#DL67L

Czasami mam wrażenie, że nie pasuję do tego świata. Nie wiem, być może za dużo się naczytałem, naoglądałem i nagrałem, ale myślę sobie, że lepiej by mi się żyło w świecie post apokaliptycznym. Ale nie w takim gdzie panuje zima atomowa lub nie da się przeżyć, po prostu w świecie gdzie ludzi jest mało (nie, że ich nie ma, po prostu jest ich już bardzo niewielka liczba). Co ciekawe jestem ekstrawertykiem i lubię spędzać czas z innymi ludźmi, więc to raczej nie o chodzi o jakiś mój introwertyzm.

Będąc na survivalowej wycieczce w lesie dobrze się bawiłem i ekscytowały mnie te wszystkie niewygodne warunki oraz imitacja post apokaliptycznego środowiska, mimo że cywilizacja była niedaleko.

Natomiast w inne dni myślę sobie, że wolałbym mieć normalne życie, dom, pracę, rodzinę. Sam już nie wiem co mam o tym myśleć. Raz czuję wręcz tęsknotę do takiego świata, a w inne dni uważam to za bzdurę.
rutabo Odpowiedz

Wycieczka surwiwalowa to taki spacerek, jeszcze jak zorganizowana to najgorsze co cię moze spotkać to odciski, kleszcze, zmeczenie.

Chcesz zakosztowac małej apokalipsy to w Bieszczadach są opuszczone wioski, albo jakies opuszczone gospodarstwo, gdzie mozesz sobie poobozowac przez kilka dni. Bierzesz jedzenie na dwa dni a przebywasz np 5. Wtedy poznasz co to prawdziwy surviwal, co to odwodnienie, głod, chroniczne zmęczenie, obcowanie z robactwem, udar termiczny lub wychłodzenie. Zatrucie żołodkowe wyskoczy na 100%, nawet jak przefiltrujesz wodę filtrem weglowym. O diecie złozonej z dzikich owoców, korzonków czy róznych czesi roślin nie wspomne. Oczywiście bedzie cię trzymac swiadomość że obok jest cywilizacja ale mało kto wytrzymuje pełne 5 dni.

karlitoska Odpowiedz

Ciesz się, że masz wybór - możesz żyć tu i teraz, a jak masz ochotę to wyjechać na chwilę do lasu i pożyć sobie pierwotnie. Uwierz, że gdyby postapo stało się Twoją rzeczywistością z utęsknieniem myślałbyś o dobrodziejstwach cywilizacji i nawet nie miałbyś, gdzie o tym napisać, bo w takiej rzeczywistości nie było by internetu i anonimowych :D

rechotpingwina Odpowiedz

Z życiem można to bez problemu połączyć :)

U mnie jest tak:
W tygodniu praca, w weekendy wypad gdzieś, gdzie mnie poniesie. Jak chce sam, to sam - Żona z dziećmi. Jak chce z kimś, to z rodziną. Żona jest w tym temacie taka sama, wiec robimy to naprzemian, choć najczęściej jeździmy razem. Dzieci od małego przyzwyczajone. Pracuje stacjonarnie wiec niestety mam na to tylko weekendy i urlop, ale jak pracuje to pracuje, odlatuje gdy mam wolne.
Żona akurat ma fajniej bo pracuje zdalnie. Mamy to szczęście, ze dziadkowie lubią zabrać do siebie swoje wnuki na dwa albo i trzy tygodnie. Niestety ja w pracy, a ona wtedy prowadzi swój ukochany tryb koczowniczy. W weekendy mam wtedy wypady tam, gdzie ona akurat jest. Poza tym łazi na nocne spacery i tam myślami odlatuje. I tez ważne, jak praca to praca, a później pracy nie ma, tylko relaks.

Więc z pracą wystarczy dobra organizacja.
W kwestii rodzinnego życia na start odpowiednio dobrana pod tym względem wybranka. Ma być przede wszystkim dobrym kompanem. Do takiego życia musi to być bardziej partnerka niż dziewczyna. I wszystko cacy się ułoży.
Tylko w życiu myśl o życiu, w pracy o pracy, a relaks to relaks. Bez zbędnego łączenia. Kapka zawsze się ulewa, ale to taka moja recepta na przyjemnie spędzone życie. A poddawanie się rozmyślaniom tylko wtedy, gdy akurat możesz sobie na to pozwolić, jak nie, to np dziabnij sobie kawałek czekolady i rób dalej to co musisz :)
Może któraś z opisanych opcji Ci podpasuje. Jak nie to szukaj takiej, która będzie Ci odpowiadać, zależnie o tego jak lubisz żyć. Na razie na organizacji się skup, a rozmyślanie w przerwach, nie odwrotnie
Słodkiego, miłego życia ;)

Dodaj anonimowe wyznanie