#8m06m

Piszę to wyznanie w nadziei, że natkną się na nie rodzice- przyszli lub obecni- i wyciągną z niego coś dla siebie, może zastanowią się nad czymś, czego do tej pory nie rozważali. Na moją rodzinę już za późno, może choć wasze zaczerpną z mojego doświadczenia.

Wiele osób zdradzonych w związku z dziećmi stanęło pewnie przed dylematem rozwodu i jego implikacji dla młodszych członków rodziny.
W tej sytuacji, mogę zaoferować wam perspektywę córki zdradzonej matki- mój ojciec zrobił to nam 14 lat temu (teraz mam 22, wtedy byłam ośmiolatką), a mama dowiedziała się o tym przypadkiem przeczytawszy SMS kochanki na rodzinnych wakacjach. Mogę śmiało powiedzieć że to co zrobił, a po części też decyzja matki, by z nim zostać (hipoteka, dobro dziecka, itd) coś we mnie zabiły.

Mój ojciec jest tchórzem. Nigdy nie dorósł do tego, by za swoje czyny zaoferować proste „przepraszam”. Po kłótniach z matką wyprowadził się od nas i wiódł kawalerskie życie, do domu wpadając około dwóch razów w miesiącu. Moja matka cierpiała, nie zdecydowała się jednak na rozwód- mieliśmy dom na kredyt a ja chodziłam na wiele płatnych zajęć pozalekcyjnych, na które nie byłoby nas stać po rozwodzie. Słowem, poświęciła się dla mojego dobra.

Ojciec nigdy nie przyznawał się do winy. Swoje postępowanie usprawiedliwiał stwierdzeniem, że „mężczyźni nie są ewolucyjnie zaprogramowani do monogamii”. Nigdy nie zapomnę, jak powiedział mi , że w wyborze partnera powinnam kierować się jego statusem materialnym- nie jest bowiem możliwe, żeby przyszły partner był mi bez końca wierny , powinnam więc myśleć pragmatycznie. Miałam wtedy 12 lat.

Chciałabym, żeby ta historia była przerysowana, ale nie jest. We wczesnym okresie dojrzewania (12-13 lat) przeszłam epizod depresyjny (rozpoznany dopiero rok temu, kiedy za własne pieniądze zaczęłam terapię i usiłowaliśmy dojść do źródła moich obecnych problemów), który ustał po pewnym czasie od wyprowadzki ojca w jego kawalerskie życie. Wielokrotnie namawiałam matkę na rozwód, żeby nie musieć widywać się z nim nigdy więcej. Nie zgadzała się, a mi zostało obserwować jak z roku na rok, wybacza mu to co zrobił.

Jakiś czas temu, ojciec wprowadził się do nas ponownie. Szczęśliwie, studiuję daleko od domu, widuję go więc sporadycznie. Jednak to uczucie, kiedy mam go za ścianą, jest nie do opisania. W tej sytuacji nie ma miejsca na obojętność- dziura, jaką stworzył w moim życiu pozwala mi wyłącznie na nienawiść w stosunku do niego. Próbujemy udawać nareperowaną rodzinę a ja łapię się coraz częściej na tym, że chciałabym, żeby zniknął. Uciekł, umarł, obojętnie. Uwolnił mnie od tych okrutnych myśli.

Puenty chyba brak. Wyznanie powszednie i rozczarowujące, jak życie. Być może tylko to: rodzice, uczcie dzieci że są warte miłości. Ja już nie wierzę, że jestem warta cokolwiek.
tramwajowe Odpowiedz

Bo model miłości jest 'programowany' w dzieciństwie i przez rodziców.

Twój model to przede wszystkim brak szacunku do siebie i innych. Brak odpowiedzialbosci za siebie i rodzinę.

No i matka tłumacząc brak rozwodu dzieckiem, trochę za bardzo obarczyła Cię odpowiedzialnością. A to głównie jej decyzja, nawet nie ojca.

bazienka

tak, i to jest do przepracowania na terapii

wmw Odpowiedz

Ale jestes warta. Duzo warta. Rozwod, zdrady, bledy rodzicow nigdy nie sa wina dzieci. Ze masz ojca, sorry, idiote to tez nie Twoja wina.

FoxCat Odpowiedz

U mnie było trochę inaczej. Mama, po odkryciu zdrady męża, wyrzuciła go z domu i rozwiodła się z nim. Ojciec nie interesował się nami, zostawił na głowie mamy trójkę dzieci (15, 14 i 10 lat). My byliśmy przeszczęśliwi, bo w ich małżeństwie od dawna się nie układało, a ojciec był typem tyrana. Niby wszystko ładnie, ale reakcja otoczenia była dziwna. Wszyscy traktowało nas jakbyśmy byli niepełnosprawni, teksty typu "biedne dzieci zostały bez taty" były na porządku dziennym. Po pewnym czasie w ogóle nie podejmowałam tematu, bo jak mówiłam, że nam tak jest lepiej, to nikt nie wierzył, no bo jak to bez ojca może być dobrze.
Nie ma złotego środka w takich sytuacjach, albo będzie ojciec zatruwał życie, albo otoczenie. Teraz jestem już dorosła i nadal twierdzę, że decyzja mamy była słuszna.

