ta praca zajęłaby mu o wiele mniej czasu, który mógłby np. poświęcić na rozwijanie swoich zainteresowań.
ToTylkoJa90
Wyjątkowo zgadzam się z IWannaMore. Wszelkie "dys" istnieją i zdecydowanie trudniej pracuje się z takimi uczniami, ale przy odpowiednim wysiłku KAŻDEJ ze stron, można sobie z tym poradzić. Podkreślam to, że uczeń również musi się starać, a nie twierdzić, że nie umie pisać poprawnie i mieć wyjebane.
greenpurple
Idąc tym tropem również dzieci, które są bardziej wrażliwe i się łatwiej stresują nie powinny być odpytywane przy całej klasie. Dzieci bardziej ruchliwe powinny moc biegać w trakcie lekcji po klasie. To wszystko tez jest uwarunkowane budową mózgu. Szkoły są dla mas, wiec żadne 'dys' nie powinno dawać specjalnych przywilejów a daje, co wlasnie pozwala na lenistwo. Dzieci są różne, a z niewiadomych powodów ta konkretna grupa ma ciche przyzwolenie na nieuctwo
ToTylkoJa90
Nie ma żadnego przyzwolenia na nieuctwo. Jest "możliwość" popełnienia kilku błędów więcej i wydłużony czas pisania prac. Jeśli ktoś jest leniem, nic mu to nie da.
Solange
Mam dysgrafię, moim marzeniem jest umieć ładnie pisać. Piszę ręcznie niemal codziennie, bo to kocham. Jedynie notatki z polskiego przepisuję na komputer. Po miesiącu nie potrafiłabym ich przeczytać z kartki, a chcę mieć się z czego uczyć.
Nikaa8
Nie powiedziałam, że "dys-" to wymysł. xD Proszę mi tu nie dopowiadać. Stwierdziłam, że to wymówka dla tych, którzy je mają.
Kolega miał czas na zainteresowania. :)
U mnie w klasie kilka osób ma dysortografię, czy coś takiego, tylko szkoda że im się nie chce nad tym pracować, tylko mają to w tyłku...Oni nawet lektur nie chcą czytać, tylko sobie słuchają, ja rozumiem, że w młodszych klasach to jeszcze spoko, ale oni robią to nadal ;_;
U mnie w klasie kilka osób ma dysortografię, czy coś takiego, tylko szkoda że im się nie chce nad tym pracować, tylko mają to w tyłku...Oni nawet lektur nie chcą czytać, tylko sobie słuchają, ja rozumiem, że w młodszych klasach to jeszcze spoko, ale oni robią to nadal ;_;
Wyznanie zabawne ale... Nie wiedzieć w gimbie jak się pisze chleb? Troszkę przesada.
W dzisiejszych czasach wystarczy powiedzieć "mam dysortografię".
Każdy czasem ma zaćmienie umysłu :)
Te wszystkie "dys-" to tylko wymówka dla LENIWYCH ludzi, którzy to mają. ;) Znam chłopaka z dysleksją, który nie usiadł i nie płakał na lekcjach, że jest chory, tylko pracował nad sobą i przewyższał potem swoimi umiejętnościami czytania i pisania przeciętnych uczniów.
Zresztą nie on jeden udowodnił, że żeby móc, trzeba chcieć i pracować nad tym.
Nikaa8: Te wszystkie dys- to nie jest wymysł, tylko udowodnione naukowo dysfunkcje mózgu. Diagnoza nie oznacza, że nauczyciel może już nie wymagać od ucznia. Oznacza, że uczeń potrzebuje innych metod dydaktycznych, specjalnych ćwiczeń, a czasami więcej czasu/powtórzeń, by opanować materiał, który zdrowy uczeń opanuje np. na jednej lekcji. Jeśli Twój kolega dużo i systematycznie pracował to nie dziw się, że miał dobre wyniki. Natomiast, gdyby nie miał dys- to pewnie ta praca zajęłaby mu o wiele mniej czasu, który mógłby np. poświęcić na rozwijanie swoich zainteresowań.
Wyjątkowo zgadzam się z IWannaMore. Wszelkie "dys" istnieją i zdecydowanie trudniej pracuje się z takimi uczniami, ale przy odpowiednim wysiłku KAŻDEJ ze stron, można sobie z tym poradzić. Podkreślam to, że uczeń również musi się starać, a nie twierdzić, że nie umie pisać poprawnie i mieć wyjebane.
Idąc tym tropem również dzieci, które są bardziej wrażliwe i się łatwiej stresują nie powinny być odpytywane przy całej klasie. Dzieci bardziej ruchliwe powinny moc biegać w trakcie lekcji po klasie. To wszystko tez jest uwarunkowane budową mózgu. Szkoły są dla mas, wiec żadne 'dys' nie powinno dawać specjalnych przywilejów a daje, co wlasnie pozwala na lenistwo. Dzieci są różne, a z niewiadomych powodów ta konkretna grupa ma ciche przyzwolenie na nieuctwo
Nie ma żadnego przyzwolenia na nieuctwo. Jest "możliwość" popełnienia kilku błędów więcej i wydłużony czas pisania prac. Jeśli ktoś jest leniem, nic mu to nie da.
Mam dysgrafię, moim marzeniem jest umieć ładnie pisać. Piszę ręcznie niemal codziennie, bo to kocham. Jedynie notatki z polskiego przepisuję na komputer. Po miesiącu nie potrafiłabym ich przeczytać z kartki, a chcę mieć się z czego uczyć.
Nie powiedziałam, że "dys-" to wymysł. xD Proszę mi tu nie dopowiadać. Stwierdziłam, że to wymówka dla tych, którzy je mają.
Kolega miał czas na zainteresowania. :)
Dlatego jest to anonimowe ;-)
To prawie jak HELP :D
To samo chciałam napisać xd
U mnie w klasie kilka osób ma dysortografię, czy coś takiego, tylko szkoda że im się nie chce nad tym pracować, tylko mają to w tyłku...Oni nawet lektur nie chcą czytać, tylko sobie słuchają, ja rozumiem, że w młodszych klasach to jeszcze spoko, ale oni robią to nadal ;_;
Dosłownie? :O
Jak?
Don't worry, mój kolega napisał kiedy§ "smętaż"
Coś mi się wydaje, ze wyznanie zmyślone ;)
U mnie w klasie kilka osób ma dysortografię, czy coś takiego, tylko szkoda że im się nie chce nad tym pracować, tylko mają to w tyłku...Oni nawet lektur nie chcą czytać, tylko sobie słuchają, ja rozumiem, że w młodszych klasach to jeszcze spoko, ale oni robią to nadal ;_;
Interpunkcji też nie