#FyBsr

Z moim aktualnie już byłym chłopakiem byłam ponad 6 lat. Mieszkaliśmy razem około 3. Po przeprowadzce opiekowałam się nim jak dzieckiem. Z domu rodzinnego nie wyniósł nic. Uczyłam go gotowania prostych potraw, sprzątania, przygotowania kawy. Facet miał problem nawet z czajnikiem elektrycznym! Kompletny życiowy idiota. Lekcja za lekcją, czas mijał, a on był już w stanie sam ugotować ryż bez zniszczenia garnka. Uznałam, że odniosłam sukces i cieszyłam się życiem dalej.

Mama faceta nie popierała tego, że jej synek jest zmuszany do robienia czegokolwiek. Zaznaczę, że nie musiał on cały czas gotować. Lubię zajmować się domem, sprzątać. Po prostu chciałam żeby wiedział jak sobie poradzić gdy wyjadę bądź nie będę zwyczajnie w stanie nic przygotować. Bo w końcu ile można przetrwać o zupce chińskiej?

Żyliśmy szczęśliwie, ale w pewnym momencie on stracił pracę. Starałam się zrobić wszystko, żeby się nie załamał. Pomagałam szukać nowej, siedziałam i przytulałam oraz robiłam wszystko co mogłam, tak długo aby nie narazić siebie na utratę pracy oraz zaniedbanie studiów. Czas jako zombie trwał około pół roku. Po tym czasie byłam wykończona nieustannym podnoszeniem go na duchu oraz namawianiem do wizyty u specjalisty, skoro problem wyglądał na poważny. Wiedziałam, że przeżył to mocno. Jednak moje słowa nie dochodziły do niego.

W końcu oznajmił, że znalazł pracę. Kompletnie jej nie popierałam, ale lepsze to niż siedzenie w domu i patrzenie w sufit. Pojawiły się rozmowy o przejściu naszego związku na poziom wyżej, a ja rozpoczęłam poszukiwania pierścionka na prośbę ówczesnego lubego. Od samego początku związku nie posiadał on wiele pieniędzy, nie miałam jednak problemu z płaceniem za siebie/za nas. Znając jego podejście do pieniądza, znalazłam kilka pierścionków do 400 zł. Nie chciałam nie wiadomo czego. Oczekiwałam jedynie deklaracji, że chce być ze mną jeszcze bardziej na poważnie niż dotychczas.

Przy romantycznej kolacji kilka miesięcy po wyborze pierścionka zamiast oświadczyn usłyszałam o tym, że powinniśmy się rozstać, ponieważ nie jest gotowy na dorosły i długi związek. Po ponad 6, niemal 7 latach uznał, że nie nadaje się do długich związków. Wrócił do mamy, która na pożegnanie poinformowała mnie o tym, że teraz ma nadzieję, że uda jej się oduczyć syna wszystkiego czego go nauczyłam.

Mówi się, że nie znasz kogoś, póki nie zjesz nim kilograma soli. Widocznie ta zupa nie była wystarczająco słona.
queenB Odpowiedz

Ja tego szczerze mówiąc nie ogarniam. Zanim poszłam na studia, nie robiłam wiele w domu. Ot umyłam po sobie talerz i kubek, pomogłam odkurzyć. O gotowaniu nie wiedziałam nic. Ale od czego jest YT i pozostałe zasoby internetu.

Luuuuuuzik

Tak z ciekawości, to nigdy zostawałaś w domu na dłuższy czas sama? W sensie na taki okres, że byłaś zmuszona zrobić sobie coś do jedzenia sama? Nie próbuje cię obrazić, ale jakoś trudno jest mi uwierzyć, że nigdy nie zrobiłaś sobie sama nawet głupiej jajecznicy.

Actimel Odpowiedz

Jeszcze jedna rzecz, jak tak teraz czytam komentarze- przecież autorka nie napisała nigdzie, że chłopak przez całe 3 lata mieszkania razem nie sprzątał, nic nie ogarniał w domu, itp. Nawet nie pisała, że chłopak nie był chętny do nauki tych wszystkich rzeczy. Pisała tylko o sytuacji na samym początku wspólnego mieszkania, kiedy to okazało się, że chłopak nie wyniósł z domu podstawowych umiejętności, co później z jej pomocą się zmieniło. Skoro później się ogarnął, to nie przesadzałabym z tym krytykowaniem chłopaka, zwłaszcza że nie wiemy, w jakim wieku razem zamieszkali. Równie dobrze mogli bardzo młodo zacząć związek i być wtedy dopiero zaraz po liceum. Dziwne, że chłopak nic nie wyniósł z domu rodzinnego, ale to się przecież zdarza. Ważne, że później się nauczył.

bazienka Odpowiedz

typowy maminsynek, ucieklabym wczesniej

Marian6660 Odpowiedz

Już wiem co to znaczy "pała życiowa" :)

milA00 Odpowiedz

Idobrze się stało, ze Cię zostawił. Taki typ człowieka nie zmieni swoich przyzwyczajeń ,które miał wpajane przez całe życie. Może uznał, ze skoro się zareczacie to jego życie z Tobą nie będzie wyglądać tak jak sobie to wyobrażał, czyli tak jak miał u mamusi posprzatane, jedzenie podstawione pod nos, ciuchy uprane i uprasowane. Mamusia pewnie mu teraz znajdzie taka partnerke, która będzie robić za służącą, a synuś będzie leżał i pachniał.

