#3ibyW
Wzięłam tabletki na sen, a potem próbowałam podciąć sobie żyły. Plan był taki, że podetnę i zasnę spokojnie i bez bólu, dzięki tabletkom. Chciałam się wykrwawić podczas snu, a nie zabić tabletkami. Jednak okazało się, że podcięcie żył to nie jest taka łatwa sprawa! Mój ogromny kuchenny nóż był tępy, więc poszłam go naostrzyć. Męczyłam się z tym cięciem, ale ciągle było za lekko. W końcu tabletki zadziałały i zwyczajnie zasnęłam.
Tak znalazł mnie mój ukochany, który ode mnie odszedł. Trafiłam do szpitala psychiatrycznego. Moja próba samobójcza tak żałośnie wyglądała, że bez problemu każdy uwierzył w moje kłamstwo. Powiedziałam wszystkim, że tylko udawałam, że chcę się zabić. W szpitalu spędziłam tylko kilka dni, mój ukochany spokojnie sobie ode mnie odszedł i zostałam sama.
Obecnie mam małą bliznę na ręce. Często na nią patrzę i jest mi przykro, że nie potrafiłam nawet tego. Nie odważę się zrobić tego ponownie tylko że względu na strach przed porażką i konsekwencje wstydu za nią.
Może trzeba było zostać w tym szpitalu? Masz problem, któremu trzeba pomóc.
Jak moja mama tam trafiła i prosiła o pomoc (taką psychologiczną) to psychiatra powiedziała, że oni tam nie są od pomagania.. ale może to tylko kwestia tego jednego szpitala. Także tego...
Gdy ja próbowałam się zabić tabletkami, moja mama to zauważyła, ale nic nie zrobiła. Nie trafiłam do szpitala, bo płukanie żołądka było niepotrzebne. O tym, że moja mama wiedziała dowiedziałam się po kilku latach, gdy jakimś cudem wspominałyśmy ten okres mojego życia. W sumie to nawet nie mam do niej żalu. Pewnie nie wiedziała co robić, więc zamiast zamknąć mnie w psychiatryku (byłam niepełnoletnia), chowała przede mną noże i tabletki, a w nocy sprawdzała mi puls (o tym też dowiedziałam się po latach). Raz zaproponowała mi psychologa, do którego i tak nie poszłam.
Dlaczego nie poszłaś?
@zapomneotymkoncie
Bo to jest bardzo trudna decyzja. Wiem, że ludziom zdrowym wydaje się to proste, ale na decyzję o udaniu się do psychiatry lub psychologa składa się wiele czynników. Często jest na przykład tak, że osoba chora nie wierzy, że da jej się w jakikolwiek sposób pomóc, więc nie chce zaprzątać głowy lekarzom i zajmować miejsca komuś, komu da się pomóc.
Często też osoby chore nie chcą się wyleczyć, tylko po prostu chcą umrzeć.
Dzięki, dobrze jest rozszerzac swój punkt widzenia/siedzenia ;D
Cięcie żył to nie jest taka prosta sprawa. Osobiście też chciałem się zabić w ten sposób, ale po spedzeniu trochę czasu na szukaniu informacji na ten temat stwierdziłem, że to za długi czas i ryzyko uszkodzenia ścięgien i nerwów jest za dużo, prościej jest się zderzyć z filarem mostu albo ścianą, tylko od tego nie ma odwrotu.
Znalazłeś jakieś konkretne informacje na ten temat? Takie, które by pokierowały jak to skutecznie zrobić?
Nie wiem kim jestes ale uwierz mi na slowo, ze nie warto zabijac sie przez kogos, kto jest tsk fajny tylko w naszych wyobrazeniach, a w rzeczywistosci nie potrzebuje nas w swoim zyciu i wystawia za drzwi jak smieci. Naprawde NIE WARTO. Wiedz, ze sily do zycia i motywacji nikt Ci lopata na sile nie nalozy. Ja mam aktualnie nieciekawe zawirowania ze zdrowiem i czekam jak na szpilkach na terminy zeby dostac diagnoze i ewentualne propozycje leczenia, ale apetyt na zycie mam wiekszy niz kiedykolwiek. Zycze Ci tej samej sily ktora napedza i mnie.
A nie lepiej szukać rozwiązanie mniej drastycznego? Rozumiem, że miłość, że odszedł, że masz złamane serce. Ale to nie powód do tego, żeby rezygnować z życia. Nie wiesz co Cię czeka w przyszłości. I powiem Ci to, co wielu niedoszłych samobójców mówiło wielokrotnie. W pewnym momencie orientujesz się, że to nie koniec świata i wszelkie problemy da się rozwiązać, niestety jest za późno żeby zmienić zdanie. Chcesz rady? Skoro i tak Twoja duma tak nisko upadła, schowaj ją w kieszeń i skorzystaj z pomocy psychologa. Nie zaszkodzi, a być może pomoże.
Czasem o tym myślę, czy by ze sobą nie skończyć. Nie umiem sobie poradzić z moimi problemami. Nie daję rady. Widzę jednak, że podcięcie żył to kiepski pomysł. Zacznę zbierać leki.
Czasem myślę o tym czy by z sobą nie skończyć. Nie daję sobie rady. Widzę jednak, że podcięcie żył to kiepski pomysł. Lepiej zacznę zbierać leki.
Nie odważysz się zabić ponownie to zacznij ponownie żyć! Dla siebie samej, żyj!
Spoko daj namiary pomoge ci
Też próbowałam podciąć sobie żyły, też ciągle za lekkie cięcia. Na filmach wygląda to łatwo, cięcie, krew i powoli zasypiasz. Później było całe opakowanie tabletek nasennych popitych alkoholem. Chciałam zasnąć i powoli się udusić (nie będę pisać jak, sposób był w sumie dość prosty). Odpłynęłam zanim wdrożyłam drugą fazę planu, spałam 24h. Wszystkim wmówiłam, że to przez grypę i wysoką gorączkę. Nikt nie wie, że próbowałam się zabić.