#0ZcJb

Mam ostatnio problem z perspektywą nowych zbliżeń. Wiem, że czas leczy rany, że każdy jest inny, nie każdy jest cichociemnym draniem i też każdy ma swoją historię, którą warto poznać, aby spróbować zrozumieć i wydać ostateczny werdykt. Jednak rozumienie tego nie pomaga mi w odnowieniu poszukiwań mężczyzny. Z góry powiem, nie uznaję seksu dla seksu, takiego na luzie, bez zobowiązań, dla zabawy. Wielu psychologów tego nie uznaje, moja wrażliwość tego nie dopuszcza. Nasze ciała to nie zabawki, to nasze królestwa. Uważam, że każdy zasługuje na bycie wyróżnionym, na szacunek do ciała, do bliskości, na podmiotowość. Tymczasem pocałował mnie mężczyzna (byłam w nim zakochana, jak w żadnym wcześniej), który nie dość, że miał żonę w innym mieście, to jeszcze uznał mój punkt widzenia za XIX-wieczne standardy dalekie od realiów i moherowe zapatrywania. A czyż nie jest tak, że pewne rzeczy są niezmienne? Wszyscy mamy swoją godność i zasługujemy na to, aby czuć się wyjątkowo w towarzystwo kogoś, kto chce z nami współżyć. Nigdy jeszcze nie kochałam się z mężczyzną, ale perspektywa, do czego zmierzają obecne standardy moralne, jaka tworzy się degrengolada, napawają mnie niepokojem. Bardziej martwi mnie to u mężczyzn, jako że osoba hetero szukam kogoś dla siebie pośród nich. W przypadku kobiet mogę powiedzieć, że stać je na więcej i zasługują na więcej niż przelotne, pogłębiające pustkę relacje czysto fizyczne. Bo co innego osoba kochliwa, głodna miłości i cierpiąca na jej brak, to zupełnie inny rodzaj osoby doświadczonej seksualnej. Nazywam to syndromem Marilyn Monroe i mam ochotę uściskać takie kobiety (i mężczyzn, bo i takich miałam okazję poznać). Natomiast jeśli chodzi o obecną definicję wolności, widząc pewne zachowania, dualizację miłości na cielesną i umysłową, a przecież jako dzieci tego nie rozdzielaliśmy, mam poczucie, że zmierza to w złym kierunku, że depresja nastolatków oprócz wielu innych czynników ma podłoże również tutaj. Znam multum historii ludzi, którzy kombinowali z alternatywami, wszystkie skończyły się źle. Moja sytuacja też była przykra, choć na szczęście skończyło się tylko na pocałunku, licznych kłótniach i reprymendach, jak on może słysząc o moim dziewictwie chcieć mi zafundować taką traumę. Pierwszy raz to nie przelewki. Nie gloryfikuję dziewic, ale pierwszy raz zapada w podświadomość na resztę życia, to udowodnione. Dlatego jest tak ważne, aby nie było to z kimś, kto nas wykorzysta i porzuci. Na świecie powinno się o tym więcej mówić, może wtedy ludzie uwrażliwiliby się na wzajemne dobro, pozwalali na ten najintymniejszy akt cielesny z miłością i troską. Jest wiele osób, które też tak myślą, znam je. Ale ich głos nie jest tak krzykliwy, jak głos "domniemanej wolności". Marzę, by to się kiedyś zmieniło. Trzymajcie się ciepło.
bastard Odpowiedz

Masz zdrowe podejście do seksu w świecie zepsutych pod tym względem ludzi. Kiedyś nie mogłem zrozumieć dlaczego kobieta potrzebuje czułości, żeby chcieć ze stałym partnerem się kochać a potem uświadomiłem sobie, że ja też nie mam ochoty na seks kiedy kobieta nie okazuje mi szacunku i jest wredna. niech każdy daje to czego ktoś potrzebuje to wtedy każdemu będzie się chciało i będzie przyjemnie i satysfakcjonująco. Natomiast w dobie porno pokolenia ludzie chcieliby się zaspakajać jak zwierzęta i mieć uniesienia jak ludzie a tak się nie da.

bastard

@ms0nobody
po pierwsze nie demonizuję seksu dla przyjemności, tylko twierdzę, że z seksu można wyciągnąć więcej niż tylko zwykłą prymitywną przyjemność. Poza tym piszę raczej o stałych związkach a tam trudno utrzymać zadowolenie z seksu z biegiem czasu, jeśli nie uzupełnisz relacji o inne potrzebne aspekty. Niestety zauważam wokół mnie przewartościowanie seksu jako stosunku płciowego zakończonego orgazmem, natomiast odejściem od seksu jako wyrazu miłości, jako jej zwieńczenie na skutek okazywania jej na inne sposoby. Teraz facet po prostu chce zaspokoić popęd a kobieta zapewnić sobie silne emocje, przygodę. Jako osoba z doświadczeniem w długoletnim związku a po bardzo namiętnym jego początku stwierdzam, że zbyt wiele czasu zajęło mi dojście do moich wniosków.

bastard

@ms0nobody
no i super, powodzenia

karlitoska Odpowiedz

Naprawdę sądzisz, że kiedyś ludzie kochali się z namaszczeniem, gloryfikując cnotliwość? Takie bajki matki córką wciskały, bo nie było antykoncepcji i nie chciały, żeby kobiety zaciążyły przed ślubem. Teraz ludzie są szczerzy i jak mają na to ochotę to idą do łóżka. Seks bez zobowiązań nie wyklucza wzajemnego szacunku. Seks zawsze powinien być na luzie i dla zabawy, w tym akcie nie powinno być spiny, bo to wszystko utrudnia, potem ludzie mają nie wiadomo jakie oczekiwania wobec tego aktu, albo siebie i partnera i zamiast zwyczajnie cieszyć się seksualnością, nie potrafią dojść, albo nie wchodzą w żadne relacje o podłożu seksualnym i rośnie ich frustracja. Autorko, życzę więcej luzu :)

bazienka

u niektorych osob demiseksualnych akt seksualny to troche mistyczne przezycie

karlitoska

bazienka dobra, rozumiem, że kogoś seks może satysfakcjonować tylko w przypadku zbliżenia z osobą, z którą ma więź, ale tutaj jest typowa demonizacja innego podejścia do cielesności niż jej własne.