NOTHING000 Odpowiedz

Skoro matka nie miała odwagi, może ty powinnaś mu wygarnąć?

bazienka Odpowiedz

teraz to ty masz zas na myslenie o wlasnej rodzinie, tej, ktora zalozysz
- ojciec sam wybral bycie gnojem i uciechy seksualne zmaiast bycie glowa rodziny, nei jestes temu winna
- matka sama wybrala zostanie w tej chorej sytuacji zamiast kopnac go w dupsko, co nalezalo zrobic, temu tez nie jestes winna, to jej decyzja
najlepszym wyjsciem jest odciecie sie od chorej sytuacji w domu i ulozenie sobie zycia niezaleznie od nich ( i durnych rad ojca, nie wszyscy faceci tacy sa), bo to jest cih problem, nie twoj i nie powinni cie w to ciagac

Tratator Odpowiedz

Zastanawia mnie co rozwód zmieniłby w sytuacji Autorki. W końcu ojciec się wyprowadził, a widywać by się z nim musiała, być może decyzją sądu, i to właśnie takie dwa razy w miesiącu brzmi rozsądnie.
Chociaż tu może chodzić o zwykłą uczciwość rodziców oraz podjęcie tej decyzji, dzięki czemu nie żyli by w ciągłym kłamstwie.

Wandzia25 Odpowiedz

Ja znam przypadek, gdzie para starała się o dziecko kilka lat. Niestety nie udało się. Później kobieta dowiedziała się że ma koleś romans. Wzięła sprawę na zimno, zebrała dowody, sprawa w sądzie. Wygrała wszystko co chciała. Później depresja. Płacz, niechęć do spotkania się z ludźmi. Wiecie kto ją z tego wyciągnął? Jej były mąż. 3 lata po rozwodzie znowu się pobrali. Oczywiście koleżanki, odradzaly. Że jest głupia, zdrady się nie wybacza. Od ich rozwodu minęło 10 lat, a ja nie znam lepiej zgranej pary. Dzieci nie mają, oboje podchodzą już pod 50. Ale są szczęśliwi. Serio. Dużo przerobili razem. Rozmowa o zdradzie itp. Ona sama mówi, że to nie jest tak że 100%jest jego winy. Ona też do końca ok nie była. Zamknęła się w swoich problemach, pozwala żeby jej siostra się wtrącala w ich sprawy. Każdy kij ma dwa końce.

AleksanderV Odpowiedz

Wbrew pozorom monogamia jest lepsza dla mężczyzn, niż dla kobiet. Który facet spokojnie posuwałby kolejną panienkę nie wiedząc, z kim jego żona się parzy?

SheDevil

Bo odwrotnie to spoko, tak?

AleksanderV

Nie spoko.

pogoziom Odpowiedz

Nawet jeśli matka zakończy tego typu związek i wyjdzie to na dobre jej zarówno jak i dziecku, to i tak musi się nasłuchać komentarzy typu "co z ciebie za matka, skoro odbierasz swojemu dziecku ojca", "myślisz tylko o sobie odchodząc od niego, dobro dziecka wcale się dla ciebie nie liczy" etc. Matki po decyzji zestawienia ojca dziecka są zawsze be, tatusiowie cacy.

bajkopisarz Odpowiedz

No to z drugiej strony - mój ojciec miał romans, do rozwodu doszło, ojciec się wyprowadził. Za zdradę my - dzieci - do niego żalu nie mieliśmy, lekki niesmak, ale że matka była despotyczną awanturnicą, nawet ojca bijącą, ostentacyjnie sypiającą od lat oddzielnie - to się nie dziwiliśmy. Za to pozostawienie nas z matką bardzo nas pokiereszowało. Szkoda, że nie zabrał nas ze sobą. A z powyższego wyznania, w którym niechęć miesza się z nienawiścią i pogardą wynika, że dziecko uczy się tego, czego chce. Może nauczyć się miłości, a może nienawiści - wybiera to, co pasuje mu bardziej, widzę po bracie. I zupełnie nie rozumiem, skąd poczucie, że autorka jest nic nie warta - czyżby z tych złych uczuć? To my decydujemy, jakie uczucia będą nas wypełniały i ile czasu i energii strawimy na te "złe", w sumie samoudręczające.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie