#IGhIJ

Córkę rodziłam w zeszłym roku w jednym z dolnośląskich szpitali - nie polecam tego miejsca.

Wszystko zaczęło się chwilę przed północą, kiedy to wody mi odeszły, w drodze do szpitala dostałam skurczy. Dojechaliśmy na SOR i tam podczas badań pielęgniarki były wyjątkowo niemiłe. Dopiero gdy zwróciłam uwagę ginekolog, że ona to w przeciwieństwie do reszty personelu pomimo późnej godziny nadal jest przyjemna dla pacjentów, one zmieniły zachowanie.

Koszmar trwał 11h z kawałkiem. Bez znieczulenia, bo źle mi założyli pas od skurczów i wykazywało, że ich prawie nie mam. Jak prosiłam o znieczulenie, to usłyszałam "Pani, skurczy prawie nie ma, nie powinno boleć". Jasne, człowiek zwija się z bólu, nie może mówić, ale co tam, wcale nie boli. Poród przebiegał bardzo powoli, w końcu córka się zaklinowała, nie dała rady już i ja też opadałam z sił. Tętno jej zaczęło spadać do 60, później przy każdym parciu oscylowało między 40 a 60 (norma to 110-150). Położna czy lekarz - nie wiem, kazała rodzić dalej. Zebrał się cały personel z ordynatorem na czele. Obrócili mnie tyłem i tak gapiąc się na mój tyłek debatowali, czy robić cesarkę czy nie. W końcu tętno utrzymywało się przy 40 i stwierdzili, że już ani ja nie dam rady, ani ona. Wzięli mnie na stół, pokroili i na szczęście córkę uratowali.
Po porodzie dochodziłam do siebie 2 miesiące. Pierwsze doby nie byłam w stanie ustać pod prysznicem przez cale mycie. Mył mnie mąż - przez około 2 tyg, bo nie byłam w stanie sama tego zrobić. Ponad miesiąc leżałam tylko i wstawałam do WC. Córkę przewijałam obok siebie na łóżku. Szkoda, że nikt nie powiedział nam ani w pracy, ani w szpitalu, że jest coś takiego jak L4 na żonę po porodzie (również dla par nie będących w małżeństwie). Bardzo przydałaby mi się jego pomoc przez cały dzień, a nie tylko jak wrócił z pracy.

Ogólnie mówiąc, po porodzie czułam się, jakby ktoś mnie wskrzesił i zapomniał uzdrowić. Znajomi mówili, że wyglądałam jak ledwo żywa. Zazdroszczę kobietom, które na drugi dzień normalnie śmigały po oddziale. Każdy organizm jest inny, inaczej znosi ból i w innym czasie dochodzi do siebie. Jednak z tego co było widać w szpitalu, położne/pielęgniarki o tym zapominały i nie raz słyszałam, podczas mojego krótkiego pobytu tam, że powinnam już dawno chodzić sama i wyprostowana, nie mówiąc już o tym, że powinnam normalnie nosić dziecko na rękach.

Przykre.
asienaebaam Odpowiedz

Czizasss, zapłaciliby raz czy dwa porządne odszkodowanie, to może zaczęliby ludzi traktować jak ludzi a nie jak bydło.

Sara1234567

Niestety kobiety to tylko rodzaj inkubatora. I to taniego, więc mają je gdzieś na porodówkach. Szczególnie w kraju, który uważa, że bozia kazala im cierpieć, to cierpcie.
Nowe Standardy Opieki Okołoporodowej weszły 1 stycznia - ograniczają prawo kobiety do środków przeciwbólowych (nie tylko ZZO, ale i gszu czy TENS). Możesz w czasie porodu pęknać po sam odbyt,ale Cię nie natną profilaktycznie (bo po co ułatwiać poród), o cesarkach zapomnij.
Dzieci mają się rodzić ledwo żywe, uszkodzone mechaniczne, ale nie przez CC, bo bozia na to nie pozwala.
I tylko cycki.
Nie ważne, że dziecko głoduje, w szpitalu mają oficjalny zakaz MM (jeśli matka nie ma pokarmu w pierwszej kolejności należy korzystać z banku mleka - z przypadkowych, nieprzebadanych cycków, ściąganego kij wie w jakich warunkach), więc dziecko nie umrze z głodu tylko jeśli pielegniarka robi za "bimbrownika" i nalewa spod stołu.

doznudzenia

Sara serio weszły takie przepisy? Przecież to cofanie się do średniowiecza :O

asienaebaam

Tez mnie to zdziwiło. Teraz się przepisy zmieniły? I cisza o tym? Ja pierdziele...

