Mam dzieci. Na pierwszy rzut oka jesteśmy wspaniałą rodziną. Super nam się z mężem układa. Dzieciaki, nie mogę narzekać. Jest tylko jeden problem.
Odkąd pojawiło się pierwsze dziecko, piję. I tak już 7 lat. Godzina 21.00, i zaczynam. Dzieciaki w swoich pokojach, facet pije ze mną, tyle że on ma hamulec. Ja już nie, muszę się upić do nieprzytomności. Przy czym sikam pod siebie.
Ty nie pijesz tylko jesteś alkoholiczką. W dodatku razem z partnerem jesteście też idiotami, że chlejecie dzień w dzień mając pod opieką dzieci- czyli nikt trzeźwy ich nie pilnuje.
zxzxzx
Alkoholicy nie piją?
xxyyzz
Alkoholicy nie piją, tylko chleją.
AlicjaKowalska
xxyyzz alkoholicy „chleją” albo i w ogóle nie piją, to choroba polegająca na uzależnieniu. Na spotkaniach AA spotykają się alkoholicy nawet niepijący już parę lat
BialyWegielek
"Strasznie wczoraj zachlałem, paliłem blanty do 5 rano, film mi się urwał jak leżałem w rurze, teraz mnie krzyż napie*dala.
Trochę się przespałem, ale musiałem wstać rano bo mam obowiązki, mam dziecko. Niektórzy mówią że nie można chlać jak ma się dzieci, ale to nieprawda, można tylko trzeba wstać rano, na tym polega odpowiedzialność ...Mam kaca ale staram się być dobrym ojcem." :D
To dobrze, że widzisz problem, ale czy zdajesz sobie sprawę z jego powagi? Już sam fakt, że doprowadzasz się do tak fatalnego stanu wybitnie świadczy o tym, iż potrzebna ci specjalistyczna pomoc. Ale ty się upijasz mając pod opieką własne dzieci, dzewczyno. A mąż niemal dotrzymuje ci kroku, co też źle świadczy o jego rozsądku. A gdyby coś się stało? Ty nie byłabyś w stanie pomóc dzieciom, twój mąż zaś... No, może, ale wątpliwe. Pomysl o takim właśnie scenariuszu. Przecież jeśli to wyjdzie na jaw, ludzie z opieki społecznej mogą wam te dzieci zabrać, nie obchodzi cię to?
Co właściwie popchnęło cię do tego stanu? Z czym sobie nie radzisz? Pamiętaj, że nie jesteś już sama i krzywdzisz nie tylko siebie.
Haiku
Sumoen, na pewnym etapie alkoholizmu zaczyna się agresja, a potem omamy alkoholowe. To nie ma brzmieć jak żart, rzeczywistość jest okrutna- ile dzieci upiekli (dosłownie) pijani rodzice lub ile zabili, gdy byli pewni, że ich dziecko opętał diabeł, ile zatłukli w napadzie szału, wsadzili do wrzątku czy wyrzucili na mróz... Oczywiście "zdarza się" to i trzeźwym, ale trzeba być doprawdy idiotą aby prosić się o to na własne życzenie. Dodając do tego, że dzieci to tylko dzieci i mogą bawić się w nieodpowiedni sposób (przy otwartym oknie, ogniem, środkami chemicznymi etc). A najmniej epickim scenariuszem jest "głupie" zatrucie jakimś pokarmem i wymioty dziecka- pijany rodzic nawet nie zdąży uratować takiego szkraba, który się zakrztusi. Alkoholizm to uzależnienie i postępuje.
Może jakaś terapia, odwyk, AA? I to szybko, bo zanim się spostrzeżesz to wasza rodzina stanie się patologiczną rodziną meneli. Chcesz tego dla swoich dzieci?
I faceta też weź na odwyk.
Vampire7
Oni JUŻ są patologiczną rodziną i to bardzo. A matka jest menelką dosłownie, bo codzinne upijanie się do nieprzytomności to właśnie dla mnie tez oznacza menelstwo...
Pijesz, widzisz niektóre skutki, ale nie widzisz problemu. Smutno się robi, gdy się myśli o tym, jakie życie zgotowałaś swoim dzieciom. Ciebie pal diabli i twojego męża. Ale dzieci... Dlaczego im to robicie? Acha! Oczywiście, kochasz je. Przecież one nic nie wiedzą i nie widzą. Nie zdajesz sobie sprawy nawet z tego, że jesteś wciąż pijana.
Poszukaj jakiejś pomocy, bo wątrobę sobie zniszczysz i dzieci osierocisz.
Vampire7
W tym przypadku zastanawiam się czy osierocenie dzieci nie byłoby dla nich dobre. Mocne słowa, ale ta alkoholiczka zniszczy im życia, a ile już nie zniszczyła pijąc do nieprzytomności w ciążach....
Idz na leczenie! Wszyscy to mowia! Mam nadzieje, ze to nie jest żalenie sie tylko krzyk o pomoc. Rusz tylek z zaszczanej kanapy!!! Myslisz, ze dzieci nie widza? One rozumieja wiecej niz nam sie wydaje!
Mój chłopak miał matkę alkoholiczkę. Dokładnie tak jak ty popijała sobie aż do stanu totalnego uwalenia. Po tym, co mi opowiadał, gardzę takimi ludźmi jak ty. Teraz dzieci są małe, ale im będą starsze, tym będzie to dla nich gorsze. Jesteś okropnym człowiekiem.
