#QMpsq
Moja sąsiadka kupiła niedawno drukarkę, do której, jak się okazało, z każdego komputera lub komórki można podłączyć się przez Wi-Fi. Od jakichś dwóch tygodni przynajmniej raz dziennie wysyłam jej anonse dotyczące kupna suplementów diety dla kobiet z menopauzą, zachęty do wpłaty datków na Radio Maryja oraz dietetyczne przepisy dla osób z chroniczną, nerwową biegunką. Za każdym razem, kiedy to robię, słyszę jak moja sąsiadka wścieka się i wrzeszczy do swojego męża, że ten kupił najtańszą dostępną na rynku drukarkę i przez to teraz musi się użerać z urządzeniem, które nęka ludzi reklamami.
Nie jesteś fajny, jesteś głupi, nie masz własnego życia i do tego marnujesz tony papieru.
Czy ja wiem. Głupi nie jest. Żart okrutny, ale zabawny. Tylko papieru żal.
No nie wiem czy zabawny. Za pierwszym czy drugim razem moze był śmieszny, ale codziennie od 2 tygodni, to już jest raczej męczące i bez polotu.
Dokładnie tak pomyślałam, raz to byłoby śmieszne. Ale więcej to już głupie i bezsensowne.
Dlatego to już nie żart, a nękanie.
Papier papierem, ale w tanich drukarkach tusze kosztują majątek. I to na prawdę dla użytkownika jest frustrujące.
Masz jakieś życie poza drukarką? Nie chciałoby mi się tak marnować papieru i czasu.
Widocznie się nudzi na e lekcjach.
Każdy żart jest zabawny do czasu. Z moim soundbarem mozna sie połączyc przez bt bez żadnego problemu (nie ma parowania; każdy może soundbar znaleźc i się połączyć). Ze dwa razy zdarzyło mi się, że sluchałam sobie muzyki, a tu nagle połączył mi się czyjś telefon i raz zaczął leciec Martyniuk, raz Krawczyk :D W sumie śmiechłam pod nosem, bo jakby dwa razy takie połączenie to nic upierdliwego. Nie wiem czy to była ta sama osoba, czy nie, ale generalnie śmiechłam. Spoko żarcik. Gdyby jednak sytuacja się zaczęła powtarzać, a Martyniuk uniemozliwiałby mi oglądanie filmu na przyklad albo ktoś uparcie by się z moim soundbarem łączył tak, żebym nie mogła słuchac swojej muzyki... przestałoby to być śmieszne, a stało się szalenie upierdliwe i frustrujące.
Może tak umotywujesz czemu tak robisz? Bo tak o, bez niczego, robić komuś koło pióra to buractwo
Pojedynczy taki numer, to nawet zabawny pomysł, zwłaszcza będąc z kolegami.
Żeby robić tak codziennie, przez pół miesiąca, to trzeba mieć już bałagan pod kopułą. Chyba, że sąsiadka razem z mężem coś przeskrobali u autora, o czym nie wspomniał w wyznaniu.
Nudzi mu sie? Brak zajecia kreatywnego powoduje taki niedowład mozgowia
I nuda to niby usprawiedliwienie?
Widocznie bardzo lubi sąsiadkę.
Pamiętam jak „śmieszki”w akademiku zrobiły mi takie chrzciny. Pierwszego dnia, nowa drukarka i ogólny stresik z racji nowego etapu życia. Wracam do pokoju, a tak 1/3 ryzy (tyle się zmieściło) zadrukowana w całości. Nie było mi miło bo od razu miałem tusz do wymiany. Później już ustawiłem zabezpieczenia jak trzeba, ale to jak było mi szkoda tego papieru i tuszu pamietam do dziś
A mnie ten żart bawi. Może prześlij jej wiadomość z przyszłości, np. Helena to ja, znaczy ty, z przyszłości. Nie pij dziś kawy, mąż chce cię otruć.
Haha dobre ☺
mega plytkie
swoja droga dawmo bym wpadla na nietrzymanie papieru w drukarce lub poszukanie, jak ja zabezpieczyc przed takimi akcjami
Żart całkiem fajny, bo krzywdy nie robi, po prostu można tak kogoś w niegroźny sposób strollować. Ale powtarzanie go tak wiele razy już nie ma nic wspólnego z żartowaniem, to zwyczajna złośliwość. Raz czy dwa wystarczy.
Nie rozumiem czepiania się ludzi z komentarzy trochę... Facet korzysta z drukarki dla żartu. Mówicie, że byście nie wykorzystali sytuacji, bo marnuje JEDNĄ kartkę dziennie (według niektórych tony papieru już poszły w eter).
Sam bym tak zrobił na jego miejscu
PRZYNAJMNIEJ jedną dziennie. Żart powtarzany codziennie przestaje być śmieszny. Szczególnie, gdy naraża drugą osobę na koszty i nerwy.
"Hihihi, wyjmijcie kije z dupy, hihihi, nękanie takie zabawne hihihi"
Tusze rosną na drzewach (nawet zimą). Może ty je sobie wynosisz ze sklepu, ale dla innych to może być poważny wydatek, szczególnie, gdy właściciele wybrali najtańszą drukarkę...
Gdybym był w takiej sytuacji, to może bym wydrukował sąsiadom list, jak zabezpieczyć drukarkę, i to tylko wtedy, gdybym nie miał odwagi zastukać do drzwi i powiedzieć im tego osobiście.
Mistrz czytania i empatii (;
Kluczowe pytanie: skąd masz hasło do Wi-Fi swojej sąsiadki? Bo tak właśnie działają takie drukarki, musisz być połączony z tą samą siecią co drukarka. Śmierdzi ściemą... i to mocno.