Sara1234567

Niestety. Niby miałobyć lepiej, ale są tak sformułowane, że nie jesteś w stanie się w nich połapać, jak nie czytasz między wierszami, a między wierszami napisano tyle, że w sumie macie możliwość być traktowane jak ludzie, ale nie liczycie, że będziecie, bo lekarze i pielęgniarki mogą robić co chcą.
Żadnej odpowiedzialności wobec wywołania porażenia mózgowego u dziecka, połamania bioderek, obojczyków, o dewastacji kobiety nie wspominając.

PrzezSamoH

Zamiast słuchać Sary polecam przeczytać nowe przepisy. Nie zawierają w sobie niczego, co zostało tu przytoczone, ale to jak będą interpretowane przez lekarzy to już inna sprawa. Ograniczenie nacinania krocza tyczy się sytuacji fizjologicznych - obecnie stosuje się go po to, żeby poród przyspieszyć dla dobra szpitala nie pacjenta (nawet gdy nie ma wskazań, konieczności). Teraz pacjentka ma prawo teoretycznie odmówić, jeśli sobie nie życzy. Cesarki są wykonywane standardowo - wskazania nie uległy zmianie. Wprowadzenie mleka z banków to mega zmiana na plus - dawczynie są dokładnie przebadane i sprawdzane. To zdrowsze niż mieszanka, która jak najbardziej może być podawana, ale na prośbę matki - jeśli nie chcesz karmić bo nie to dziecko dostaje mieszankę, nie karmisz, bo jest problem z laktacją dziecko ma dostęp do mleka z banku. Te przepisy nie miały na celu ograniczyć praw kobiety, ale ograniczyć samowolkę niektórych lekarzy i położnych, którzy robią tak żeby było łatwiej, szybciej dla nich. I tak poważnie to nowe przepisy nic nie zmienią w standardzie opieki, bo to zawsze kwestia ludzi, na których się trafi.

niesporczak

Przede wszystkim trzeba SAMODZIELNIE przeczytać nowe rozporządzenie. Na tekst Sary o rozerwaniu po odbyt przytoczyć mogę punkt odnoszący się do nacinania właśnie: "7) ochrony krocza, przy czym nacięcie krocza należy stosować wyłącznie w medycznie uzasadnionych przypadkach;" całość zachowań w trakcie porodu można znaleźć na stronach 13-16. Wracając do samego zapisu, oznacza, że jeśli przy ocenie drugiego etapu zostanie zaobserwowana taka konieczność, to nacięcie się odbędzie. Jeśli dobrze pamiętam do tej pory na nacięcie trzeba było pisemnie wyrażać zgodę, co jest nieco abstrakcyjne w przypadku trwającego porodu. Nie trzeba wierzyć we wszystko, co piszą ludzie na anonimowych, fajnie jest weryfikować przyswajane informacje :)

milA00 Odpowiedz

Współczuję. Niestety w większości szpitali kobiety rodzące się tak traktuje. Zamiast dać wsparcie kobiecie rodzącej bo same na pewno przez to przechodziły to traktują kobiety jak histeryczki. Ciekawe jak one się zachowywały podczas porodu i tuz po. Ja rodziłam i naturalnie i przez cc, ale to właśnie cc gorzej wspominam i wiem jak ciężko pozniej wrócić do normalności po cesarce. Jak każą Ci wstać po dobie choć w środku Cię wszystko rozrywka i jak musisz wstać do dziecka w drugiej dobie po cesarce bo nikomu z rodziny na noc nie wolno zostać. Jak mowia Ci, że będą pomagać przy wstawaniu, a później mają gdzieś i nikt nawet nie zajrzy do Ciebie przez całą noc, a nie ma nawet przycisku żeby wezwać pielegniarke, a dziecko płacze . To jest jakaś masakra, serio.

