#HGH65
Szef to był skąpiec jakich mało:
- Musiałem zbierać z wszystkich koszy puste buteleczki po szamponach i odżywkach i nalewać do nich zawartość z dużych butli, wylewając przy tym połowę, bo nie miałem lejka ani nic, no co za oszczędność!
- Patelnie na kuchni miały luźne uchwyty i w każdej chwili mogłem się po prostu poparzyć gorącym olejem. Wspominałem o tym, ale brak reakcji.
- Wyposażenie kuchni było co najmniej amatorskie, a cała chemia najtańsza jaka jest, która nawet nie działała.
Wziąłem się do pracy, ustaliłem, że mam dwie szmaty, jedną do łazienek, gdzie zawsze na końcu myłem kibelek, a drugą do powierzchni w pokojach, odkurzałem codziennie, dezynfekowałem powierzchnie. Na kuchni jak zmywałem, to najpierw myłem talerze w jednej wodzie, a potem płukałem w świeżej, wszystko standardowo, do czasu...
Rozkręcił się sezon, gości znacznie więcej, nie miałem fizycznie czasu wykonywać wszystkich moich obowiązków do końca. Mówiłem o tym mojemu managerowi, ale on uspokajał mnie, że mamy znikome negatywne komentarze i że jest w porządku. O dziwo, rzeczywiście opinie na bookingu były prawie zawsze dobre.
Z dwóch szmat teraz w użytku była tylko jedna, do wszystkiego, w dowolnej kolejności, na 10 pokoi. W łazience przecierałem ślady po paście na lustrze i umywalce, spłukiwałem toaletę, nowy papier i gotowe, nie było czasu odkurzać. Szmata prosto z kibla lądowała na biurko oraz tackę, na której był czajnik, odwrócone do góry nogami kubki oraz bezpośrednio na niej łyżeczki. Czasami nie zmieniałem pościeli na kilku ostatnich łóżkach, bo goście już dzwonili do drzwi, sprawiałem tylko, że wszystko tylko wyglądało na czyste. Czułem się obrzydliwie, przy wprowadzaniu gości starałem się nadrobić najlepszą obsługą klienta jaką potrafiłem, rozmową i żartami, przez co nieraz dostawałem napiwki i czułem się jeszcze gorzej. Nie potrafiłem tak po prostu oszukiwać ludzi.
Wiem, że to nie moja wina, robiłem co mogłem, chciałem sobie tylko trochę dorobić.
Gdy sezon jeszcze bardziej się rozkręcił, nie wytrzymałem ze zmęczenia i stresu i się zwolniłem.
Bądź co bądź zarobiłeś. Szkoda tylko, że szef taki skąpy. Mógłby przecież zatrudnić jeszcze jedną osobę.
@scor zarobił ale za jaką cenę.. Był niewolnikiem który dostawał psie pieniądze. Tu nie ma żadnych pozytywów. Nawet w tej marnej wypłacie.
Grunt, że właściciel oszczędził na pracownikach! Ciekawe czy nie boi się spać w hotelach jadąc na wakacje, skoro o swój dba w ten sposób...
To co sezon trwał w najlepsze, a cała obsługa - ty się zwolniłeś, to jak szef sobie poradził? Napewno nie znalazł nikogo w minutę żeby pracował od zaraz. Nie było personelu?
Uwierz chętnych do pracy w hotelu jest mnóstwo.
Co do napełniania buteleczek po szampoach i odzywkach, to chociaż w miarę ekologiczne, mniej zużytego plastiku xd
Ludzie się godzą na takie warunki to potem tak jest.
Nie poszłabym do pierwszej lepszej pracy, ludzie szanujmy się. Nie w każdym hotelu jest tak źle jak w wyznaniu. Im mniej się ludzi będzie na to godzić tym mniej takich prac będzie, bo pracodawca będzie musiał podnieść standard i zaoferować lepsze warunki.
To już któreś z kolei wyznanie o hotelach i porządkach, a ja za każdym razem jestem w szoku. Jak tak można? Potem ludzie jadą do taloego hotelu, liczą na luksus a maja szklanki upaćkane kiblem i pościel po poprzednich lokatorach. Normalnie zaczęłam mieć strach jechać na wczasy do hotelu...
Fuj, można się rozchorować.
Ja nie siadam nigdy na deskę, gdy jestem poza domem. Tak samo nie piję ze szklanek, których ktoś już używał, np. w barze. Zamawiam coś w butelce na przykład. Znajomi mówią, że to fanaberie, ale bardzo rzadko choruję i nie zdarza mi się mieć żadnych syfów na ciele.
Tak ale to niezawsze jest możliwe. Jedziesz gdziekolwiek do hotelu na takie wczasy all, to jesteś skazany na jedzenie z talerza, z którego ktoś jadł, sztuccami, których ktoś używał i silar rzeczy pije się ze szklanek, z których ktoś pił. Te Twoje zasady to są dobre na restauracje ;)
Nie tylko w hotelach tak jest. Miałam "przyjemność " odbyć szkolne praktyki w jednym z sanatoriów znanych z tężni. Powiem tak, jedna szmata zarówno do lodówki jak i kibelka 😉
anchem, to już Twój problem, że jeździsz w takie miejsca. Ja na przykład nigdzie nie czuję się tak dobrze jak we własnym domu i spanie poza nim do relaksujących nie należy. Najciężej ostatnio zniosłam pobyt w szpitalu, nie mogłam w nocy zasnąć, szpitalne jedzenie mnie mdliło, a do prysznica wolałam się nawet nie dotykać. Ale to już wyższa potrzeba była, to nie ma co wybrzydzać.