Gdy skończyłam 18 lat, co tydzień kupowałam flaszkę wódki. Codziennie podczas odrabiania zadań (ostatnia klasa liceum) bądź uczenia się do matury piłam drinka. Codziennie. Taka flaszka wystarczała mi średnio na tydzień. Ogarnęłam się dopiero wtedy, gdy starszy brat szukał coś w moim biurku i napotkał otwartą wódkę. Zaczął mnie obserwować. Dzięki niemu nie jestem dziś alkoholikiem.
Dodaj anonimowe wyznanie
Wow...
jakies powody?
Obstawiam powiew dorosłości. :)
Wiesz, dowód wyrobiony, na legalu można kupić.
Albo stres
Bo mógł i go suszyło. A także za wysokie kieszonkowe.
Nie alkoholikiem, tylko zakupoholikiem
Tak z ciekawości, a czemu zaczęłaś to praktykować?
Pół litra wódki w ciągu tygodnia to ilość alkoholu dopuszczana nawet przez lekarzy i terapeutów od uzależnien bo to jest 20 jednostek alkoholu a oni dopuszczają 21. Jeśli poza tym drinkiem nie popijalaś w klubie ani w weekendy na imprezach to mogłaś się uzależnić co najwyżej psychicznie. Alkoholiczką byś nie została.
Nie każdy kto pije codziennie jest alkoholikiem... ojczym zanim poznał matkę pił latami codziennie, a nie ciągnie go do alkoholu ani nic. Te jednostki alkoholu itp. To można wyrzucić tylko.
Piję od kilku lat praktycznie codziennie, zazwyczaj jedno piwo czy drinka po pracy. Według większości to już alkoholizm, a to, że ja twierdzę inaczej tylko potęguje ich opinię, bo "wypieram problem".
Ludzie są strasznie zamknięci na te łatki wystawiane przez "specjalistów", szkoda tylko, że nie zdają sobie sprawy, że każdy przypadek jest inny.
Otóż alkoholizm jest to choroba, która charakteryzuje się utratą kontroli nad spożywanym alkoholem.
Wypijanie codziennie jednego drinka, nawet przez 30 lat z rzędu, to nie alkoholizm, to co najwyżej uzależnienie podobne temu nikotynowemu, czy uzależnieniu od słodyczy. Można z tym żyć i nad tym panować, ale może też przerodzić się w chorobę.
Zdarzały mi się kilkutygodniowe przerwy od picia, nigdy nie czułam wtedy pociągu do alkoholu, nigdy nie myślałam o tym, że muszę się napić.
Nigdy w życiu też nie byłam pijana do tego stopnia, by nie pamiętać co robiłam.
Po prostu drink po pracy mnie odpręża, tak jak innych odpręża ciepła herbata czy ciepłe kakao.
Bo pić trzeba umić
Myślę że to sprawa indywidualna, różni ludzie, różne organizmy i różne progi wytrzymałości.
Tylko że widzisz, derp, różnica jest taka, że Ty doskonale zdajesz sobie sprawę, że palenie wymknęło Ci się spod kontroli, że jak nie zapalisz to będzie Cię męczył głód nikotynowy, a jak powiesz, że palisz bo lubisz i możesz przestać gdybyś chciał to skłamiesz. A ja naprawdę nie muszę pić, zdarza mi się, że tego nie robię, bo nie mam czasu, albo zapomniałam kupić piwo na wieczór, a wtedy nie mam żadnych objawów uzależnienia, nie czuję ochoty ani potrzeby, by się napić, nawet o tym nie myślę.
Zresztą sam wypunktowałeś te różnice w swoim komentarzu, więc nie rozumiem za bardzo o co Ci chodzi.
@derp
A ona tak nie ma. Mówi przecież, że przez kilka tygodni nie piła i nic jej nie było...
Pisaliśmy komentarz w tym samym momencie...
Bezdomna to po co pijesz codziennie, skoro nie masz ochoty? xdd
jest kilka typow uzaleznienia od alkoholu :)
Bo lubię się napić piwa po pracy, już o tym pisałam :)
Tak jak lubię sobie zjeść coś słodkiego, ale jak nie jem to nie czuję ochoty.
Tak jak czasem oglądam film, czytam książkę, jeżdżę na rowerze, czy jem kurczaka, bo lubię, ale jak tego nie robię, to nie czuję ochoty, że muszę to zrobić, bo inaczej szlag mnie trafi.
Jest kilka typów uzależnień, ale nie każde to alkoholizm.
Choć nie ma się czym chwalić miałem podobnie, tylko to była 2 liceum, swego rodzaju gratyfikacja za dobre wyniki w nauce, o dziwo mimo codziennego picia(tyle tylko żeby się odprężyć) byłem jednym z najlepszych w klasie, w najbardziej renomowanym liceum w mieście wojewódzkim. Do matury się ogarnąłem bo powoli zaczynałem przeginać i widziałem, że powoli tracę nad tym kontrolę. Jeśli chodzi o powody (poza wspomnianym wcześniej), to rzecz wręcz banalna, dzieciak z bogatego domu, otoczony troską, aż do przesady, którego nudziła ta zwykła codzienność i dobrobyt w związku z czym szukał mocniejszych wrażeń.
Miałam kolegę który codziennie na lepsze zaśniecie pił szklankę spirytusu z sokiem...