Muszynianka1 Odpowiedz

Gdyby pominąć kwestię tego, że chłopak NA POCZĄTKU ich wspólnego mieszkania nie ogarniał zupełnie domowych obowiązków, to przecież to jest zwykła historia jakich wiele. Dziewczyna wspierała go w trudniejszych momentach, zaczęła czekać na oświadczyny, a on stwierdził, że jednak nie jest jeszcze gotowy na tak poważny związek i z nią zerwał. Wszyscy się tak uczepili tego chłopaka, ale przecież poza tym, że 3 lata przed zerwaniem nie miał opanowanych podstawowych umiejętności, nie zrobił w zasadzie nic złego. Myślę, że większość ludzi uczy się wielu domowych obowiązków dopiero po wyprowadzce od rodziców. W tej historii chłopak nie umiał nic, co jest w pewnym sensie patologiczne, ale przecież to był tylko "stan wyjściowy" ich wspólnego mieszkania. Gdyby przez cały ich związek nadal nie potrafił nic zrobić, to te wszystkie hejty byłyby zrozumiałe, ale w takiej sytuacji są jak dla mnie przesadzone. I to właściwie dlaczego, dlatego że zerwał z autorką? Takich historii jest mnóstwo, a to, że autorka nauczyła go codziennych obowiązków, które pewnie równie dobrze opanowałby sam, gdyby wyprowadził się z domu w innych okolicznościach, nie oznacza, że nie miał prawa zakończyć tego związku...

Mufka Odpowiedz

Z jednej strony Ci współczuję, ale z drugiej to się zastanawiam co z nami kobietami jest nie tak ? Sama znam kilkadziesiąt przykładów dziewczyn, które przygarniaja takich biednych, nieporadnych lub nieszczęśliwych facetów i wychowują (Bo inaczej się nie da tego nazwać). A na koniec on odchodzi do innej albo do mamusi.

JokoJoko99 Odpowiedz

Sorry, ale jak dla mnie to wyznanie jest wyssane z palca. Jest wiele sierot życiowych na świecie ale dorosły chłopak, który nie potrafi zrobić sobie herbaty czy ugotować torebki ryżu ? Jeżeli byłby upośledzony to rozumiem, ale w wyznaniu nie ma o tym wzmianki, więc ciężko w to uwierzyć. Do tego dziewczyna, która przez 6lat znosi to wszystko, jeszcze wybiera sobie pierścionek zaręczynowy bo jej 'facet' nie jest w stanie tego zrobić ? Musiałaby być bardzo zdesperowana. Do tego matka, która wręcz chroni swojego synka przed tajemną wiedzą jaką jest umiejętność obsługi czajnika, a potem skupia wszystkie swoje siły aby oduczyć go wszystkiego czego się nauczył... Taaak, jasne. Za bardzo przerysowałaś to wyznanie, kochana.

Actimel Odpowiedz

Czy tylko ja mam wrażenie, że przez to wyznane gdzieś między wierszami strasznie przebija się jakaś taka, no nie wiem, toksyczność autorki? Po pierwsze jak tylko chłopak się do niej wprowadził, jej misją życiową stało się nauczenie go "życia", czyli gotowania i sprzątania. Ok, chłopak z domu nie wyniósł nic, ale autorka pisze o tych wszystkich swoich, jak to sama nazywa, lekcjach, jakby była święcie przekonana, że on nie byłby w stanie opanować tych umiejętności samodzielnie. I że nie poradzi sobie, jak ona wyjedzie - tak jakby stałaby mu się wielka krzywda, jeśli przez kilka dni rzeczywiście jadł te zupki chińskie... Później kolejny wątek- strata pracy. No trudno, zdarza się, ale oczywiście autorka przez te kilka miesięcy cały swój wolny czas poświęcała na szukanie mu nowej pracy i "siedzenie i przytulanie się", bo przecież inaczej chłopak by się załamał. Kiedy w końcu znalazł nową pracę (niespodzianka! jednak bez pomocy autorki), pojawił się temat ślubu i tu możemy się tylko domyślać, kto go zainicjował. I o ile do tej pory można by jeszcze twierdzić, że autorka jest po prostu nadopiekuńcza, tak w momencie, kiedy poszła i sama sobie wybrała pierścionek (serio???? nawet nie wiem, jak to skomentować), widać bardzo wyraźnie, że jest po prostu osobą toksyczną i osaczającą swoją drugą połówkę.

AnaidOdi

"rozpoczęłam poszukiwania pierścionka na prośbę ówczesnego lubego"

Cytat z tekstu ;)

Actimel

Cytat z tekstu, który w żaden sposób nie zmienia tego, co napisałam :)

AnaidOdi

Trochę zmienia, bo piszesz jakby to że poszła wybrać sobie ten pierścionek miało przelać czarę goryczy, gdzie zaznaczone jest że to były partner autorki poprosił ją o to, by to zrobiła.

ReinmarDeBielau Odpowiedz

Czyli to taka opowieść w stylu "Jak zmarnować 6 lat u boku niedojdy?". Swoją drogą typ musi mieć mocno poprzestawiane klepki, żeby po takim czasie stwierdzić, że jednak wraca pod spódnice mamusi.

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie