#PCDOf

To zdarzenie prześladuje mnie do dziś. Zakorzeniło się jak nowotwór. X lat temu bylem w friendzonie (przynajmniej tak myślałem). Ot paczka przyjaciół - jak z "młodzieżowych" filmów. Było lato. Skończyliśmy liceum, każdy się cieszył i snuł plany na przyszłość. Padały pytania typu "na jakie studia pójdziesz?". Nie zamierzaliśmy zrywać kontaktu, raczej każdy chciał studiować w tym samym mieście. Moja "ukochana" interesowała się tym samym kierunkiem co ja, wiec zamierzaliśmy iść razem, bo wiadomo razem raźniej.

Zaczął się rok akademicki. Studiowałem z moją przyjaciółką, którą po kryjomu kochałem (nazwijmy ją Dalia). Z pozostałymi utrzymywaliśmy taki sam kontakt (wiadomo, egzaminy itp. uniemożliwiały nam częste spotykanie się, ale mieliśmy taką "tradycje", iż zawsze w piątki przychodziliśmy do pewnej knajpy. W taki jeden z piątkowych wieczorów, Dalia zaprosiła nas na swoje urodziny. Mieliśmy być tam tylko my, najlepsi przyjaciele. Oczywiście każdy zobowiązywał się przyjść. Urodziny miały się odbyć za tydzień. Umówiłem się z moim kolegom, (nazwijmy go Adam), że pójdziemy razem wybrać jakiś prezent dla niej, bo według jego mniemania lepiej ją znam itp. Gdy wybraliśmy już prezenty poszliśmy coś zjeść. Trochę się posiedziało przy piwie, więc natchnęło mnie, aby powiedzieć swojemu przyjacielowi o moich uczuciach. Wsparł mnie ciepłym słowem i stwierdził, że muszę się przełamać i po prostu jej to powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi, więc nawet jeśli nie odwzajemniała by uczuć, raczej nie skończyłoby się na rozstaniu. Mój kolega wiele razy mówił od rzeczy ale to naprawdę podniosło mnie na duchu.

Nastał dzień urodzin. Daliśmy jej prezenty i ogółem dobrze się bawiliśmy. Na sam koniec imprezy zrobiłem to, co zamierzałem. Wyjawiłem jej wszystko co czułem. Przez chwilę ją chyba zatkało, ale już po chwili się całowaliśmy - odwzajemniała uczucia. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Odetchnąłem z wielką ulgą. Długo dusiłem swoje uczucia, praktyczne od początku liceum. Zostaliśmy parą, niedługo wyjawiliśmy to pozostałym, zaraz potem był nasz wspólny "pierwszy raz".

Minął miesiąc. Wypadek. Szpital. Zgon. Zamordowałem ukochaną. W rzeczywistości jakiś baran zajechał nam drogę - był pijany, mieliśmy dachowanie. Wtedy jednak myślałem inaczej... Na początku nie docierały do mnie słowa, nie wierzyłem w to. Po prostu nie mogłem. Niedawno byłem taki szczęśliwy, a teraz taki ból. Odbył się pogrzeb, a życie powoli wracało do normalności, choć nie dla mnie. Przyjaciele starali mi się pomóc. Przychodzili z odwiedzinami, ale ja byłem oschły. Nasze spotkania piątkowe stały się przyszłością, nikt nie miał ze mną kontaktu. Ja sam popadłem w depresje. Na szczęście zawsze mogłem liczyć na swoich przyjaciół i rodzinę. Po wielu zmaganiach wyszedłem z depresji i stałem się na ogół zwykłym człowiekiem. Jednak dalej pozostała we mnie pustka.

Dziś mija kolejna rocznica. A ja od tygodnia płaczę. Nie da się zapomnieć tak silnego uczucia. Tak silnego smutku. Kochałem ją...
ZapalenieUcha Odpowiedz

No i standard: "Ja sam popadłem w depresje. (...) Po wielu zmaganiach wyszedłem z depresji". Kierwa, ludzie... depresja to nie jest zły humor, nawet jeśli się dłużej utrzymuje. To jest choroba, która powinna być zdiagnozowana i leczona przez specjalistę.

Aswq

Cicho. Wujek Gugól wie lepiej.