Ty nie pijesz tylko jesteś alkoholiczką. W dodatku razem z partnerem jesteście też idiotami, że chlejecie dzień w dzień mając pod opieką dzieci- czyli nikt trzeźwy ich nie pilnuje.
Alkoholicy nie piją?
Alkoholicy nie piją, tylko chleją.
xxyyzz alkoholicy „chleją” albo i w ogóle nie piją, to choroba polegająca na uzależnieniu. Na spotkaniach AA spotykają się alkoholicy nawet niepijący już parę lat
"Strasznie wczoraj zachlałem, paliłem blanty do 5 rano, film mi się urwał jak leżałem w rurze, teraz mnie krzyż napie*dala.
Trochę się przespałem, ale musiałem wstać rano bo mam obowiązki, mam dziecko. Niektórzy mówią że nie można chlać jak ma się dzieci, ale to nieprawda, można tylko trzeba wstać rano, na tym polega odpowiedzialność ...Mam kaca ale staram się być dobrym ojcem." :D
To dobrze, że widzisz problem, ale czy zdajesz sobie sprawę z jego powagi? Już sam fakt, że doprowadzasz się do tak fatalnego stanu wybitnie świadczy o tym, iż potrzebna ci specjalistyczna pomoc. Ale ty się upijasz mając pod opieką własne dzieci, dzewczyno. A mąż niemal dotrzymuje ci kroku, co też źle świadczy o jego rozsądku. A gdyby coś się stało? Ty nie byłabyś w stanie pomóc dzieciom, twój mąż zaś... No, może, ale wątpliwe. Pomysl o takim właśnie scenariuszu. Przecież jeśli to wyjdzie na jaw, ludzie z opieki społecznej mogą wam te dzieci zabrać, nie obchodzi cię to?
Co właściwie popchnęło cię do tego stanu? Z czym sobie nie radzisz? Pamiętaj, że nie jesteś już sama i krzywdzisz nie tylko siebie.
Sumoen, na pewnym etapie alkoholizmu zaczyna się agresja, a potem omamy alkoholowe. To nie ma brzmieć jak żart, rzeczywistość jest okrutna- ile dzieci upiekli (dosłownie) pijani rodzice lub ile zabili, gdy byli pewni, że ich dziecko opętał diabeł, ile zatłukli w napadzie szału, wsadzili do wrzątku czy wyrzucili na mróz... Oczywiście "zdarza się" to i trzeźwym, ale trzeba być doprawdy idiotą aby prosić się o to na własne życzenie. Dodając do tego, że dzieci to tylko dzieci i mogą bawić się w nieodpowiedni sposób (przy otwartym oknie, ogniem, środkami chemicznymi etc). A najmniej epickim scenariuszem jest "głupie" zatrucie jakimś pokarmem i wymioty dziecka- pijany rodzic nawet nie zdąży uratować takiego szkraba, który się zakrztusi. Alkoholizm to uzależnienie i postępuje.
Może jakaś terapia, odwyk, AA? I to szybko, bo zanim się spostrzeżesz to wasza rodzina stanie się patologiczną rodziną meneli. Chcesz tego dla swoich dzieci?
I faceta też weź na odwyk.
Oni JUŻ są patologiczną rodziną i to bardzo. A matka jest menelką dosłownie, bo codzinne upijanie się do nieprzytomności to właśnie dla mnie tez oznacza menelstwo...
Pijesz, widzisz niektóre skutki, ale nie widzisz problemu. Smutno się robi, gdy się myśli o tym, jakie życie zgotowałaś swoim dzieciom. Ciebie pal diabli i twojego męża. Ale dzieci... Dlaczego im to robicie? Acha! Oczywiście, kochasz je. Przecież one nic nie wiedzą i nie widzą. Nie zdajesz sobie sprawy nawet z tego, że jesteś wciąż pijana.
Widzisz problem i postanowilaś zamiast na odwyk wpaść na anonimowych?
Może jej się pomyliło i myślała, że to grupa AA.
Poszukaj jakiejś pomocy, bo wątrobę sobie zniszczysz i dzieci osierocisz.
W tym przypadku zastanawiam się czy osierocenie dzieci nie byłoby dla nich dobre. Mocne słowa, ale ta alkoholiczka zniszczy im życia, a ile już nie zniszczyła pijąc do nieprzytomności w ciążach....
Idz na leczenie! Wszyscy to mowia! Mam nadzieje, ze to nie jest żalenie sie tylko krzyk o pomoc. Rusz tylek z zaszczanej kanapy!!! Myslisz, ze dzieci nie widza? One rozumieja wiecej niz nam sie wydaje!
Tak bardzo gardzę takimi ludźmi, czasem sama jestem zdziwiona intensywnością tego uczucia.
Mój chłopak miał matkę alkoholiczkę. Dokładnie tak jak ty popijała sobie aż do stanu totalnego uwalenia. Po tym, co mi opowiadał, gardzę takimi ludźmi jak ty. Teraz dzieci są małe, ale im będą starsze, tym będzie to dla nich gorsze. Jesteś okropnym człowiekiem.
Alkoholicy. Idź do lekarza, zanim dzieci Cię zobaczą zasilaną, chodząca przy scianie i zanim Ci powiedzą, że nie chca mieć z Tobą nic wspólnego.