Jakieś 10 lat temu, jeszcze w podstawówce, dopadł mnie łupież. Niby nic takiego, każdemu może się zdarzyć, ale jest jedno ALE. Moje dwie koleżanki również miały łupież i co tydzień na godzinie wychowawczej, kiedy pani dawała nam chwilę dla siebie, robiłyśmy zawody, która więcej wyskrobie na ławkę... Ta, która wygrała, cały tydzień szczyciła się mianem "królowej śniegu".
Eliza, nigdy nie zapomnę Ci, że dwa razy z rzędu wygrałaś!
Dodaj anonimowe wyznanie
Eliza? a może Elza?
Ulepimy dziś bałwaanaaa!
A może Eliza to imię jej koleżanki? xD
Czyli te opowiastki, że śnieg to tak naprawdę łupież aniołków to jednak prawda...
Wole wersje mojej mamy, że aniołki robią bitwę na poduszki
Aż przypomniało mi się jak większość dziewczyn z mojej klasy mówiła, że łupież to coś normalnego i że każdy go ma...
Brzmi przerażająco.
Jak dla mnie zamyślone, zbieżność imion zdecydowanie jest nieprzypadkowa.
O fuj
- Po czym poznać czy zakonnica ma majty?
- Po łupieżu na butach.
Dlaczego ja mam takie głupie skojarzenia?
Bo się naebaaś.
Przejmujesz się przegraną, ale dlaczego mam wrażenie, że to co robiła nauczycielka to forma... poniżenia zarówno Ciebie, jak i tych dwóch koleżanek?
Dla mnie to ma taki wydźwięk. Może się mylę, ale nie zawsze coś co ma formę zabawy, jest zabawą.
Przeczytaj wyznanie ze zrozumieniem. Nic nauczycielka nie robiła, nawet nie uczestniczyła w tym, a autorka się nie przejmuje
Wiem, że się nie przejmuje, ale ja mam takie nieodparte wrażenie, że jest to forma poniżenia.
Autorce pasowało, nie ma z tego tytuły traumy, przykrych doświadczeń - OK, super.
Ale... jednak słowa "pani dawała nam chwilę dla siebie, robiłyśmy zawody, która więcej wyskrobie na ławkę" mnie w pewien sposób niepokoją.
Może to wynika z tego, że jak byłam w szkole podstawowej, to normą w klasach od zerówki do trzeciej klasy była wszawica. Wychowawczyni u mnie gnoiła każdego i wmawiała przypadkowej osobie (nawet jeśli ta osoba jeszcze była zdrowa), że to jej wina.
I w tej szkole akurat to nadal jest problemem, żeby było weselej. Co roku, od naprawdę wielu lat (co najmniej sześćdziesięciu).
Mam takie, nie inne doświadczenia. To, że wszystkim się podobało, nie oznacza, że któraś z tych dwóch pozostałych dziewczynek nie miały wtedy z tego powodu przykrości (na zewnątrz: wszystko fajne, wesoło, śmiejemy się, a wewnątrz: poczucie wstydu).
Jasne, nie muszą mieć, ale mogą.
GoMiNam - ale to nie był pomysł nauczycielki. Ona tylko dawała klasie autorki wolny czas na lekcji wychowawczej.
Nauczycielka mogła nawet nie wiedzieć o zawodach. Dała klasie chwilę wolnego, a trzy dziewczyny wyskrobywały sobie wtedy łupież na ławkę. Każdy pewnie robił co innego, jedni gadali, wyglupiali się, a one bawiły się łupieżem. Gdzie w tym wszystkim poniżenie przez nauczycielkę? W tym, że dała dzieciakom kilka minut dla siebie, czas do wykorzystania po swojemu?