#5Nz0O
Okazało się, że to był początek kompulsywnego zachowania, zapewne w celu rozładowania nagromadzonych przez lata stresów. Potrafiłem się zaspokajać sześć, siedem razy dziennie – z małym na wierzchu, z rodzicami za ścianą. I poza jedynym przypadkiem, gdy przyłapał mnie ojciec (pokrzyczał tylko, ale konsekwencji nie było), nie odczuwałem żadnego wstydu czy wyrzutów sumienia. Nie potrzebowałem nawet żadnych erotycznych bodźców, po prostu zamykałem oczy, ruszałem ręką i gotowe.
Widzę tu często, jak młodzi ludzie tutaj traktują masturbację jako niemalże zbrodnię czy grzech zasługujący na wieczne potępienie. Ja natomiast czułem, że spełniam taką samą potrzebę fizjologiczną jak oddawanie moczu. Robiłem to w szkole, na uczelni, na basenie, w galerii handlowej, a nawet w szpitalu, jedynie w pracy nie, bo jednak zbyt duże ryzyko.
W życiu miałem tylko dwie dłuższe przerwy: rekonwalescencja po wypadku (około miesiąca, gdy dosłownie nie mogłem ruszać rękoma) i staranie się o dziecko (wytrzymałem jakieś pół roku i naprawdę myślałem, że uda się na dobre, ale w drugiej połowie ciąży seks się skończył i z automatu wróciłem do starych nawyków).
Czy jestem uzależniony? Chyba tak, skoro po wielu latach nadal robię to praktycznie każdego dnia, a jak się da, to nawet częściej. Czy mi to przeszkadza? Absolutnie nie.
Na basenie? Oby nie w wodzie (tylko np. w toalecie). xD Uzależnienia ogólnie są złe.
robienie tego w tych miejscach, ktore wymieniles, nie jest normalne
Ma to wpływ na Twoje życie seksualne z partnerką?
Nie rozumiem krzyczenia na dziecko za masturbację. Oczywiście, należy wytłumaczyć, że jest to czynność intymna i nie należy tak robić przy innych, ale ogólnie nie ma nic złego w tym, że młody człowiek rozładowuje w ten sposób popęd.
Raczej Magda Masny, nie Magda Mołek.