#6JuYY
Musiałam zjechać na stację benzynową, samochodzik nakarmiony, zapłacone, wsiadam do wozu i myśląc, ze jestem sama, nadal w świetnym humorze mówię do siebie pod nosem (jeszcze przy otwartych drzwiach) „O k**wa, no pięknie, ale się zjebałam, tydzień się tego smrodu nie pozbędę”.
Nie zauważyłam, że jakoś cichaczem podszedł do mnie pan z obsługi, myśląc, że jeszcze potrzebuję pomocy i rzucił do mnie tekstem: „mamy teraz na promce fajne odświeżacze powietrza, może sobie poradzą”. :D
I to jest idealny przykład profesjonalizmu i zimnej krwi - a nóż by sprzedał...
Z nożem po stacji raczej nie chodził :p
Dla wyjaśnienia komentarza Henryka - pisze się „a nuż”, nie „a nóż”.
A, dziena.
Heheszki heheszkami, ale plany same się nie wyrobią :) pozdrowienia dla pana z obsługi!
I co skusiłaś się na odświeżaczyk? Dał sobie radę? :D
,,Bąki puszczone przed dwójką śmierdzą najmocniej'' - Pałlo Koalo
grunt to badanie potrzeb klienta :D
Ten delikwent ewidentnie pojawił się we właściwej chwili, właściwym miejscu i przy właściwej osobie :D Jednym słowem - Master of sale! :P
Można by rzec, iż wyczuł biznes nosem - być może dosłownie! :D
Kupiłaś?
Został Twoim mężem?
"na promce"? tak powiedział?
I co kupiłaś?
Odświeżacz
Ja bym kupiła
Pełen profesjonalizm xD
klamiesz, kobiety nie puszczaja bakow :)