Hvafaen

Bazienka, dlatego robiłaś to w publicznym kiblu/kinie/na stacji? Wyjątkowe, a przede wszystkim bardzo higieniczne.

bazienka Odpowiedz

troche patetycznie, ale poczytaj sobie o demiseksualnosci
jest nas calkiem sporo, wbrew pozorom

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Zgadzam się z Tobą w sporej części. Po prostu jesteś tradycjonalistką i konserwatystką (a może konserwatywką, jak ja). Nie uważam, żeby uczucie do pierwszego faceta było czymś świętym. Wręcz przeciwnie, zakładam, że jest spora szansa na to, iż się nie uda. W życiu kieruję się między innymi statystykami. Masz pełne prawo do swojej opinii i światopoglądu, tak jak liberałowie. Każdy myśli, że ma rację. Uważam, że każdy człowiek ma w sobie pustkę, choć nie każdy ją odczuwa. Może być ona nieuświadomiona. Niektórzy jej za bardzo nie odczuwają. Głównie są to optymiści, osoby wyluzowane i umiejące cieszyć się życiem. Jeśli chcesz trwać przy swoich poglądach, musisz się bardzo pilnować, aby opierać się pokusom. Gdybyś poszła z kimś do łóżka, mogłabyś czuć obrzydzenie do siebie. Dla własnego komfortu lepiej zadawaj się z ludźmi o podobnych przekonaniach, czy to jeśli chodzi o przyjaźń, czy o miłość i miej oczy dookoła głowy. Znam sporo osób o takich poglądach, nawet po trzydziestce i wykształconych. Łatwiej ulegać pokusom i godzić się na to, niż opierać się nim. Dokonujesz wyboru, w jaki sposób chcesz żyć. Mnie też kształtuje dyscyplina i stawianie sobie granic, gdyż uważam, że wszystko w życiu powinno mieć jakieś ramy i granice. Również uważam, że jest upadek moralny, ale wiem, że to nie jest wymysł XXI wieku. Ludzie zawsze mieli ciągoty do złego. W starożytności zdarzały się opisywane przez historyków orgie. W XX wieku dzicz bestialsko gwałciła kobiety i nie tylko. Gdzie była ich moralność? Pokolenie naszych dziadków, przynajmniej moich, również było zdemoralizowane, (mówię o osobach urodzonych w latach 40. i na początku 50.). Wstyd mi za własne babki i nie tylko za nie. Chcę być inna niż niektórzy z rodziny. To jakby reforma reakcyjna (przywracająca to, co było kiedyś). Być porządniejszym od swoich dziadków? To wręcz zabawne. Przypomina mi się "Ferdydurke" i bunt przeciwko współczesności, w której wszystko wolno i nie ma przeciwko czemu się buntować. Pozdrawiam

Hvafaen Odpowiedz

Dlaczego aż tak cię to obchodzi? Ludzie normalnie żyją po różnym typie seksu, albo i nie, ale to ich decyzje i ich życie. Za bardzo mnie nie obchodzi co kto robi w prywatności by tym zaprzątać sobie głowę a tym bardziej martwić tak jak ty.

Dak Odpowiedz

Jak dla mnie dużo lepszym dowodem na lekkie oderwanie od współczesności jest nieironiczne, poza literackie użycie wyrazu "degrengolada" w internecie. Chociaż to pewnie tylko dla mnie brzmi jakoś niesamowicie archaicznie i nie na miejscu.

Arina Odpowiedz

To dobrze że masz światopogląd z ktorym czujesz się dobrze ale nie oczekuj, że każdy będzie go podzielał. Nie każdy musi uznawać że seks tylko z miłości i to naprawdę nie znaczy że takie osoby bezsprzecznie cierpią - nie, po prostu nie potrzebują do seksu aż tyle co Ty, lubią seks sam w sobie i sam w sobie sprawia im on radość, że tak powiem. I bardzo dobrze, bo seks od tego jest więc jeśli podchodzi się do tego z głową, to nie kończy się to źle. Poza tym w poprzednich wiekach to też nie było tak ze ludzie podchodzili do seksu z jakimś ogromnym namaszczeniem. Było... różnie. Do tego nie wydaje mi się by i w naszych czasach takie podejście było zdrowe na każdej płaszczyźnie, bo seks to nie jest ani coś co się dostaje w ramach nagrody ani coś co można z namaszczeniem wydzielać partnerowi. To jedna z podstaw zdrowego związku i tyle. Nie dziw się więc ze nie każdy będzie podzielał Twoje poglądy. Ale zgadzam się a tym że podstawą jest tu wzajemny szacunek czy to w związku czy przy po prostu "spotkaniach" i komunikowanie swoich granic a także potrzeb czy tego co chciało by się zrobić. To wiąże się także z tym że powinniśmy szanować podejście innych ludzi do seksu i ich potrzeby i wolność w tym temacie, bo nie tylko Twoje spojrzenie jest jedyne słuszne. A co do tamtego mężczyzny, no skoro zdradzał żonę to nie jest warty by było się w ten temat zagłębić:)

Dodaj anonimowe wyznanie