#FY8e5
Pewnego letniego dnia poszłam się umyć. Ledwo weszłam pod prysznic, ledwo zdążyłam się zmoczyć, gdy moich uszu dobiegł dzwonek do drzwi. To była właścicielka. Powiedziała mamie, że woda od nas przeciekła i zalewa im kuchnię. Szybko przypomniałam sobie, że zamek w łazience jest uszkodzony, więc rzuciłam się ku klamce, przytrzymując ją, żeby nikt nie wszedł. Po nerwowej wymianie zdań pomiędzy mną a rodzicielką wyszłam z szamponem na włosach, odziana w ciuchy, które miałam akurat pod ręką. Sąsiadka zaproponowała mi dokończenie kąpieli u nich. Zgodziłam się.
Poszłyśmy. Przekroczyłam próg mieszkania, po czym udałam się w stronę łazienki, standardowo jej nie zamykając, bo przecież i tak nie działa zamek. Jak ja się myliłam...
W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś wszedł do łazienki.
- Halina! Widziałaś gdzieś moje majtki? - głos mężczyzny dobiegł mych uszu, a ja skurczyłam się w sobie ze strachu. Cisza.
- Halina! Co z tobą? Przecież słyszę, że znowu się pluskasz! - ponownie go słyszę. Zbliża się. Jest coraz bliżej. Zebrałam się w sobie i leciutko wychyliłam głowę za kotarę, starając się nie odkrywać niczego prócz głowy.
- Ale ja nie jestem Halina - powiedziałam cichutko w stronę zdziwionego mężczyzny.
W życiu nie widziałam, żeby ktoś tak szybko uciekał. :D
Po wyjściu z łazienki ten pan otworzył mi drzwi frontowe. Ja stamtąd nie wyszłam. Ja wkraczałam w nadświetlną.
Też bym była zdziwiona, gdyby w mojej łazience pluskało się czyjeś dziecko xD.
Mam nadzieje, że pytał o zapasowe majtki a nie chodził z gołą dupą?
Skoro to jego mieszkanie, to można by się spodziewać najgorszego...
Chociaż, autorka pewnie by to podkreśliła.
Ciekawski, albo z dwoma gołymi dupami 😛
Ale ja nie jestem Halina... 😂
Jak była kotara to i tak nic nie widział ? Poza tym u nas jak się swieci światło w łazience, to się nie wchodzi ... ale co kto lubi.
A żeby sprawdzić, czy w środku się świeci czynie, to trzeba otworzyć drzwi.
trochę niezrozumiałe