#OVmR8
Córka chciała jakiś tam powiększony zestaw, a że była nieco pulchniejsza, matka nie chciała się zgodzić. Po krótkiej wymianie zdań, matka "dyskretnie" wskazała na mnie i zapytała: "chcesz tak wyglądać?". I ku*wa poskutkowało, dziewczynka nic nie zamówiła.
Nikt nie jest bezużyteczny. Zawsze można służyć jako zły przykład.
Smiechlam z tego komentarza :D
Czuję się zaszczycona, niestety nie jest on mojego autorstwa :D Zobaczyłam ten tekst na okładce jakiegoś zeszytu w papierniczym :D
Mimo wszystko bardzo fajny tekst :)
Zapamiętam go, pewnie nie raz mi się przyda :)dziękuję:)
A nie pomysleliscie, że może była szczupła i dlatego nie zamowila?
Bardzo podniosles mnie na duchu tym komentarzem. Do dzisiaj myslalam ze jestem nic niznaczacza. A tu jednak. Dzieki
W którymś sezonie Brooklyn 9-9 Jake tak o sobie powiedział :D Że właśnie nie jest tak kompletnie bezużyteczny, bo :D
Może i sama wyciągnij z tego wnioski, jeżeli Cię to mimowolne podsłuchiwanie uraziło czy zdziwiło, skoro o tym piszesz.
Przy czym nic mi do Twojego wyglądu czy odżywiania, Twoja sprawa.
Zgadzam się całkowicie, tak robić nie należy, niefajne i takie małe "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe".
Tu już niestety to się stało, ale z drugiej strony jest w tym też pewna ironia "sprawcy na gorącym uczynku", która na dziewczynkę podziałała, niezależnie od tego, czy autorka stołuje się tam raz dziennie czy raz w roku.
Ja kiedyś chciałem nastraszyc bratanice, panią w sklepie. Powiedzialem: ,, jak bedziesz niegrzeczna, to ta pani Cie zabierze,,
A pani uslyszala i poprosila, żeby nie straszyc nia dzieci. Starsznie mi się wtedy głupio zrobiło. Tak mi się przypomniało 🤔
Ja bym wyciągnął rękę i zapytał - naprawdę mogę.?
To jest jeden z najgłupszych tekstów jaki można do dziecka powiedzieć i gdyby ktoś użył mnie jako przykład tej złej, to też bym się odezwała
Zestaw bic mac i cola zero.
Ah nuggetsy. Wpieprzając srednio 2 -3 razy w tygodniu po 20 sztuk, udało mi sie w pol roku zrzucic 10kg.
Mądra matka. Nie ma to jak karmienie już pulchnego dziecka żarciem z Maca...
Kocham takie ocenianie. Jako dziecko też miałam lekką nadwage. W mcdonald jadłam raz w roku na zakończenie roku (taka nagroda). I pewnie też jakaś mądrala pod nosem mruczała, że jak to można mu pozwolić tu jeść.
Houston, tuczy nas nadwyżka kaloryczna, a nie konkretne grupy produktów.
Warto mieć zrównoważone podejście do diety i raz na czas zjeść w maku, jeśli się ma ochotę. To frustrujące, wiecznie sobie odmawiać.
Na podstawie sytuacji opisanej przez autorkę zachowanie matki raczej nie wskazuje na rozsądne podejście do (zdrowego) życia, w tym również do żywienia swojego dziecka. Skoro zabroniła dziecku zjedzenia tego, co chciało i w ilości jakie chciało, to po kiego grzyba zabierała je do tego Maca.
*Dodam, że osobiście nie mam nic do jedzenia w fast foodzie raz na "ruski rok".
>mama zabiera córkę do McDonalda
>Próbuje ją przekonać aby nic nie zamawiała
Nie wychowałem żadnego dziecka ale coś mi tu nie pasuje.
Kobieta kultura nie błyszczy
No i masz nauczkę za podsluchiwanie.
Bzdura, nawet rozmowę z kasjerka słyszy cała kolejka za nami, mamy nic się nie odzywać? Nie wiem skąd te pseudo zasady ale są śmieszne
Używasz zasad przestarzałych, które w dodatku obecnie bardziej życie utrudniają. Jeśli Ci pasuje takie zachowanie to super, Twoje życie i to Ty masz być zadowolony, jednak jeśli ktoś zachowuje się zupełnie inaczej to też jest jego sprawa. Ja nie korzystam chyba z żadnej zasady dobrego wychowania bo mi po prostu one przeszkadzają i wg mnie nie mają żadnego sensu.
Takiego kurczaka "z grilla" nie jem wcale, a jeśli chodzi o mięso z kurczaka to jem je widelcem (nigdy nie używam noża do obiadu)
sanderkazokienka, co do tych głośnych rozmów z kasjerką w kolejce czy też w innych miejscach publicznych - nie zapominaj, że wiele osób gorzej słyszy, nie tylko starszych. Normalne, że te osoby mówią głośniej i znajomi głośniej z nimi rozmawiają. Co, mają przestać się odzywać albo siedzieć tylko w domu, bo nie mogą porozumiewać się szeptem? Oczywiście są sytuacje, że ludzie naprawdę się drą na ulicy czy w kawiarni i to nie jest normalne, ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.
Nie rozumiem tej nagonki na maki, kfc i kebaby. Mieszkam przy małym mieście i jest tu tylko kilka pizzerii, mak i kebaby. Ale duże miasta? Przecież tam jest tyle różnych restauracji z różnorodnością żarcia. I wcale nie jest droższe od mega zestawu w maku. Czemu zamiast czegoś zdrowego ludzie tak się pchają do tych fastfoodów?