Puzon

Niestety, ale prawda jest taka, że im szybciej kobieta wstanie zacznie się ruszać czy to po poradzie siłami natury czy po cc to szybciej dojdzie do siebie. Co nie znaczy, że nie trzeba prosić o tabletki przeciwbólowe kiedy kiedy ból jest nie do wytrzymania.

Pantagruel Odpowiedz

Dlatego ja postawiłam mojemu facetowi jeden warunek. Mogę rodzić, ale ze względu na to, że jestem bardzo chorowita i bardzo źle znoszę ból, to tylko w prywatnej klinice. Jeżeli się to zaplanuje odpowiednio wcześnie to da się na to odłożyć kasę. Narodziny dziecka nie zdarzają się codziennie i akurat na tym nie powinno się oszczędzać.

Awers

To jest głupota i egoizm. W razie czego traci się cenny czas na dowiezienie do prawdziwego szpitala.

Kezia

@Awers, a prywatny to juz nie prawdziwy? Egoizm niby w stosunku do kogo ? Ja popieram jak kogoś stać na prywatny to zdecydowanie większy komfort.

Awers

W prywatnej klinice nie jest tak szeroko wyspecjalizowana w różnych dziedzinach i nie ma sprzętu. Jest tylko ten ten typowo porodowy i podtrzymujący życie. W razie poważniejszych sytuacji dziecko lub matka jest transportowana do szpitala zwykłego. Egoizm polega na tym, że matka przedkłada własny komfort (z którym wcale nie jest tak źle w szpitalach, a jest się tam zwykle 3 dni) nad odpowiednią opiekę dziecka w przypadku zagrożenia życia.

Awers

Kadra nie jest szeroko wyspecjalizowana *

Kezia

@Awers , co za głupoty piszesz to nie mam pytań , kliniki prywatne to zdecydowanie lepszy standard i wyposażenie, opieka na wyższym poziomie również.

Ronika

Kezia i Awers - wszystko zależy od szpitala. W mojej miejscowości, nie mam akurat żadnego szpitala prywatnego z porodówką, ale w miejscowości obok - są 2, przy czym akurat w obydwu jak się dowiadywałam o poród to był zapis ze szpital przyjmuje tylko ciąże donoszone, fizjologiczne i nie zagrożone. Ponadto w przypadku jakichkolwiek komplikacji, przewozi do szpitala państwowego. Także i Awers ma tu trochę racji - ja nie chciałabym ryzykować czasu transportu gdyby coś poszło nie tak, ale jak pisze Kezia - są kliniki prywatne o wyższym stopniu referencyjności i przyjmujące trudne porody oraz z bardzo dobrymi oddziałami neonatologicznymi

Kezia

@Rolnika Nie chodzi ogolnie o prywatne szpitale , dla mnie po prostu jest oczywiste że jeśli już ktoś decyduje się zbierać pieniądze na poród przez lata to wybiera najlepsza klinikę gdzie zapewnia odpowiednie warunki i opiekę

Aranel Odpowiedz

To jest straszne, ale zauważam, że one są tak uczone! Mam 2 koleżanki na położnictwie i pielęgniarstwie. Początkowo to były super miłe uczynne dziewczyny, ale odkąd zaczęły studiować to cały czas słyszę te same teksty. Że była przy porodzie i BABA sie tak darła mimo że nie powinna, ja uważam że pacjentka wie lepiej kiedy ją boli. Albo inna sytuacja, że nowe mamy MUSZĄ się iść myć, bo po X czasie po porodzie powinny być w stanie już chodzić. Tak samo z lekami przeciwbólowymi, że nie bo nie potrzeba. Jasne rozumiem, że sa kobiety które robią sztuczne zamieszanie wokół siebie, ale jest ich zdecydowana mniejszość. Jestem tym przerażona, jeśli tak ma wyglądać aktualnie uczące się położne i pielęgniarki.
PS wybaczcie chaotyczny styl pisania, ale wyszłam z sesji i przegrzałam mózg 😂