PrzezSamoH

O matko, ale wy się czepiacie. Rozumiem, że ludzie zbyt często nadużywają tego terminu, ale bez przesady. Przeziębienie też musi wam zdiagnozować lekarz??
Depresja egzogenna jest związana z wystąpieniem stresującego wydarzenia życiowego, np.: śmierć małżonka, rozwód, choroba.
WHO wyróżnia trzy podstawowe objawy depresji (trzy pierwsze z listy poniżej) oraz siedem dodatkowych:¹
-obniżony nastrój, czyli depresja jako objaw
-brak radości (anhedonia)
-brak energii (anergia)
-negatywna własna ocena
-poczucie winy
-myśli i zachowania samobójcze
-niesprawność intelektualna
-zaburzenie aktywności
-zaburzenia snu
-zaburzenia apetytu i masy ciała
Serio uważacie, że autor w obliczu tak traumatycznego wydarzenia nie mógł mieć depresji, nawet jeśli nie widział go lekarz? Chociaż w sumie tego nie wiemy, autor po prostu nic o tym nie wspomina.

TymRazemNieZapomne

Skąd wiesz, że depresja nie była zdiagnozowana?

Dragomir

Po pierwsze, nie wiemy czy faktycznie nie miał depresji. Po drugie, to taki potoczny zamiennik chandry, smutku, nudy czy zwykłego chwilowego zamulenia umysłowego, tak samo jak "adidasy" to nie tylko buty tej firmy, ale tak czasami niektórzy mówią ogólnie na obuwie sportowe. Po co bić pianę o błahostkę?

Mysiakkk

Dragomir, głównie po to, by ludzie nie mylili później (i wskutek tego lekceważyli) przejściowego smutku/chandry z poważą chorobą, która nie leczona może być śmiertelna.

Lunathiel

@Dragomir "to taki potoczny zamiennik chandry, smutku, nudy czy zwykłego chwilowego zamulenia umysłowego" - No właśnie nie :') I dokładnie o to chodzi w tym "biciu piany" - żeby zaprzestać używania słowa depresja w ten sposób. Trzeba na to ludziom zwracać uwagę, bo wielu dalej myśli że to zamienne pojęcia, a to nieprawda. Depresja to NIE to samo co smutek, chandra, gorszy humor itp. To trochę jakbyś uderzył się lekko w głowę, nabił małego guza i od razu stwierdził "o, mam guza mózgu" - niby brzmi podobnie, ale to *zupełnie* co innego.

Dragomir

Depresja nie jest śmiertelna, tylko ci ludzie popełniają samobója. To jest różnica. Popełniają go też z wielu innych powodów, m.in. ze strachu, a poza tym od silnych emocji takich jak strach można umrzeć, więc jest bardziej śmiertelny niż depresja, o ile można tak o tej chorobie powiedzieć. Na pewno choroba, na pewno poważna ale śmiertelność bym kwestionował.

Lunathiel

@Dragomir "Depresja nie jest śmiertelna, tylko ci ludzie popełniają samobója" - skoro dana choroba jest najczęstszym powodem samobójstw, to chyba oznacza że jest to choroba śmiertelna, prawda? Proste.

Dragomir

Rak często jest śmiertelny, bo się umiera w wyniku tej choroby. Na depresję się nie umiera, tylko w wyniku czynności suicydalnych, które nieraz podejmuje się w afekcie, bez depresji. Delikatna różnica.

metalingus Odpowiedz

"Umówiłem się z moim kolegom"

Wodazkranu

To jedno zdanie psuje całe wyznanie😉

Esza Odpowiedz

To nie brzmi autentycznie. Poza tym może poczytaj trochę książek zanim pokusisz się o dłuższa wypowiedź pisemna, bo ten bełkot ciężko się czyta.

Corazwiecejpustki Odpowiedz

Wypadek. Szpital. Zgon. Brzmi troche jak licytacja brydzowa.

Klara589 Odpowiedz

Nikt nie miał z tobą kontaktu, ale mogłeś jednak liczyć na przyjaciół i rodzinę? Ale to jak i w czym mogłeś na nich liczyć ? Podsuwali ci jedzenie pod drzwiami, żeby nie utrzymywać kontaktu?

HoustonNaZadupiu Odpowiedz

Bo pierwsze kilkanaście miesięcy związku to jak stan odurzenia. Gdy jest się tak szaleńczo zakochanym, to taka nagła strata musi być ogromnym szokiem i boleć przeokrutnie.
Jeśli ta historia jest prawdziwa to ja Ci autorze zwyczajnie współczuję.

LadyMargaret Odpowiedz

"Nasze spotkania piątkowe stały się przyszłością"
Chyba przeszłością..

WielkieGie4 Odpowiedz

Minus

AneladgaM49 Odpowiedz

Ostatnio bardzo dużo pojawiło sie wyznań miłosnych z dziewczynami na "D" lub po prostu jako "D"

Blueberry123 Odpowiedz

Aż ciarki mnie przeszły

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie