#4hm5Z
Na początku tego nie widziałam, ale z czasem zauważyłam, że jeździ do mnie tylko wtedy gdy nie ma rodziców w domu bo liczy na seks, który z resztą był taki wymuszany bo nie ukrywam tego seks mnie bardzo bolał i dlatego nie chciałam tego robić parę razy doświadczyłam tzw złego dotyku czy zmuszenia do tej czynności.
Po tym wszystkim zerwałam z Nim w gniewie nie odzywałam się i odcięłam się całkowicie.. Po czterech latach się odezwał chciał się spotkać, ale ja odmówiłam bałam się, że przeciągnie mnie na swoją stronę... 3 dni później popełnił samobójstwo.
W maju miną 2 lata odkąd go nie ma, a ja ciągle czuję wyrzuty sumienia, że nie zgodziłam się na spotkanie.. Może teraz by jeszcze żył.
Wyrzuty sumienia? Po tym, jak Cię traktował? Nie wierzę... Jeżeli w ogóle ma to ze sobą związek, to najpewniej miał być to początek szantażu emocjonalnego i uniknęłaś masy nieprzyjemności. Tak, czy inaczej, ewidentnie miał nierówno pod sufitem i tylko dlatego tak się stało, bo żaden normalny człowiek by tak nie zareagował na odmowę spotkania po czterech latach.
to mogl jej wyslac przeprosiny smsem jak mu tak zalezalo
Jeżeli faktycznie to ma związek z tym i ona by się spotkała z nim ale nie dała się pociągnąć za nim yo i tak by się zabił
W tedy co? Autorko miała byś specjalnie żyć w toksycznym związki żeby się nie zabił?
Ze sobą miał problem, nie z Tobą.
Przeszłam przez podobną sytuację - zerwałam z narzeczonym, a parę godzin później on z nerwów dostał wylewu. Trafił do szpitala i przechodził długą terapię i rehabilitację. Miałam ogromne poczucie winy, ale w końcu zrozumiałam, że nie była odpowiedzialna za jego stan psychiczny. Miałam prawo zakończyć ten związek, skoro nie czułam się w nim dobrze, tak jak Ty miałaś prawo zerwać kontakt jeśli źle się czułaś w tej relacji.
Facet zwyczajnie nie byl wystarczajaco sprytny, zeby podtrzymac swoj pasozytniczy styl zycia (seks i kontrola maja spora wartosc, zwlaszcza w odniesieniu do mlodej dziewczyny, a on trzymal na tym lapy jak na swoim).
Ps. Nie przejmuj sie - facet byl padalcem do samego konca. Zeby sie zmienic, musialby zdawac sobie sprawe ze cie wykozystywal, a trzeba byc ciezkim ch* zeby kontaktaktowac sie z kims kogo wykorzystywales i się czegokolwiek DOMAGAĆ (tak, oprawca przez sam fakt spotkania sie z ofiara odnosi kozyść (okazja) a ofiara traci (ryzyko), pomijajac juz sam transfer kontroli bo gdyby kontrola byla jej to nie bylo by "3 dni później").
dwa lata strasznym?
tego się czytać nie da
Masz prawo zakończyć związek i nie mieć ochoty się z byłym kontaktować. Nie jesteś niczyją niewolnicą.
Myślę, że on po prostu był psychicznie chory.
Pomijajac juz mozliwosc, ze to wyznanie jest manipulacja jakiegos psychopaty, usilujacego stworzyc wrazenie, ze psychole-gwałciciele-emocjolani-szantazysci na skale masową popelniaja samobojstwa jak sie im odmowi, zeby latwiej utrzymac i kontrolowac co naiwniejsze (czytelniczki anonimowych)...
Nie powinnaś mieć wyrzutów, był toksyczny to i go nie szkoda
a na koniec oczywiści samobójstwo...Dalej...