niesporczak

MUSZA iść się umyć, bo właśnie urodziły, bo leje się z ich krocza krew, mogą być gdzieś jej pozasychane pozostałości z porodu. I będą musiały bardziej dbać o higienę przez następne 6 czy 8 tygodni. Mogą też mieć ranę po nacięciu przy porodzie, a że rana w takim a nie innym miejscu, to i o zainfekowanie łatwiej... co za bzdura, że mają się myć, bo muszą chodzić... przy okazji fajnie jest zmyć z siebie zaschnięty po kilku godzinach porodu pot. Wszystko jest kwestia zdrowia i higieny a nie jakiegoś wymysłu. Nie wymaga się też od kobiet tego, żeby śmigały, często partnerzy/osoba bliska są proszeni o to, by iść ze świeżo upieczoną mamą i pomóc jej w myciu. Na porodówce kobiety potrafią robić taki cyrk i zamieszanie wokół siebie, że nie powinno dziwić poirytowanie i zobojętnienie. Jasne, ludzie pracujący w szpitalach powinni być empatyczni, ale trzeba zdać sobie też sprawę z tego, że mają prawo być tym wszystkim zmęczeni. Kobiety są totalnie różne, jedne nie krzyczą wcale, inne drą się w niebogłosy. Uważam, że sporo ludzi już po dwóch dniach pobytu w takim miejscu nie mówiłoby o rodzącej "ta biedna kobieta tak krzyczy, tak bardzo mi jej szkoda" a raczej "ta baba tak drze morde, że nie moge skupić się na własnych myślach"

lessthan3 Odpowiedz

Ja rodziłam z mężem i bardzo to polecam. Mój mąż by nie pozwolił mnie tak traktować. Polskie szpitale to patologia. Brr... nigdy tam nie będę rodzić.

Sara1234567

Nie wszystkie kobiety uważają, że porodówka to miejsce dla męża.
Ja swojego nie zapraszam i znam wiele osób, które też nie brały swoich.
Jeśli nie ma wykształcenia medycznego to i tak się nie przyda do niczego.

Ronika

lessthan3 - potwierdzam ze kiedy jest z rodząca mąż (lub ktokolwiek bliski), może wszystkiego dopilnować (głównie traktowania).
Ale z tym o polskich szpitalach się nie mogę zgodzić - mamy coraz więcej dobrysz szpitali, w których coraz lepiej traktuje się kobiety rodzące - sama w takim rodziłam.

vansen Odpowiedz

Przykre mega. Trzymaj sie tam mam nadzieje, że mała jest Twoją radością.

BigosMojPan Odpowiedz

Ja tez rodzilam niedawno i mogę polecić świetny szpital w okolicy Warszawy. To był mój pierwszy poród, w ciągu 6 i pol godz urodziłam natrualnie dziecko, dostalam także najsilniejsze znieczulenie, po ktorym w ogole nie czulam skurczy! Opieka medyczna byla bardzo empatyczna, nie byłam dyskryminowana ze wzgledu na wiek (mam 19 lat).

GrubyJakKot Odpowiedz

podejrzewam, ze nie dano Ci rodzić w pozycji naturalnej (kucki, na kolanach, na krzesełku porodowym) i kazano Ci leżeć - to jak dziecko miało się wstawić poprawnie do kanału?
Są szpitale, w których nie lezy się pod ktg ciągle. Poród na leżąco jest trudny do przejścia - wtedy znieczulenie jest błogosławieństwem. Kiedy można się ruszać w porodzie - chodzić, kucać a ktoś bliski masuje plecy to ból jest do wytrzymania.
Zdrowia dla Was!

Slodkijezu

Niestety jeśli poród jest wywoływany (np. Wody odeszły ale nie ma skurczy) to zapis ktg jest konieczny jest trzeba leżeć. Takie są przepisy

Jaktoja Odpowiedz

Szkoda, że nie wiedziałaś o tzw tacierzyńskim ( dwa tygodnie na dziecko), choć to dziwne, bo wprowadzili to już kilka lat temu. Czytając tu niejedną historię z porodu, cieszę się, że mi się tak super trafiło. Rodziłam dwa razy na Żelaznej w Warszawie, szczerze polecam, personel fachowy i z powołania (bez żadnych opłat, na NFZ).

bazienka Odpowiedz

to podaj miasto i ulice, a nie ze mamy losowo korzystac i sprawdzac czy to ten

Zobacz więcej komentarzy (12)
Dodaj anonimowe wyznanie