#1wX02

Mam dość siebie. Popadając w skrajności dostrzegłam nienawiść do samej siebie. Jednego dnia potrafię być pozytywną osobą, by następnego przyjść do pracy w ponurym nastroju, a wszystko przez to, że nie odnalazłam sensu swojego życia.

W dzieciństwie, nie miałam ciepłego ogniska domowego. Nie było słów „kocham Cię”, buziaków na dobranoc, czytania bajek na dobranoc czy tulenia. Pamiętam za to ciągłe awantury, nieprzespane noce, strach że mama nie wróci do domu, bo znów z niego uciekła, pozostawiając mnie z ojcem alkoholikiem, który wypierał się mnie, że nie jestem jego dzieckiem, a matka puściła się z sąsiadem czego owocem jestem ja.

Pamiętam również swoje łzy, bose stopy i błoto, które brudziło mnie, gdy szukałam w sadzie i na polu swojej uciekającej w środku jesiennej/zimowej nocy z domu matki. Pamiętam 4 dłonie molestujące mnie na przemian przez 2 lata, szykanowanie w szkole, bo jestem chuda i wycofana (bałam się wszystkiego, narobiłam się już ostrej nerwicy w wieku 5 lat, która jeszcze bardziej nasilała się z każdym rokiem szkolnym). Sytuacjom nie było końca.

Aktualnie mam żal do siebie, że nie mam dla kogo i po co walczyć o siebie. Nie mam przyjaciół, znajomych, a kiedy chcę się wyżalić komuś, to nie mam komu. Brakuje mi ciepła, uwagi i przede wszystkim bycia komuś potrzebnym i kochanym. Jestem lekceważona przez wszystkich, których uważałam za przyjaciół bądź znajomych. Wyznaję, że jestem toksycznym człowiekiem i przyjmując taką tezę, staram się rozumieć innych, tych którzy mi to powiedzieli, pozostawiając samą.

Choć brzmi to jak użalanie się nad sobą (może to właśnie nim jest), chciałam to wyrzucić z siebie, bo tak naprawdę samotność, lęki i nienawiść do samej siebie zdążyły pochłonąć mnie wystarczająco głęboko. Aktualnie siedzę, powstrzymując się od zalania łzami.

PS. Chodziłam do psychiatry i psychologów, ale każdy odsyłał mnie do kolejnego, każąc czekać miesiącami, bo kolejka długa, w efekcie czego skończyłam u psychiatry z receptą na „tabletki szczęścia”, które działały, kiedy chciały. Chodziłam również na terapię grupową, ale nie przynosiła efektów, za to moje ciało krzyczało, że jestem psychiczna, toksyczna i moje jedyne miejsce to psychiatryk i izolatka.

Mój mózg zabija mnie sam.
paella Odpowiedz

Chodź nadal aż znajdziesz takiego lekarza, który Ci pomoże. Lepiej nie będzie, jeśli o to nie zawalczysz. Przecież nie chcesz tak żyć do końca?!

MalaWredotaa

@paella ale takie chodzenie od Annasza do Kajfasza jest serio bardzo męczące na dłuższą metę i z czasem tracisz motywację i odpuszczasz myśląc, że najwidoczniej tak już byc

Mia1986 Odpowiedz

Wiesz jak to jest z lekarzami. Nawet specjalista od czysto biologicznej strony może się mylić. A co dopiero psycholog czy psychiatra. Jedyne o co mogę Cię poprosić, to żebyś się nie poddawała. Jakiś czas temu czytałam tu wpis o człowieku, który dopiero za którymś razem znalazł dobrego terapeutę. Ktoś tu napisał o psie, to może być niezly pomysł. Tylko przeanalizuj zanim pójdziesz jak by tu zorganizować opiekę nad nim (czasowo i finansowo - karma, szczepienia itp.). Możesz pójść do schroniska i wybrać sobie jakiegoś bidulka. Będziecie dla siebie nawzajem ratunkiem, ponieważ psiak tez jest czującą istotą. Tam również są stworzenia po przejściach marzące o miłości. Tylko pamiętaj, ze psy po przejściach potrzebują specjalnego podejścia i czasami pomocy behawiorysty. Ponadto psy kochają bezwarunkowo. ;)

MarMarSze Odpowiedz

Może weź sobie psa. Będziesz miała dodatkowy obowiązek i kochającego pupila.

Polonistka087

Na psa trzeba być gotowym, nie można traktować go jako " źle mi w życiu, pies to zmieni" nie zawsze tak będzie, i jak się odechce psa to co wtedy. Lepiej zacząć leczyć się u lepszych specjalistów i z czasem pomyśleć o psie.

MarMarSze

Czemu zakładasz, że jej się odechce? Jak jest samotna to pies może być dobrym wyborem tym bardziej, że z racji braku znajomych to jemu, prawdopodobnie, poświęcałaby najwięcej czasu.

bazienka

mozna tez nie lubic psow
albo miec uczulenie
to jest rada typu "psuje sie w zwiazku zrobmy sobie dziecko"
najpierw trzeba sie wewnetrznie poukladac a potem przyjac taka odpowiedzialnosc

MarMarSze

Jak jest uczulona lub po prostu nie przepada za psami to zrozumiałe, że nie będzie chciała wziąć psa.
Nie wiem skąd Ci się bazienka wzięło porównanie do "psuje się w związku zróbmy sobie dziecko".
Posiadanie psa to nie jest niewiadomo jak wielka odpowiedzialność, a autorka sama pisze, że chce być komuś potrzebna.

AkariStyle

MarMarSze
To samo pomyślałam

bazienka Odpowiedz

poczytaj o Doroslych Dziewczynkach z rodzin Dysfunkcyjnych i DDA
terapeuty szukaj do skutku

Dev2 Odpowiedz

Spoko, znajome to ;p jak chcesz możesz się odezwać poniszczymy się razem ;) a tak btw, ciężką pracą nad sobą jest najgorsza ;p

Karina1210 Odpowiedz

Mam to samo. Też chodziłam do psychologow. Tylko zaszkodziło. Z większością znajomych mam ochotę zerwać kontakt. Msm dosyć podstarzalyvh koleżanek przed emerytura.

Jestjakjest Odpowiedz

Wyjdź do ludzi, to ludzie wyjdą do Ciebie. Tylko na spokojnie i bez za dużych oczekiwań.
Powiedz sąsiadowi dzień dobry, może jakiś komplement do tego, zrób codziennie jakiś "dobry uczynek" (nie musi być wielki), z którego będziesz dumna wieczorem przed zaśnięciem. Jeśli to możliwe, nie zadręczaj się przeszłością tak bardzo i nie wiń jej za wszystko - chociaż źle było. Nikt nie jest w stanie oddać komuś stracone dzieciństwo, weź to pod uwagę w swojej toksyczności. Obejrzyj sobie czasem jakąś bajkę dla dzieci, kup sobie może nowe ubrania albo coś zmień ze stylem życia, może przez drobnostki poczujesz się inna, lepsza, nie wiem, trzeba się po prostu więcej zająć swoimi pozytywami :) Powodzenia.

Moje3konto Odpowiedz

Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale to kim jesteś i jak żyjesz teraz jest zupełnie inne od tego jak żyłaś za dzieciaka. Musisz przełamać schematy. Nauczyć mózg innych nawyków. Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych łączmy się :)

jaksiezniczka Odpowiedz

Nie poddawaj się z szukaniem dobrego lekarza, a dobre leki naprawdę potrafią zdziałać cuda.

Dodaj anonimowe wyznanie