#QRL4A

Jestem lekarzem. Jestem też w ciąży.
O wrogości wobec tych drugich będzie...

Moim głównym miejscem pracy jest pewien POZ. Niedawno zatrudniłam się też w NZOZ-ie na umowę zlecenie, gdzie udzielam konsultacji 2 razy w tygodniu (tak, zatrudnili mnie w ciąży, bo pilnie potrzebowali specjalisty w mojej dziedzinie, a tych jest mało w naszym mieście).

Środa. Od godziny 7:00 jestem na wizycie domowej u pewnej babuszki, pacjentki POZ, która nie jest w stanie sama przyjść do przychodni. O godzinie 9:00 miałam rozpocząć konsultacje w NZOZ-ie. Wizyta u babuszki trochę się przeciągnęła, na mieście był wypadek i do przybytku pracy wbiegłam dopiero o 9:30. Pacjenci na korytarzu jeszcze mi obcy, ale już słyszę komentarze, "że tej nowej siksie w dupie się powywracało od pieniędzy". Spoko, jestem przyzwyczajona.

Byłam ubrana w sukienkę ładnie opinającą mój już zaokrąglony brzuszek. Podchodzę do drzwi gabinetu, szukając w torebce kluczy.

- Co to, to nie! - słyszę babciny krzyk za moimi plecami.

Baba złapała mnie za ramię, posadziła na krześle i dodała: "My tu wszyscy od godziny czekamy, nie wpier***i się jakaś ciężarówka przed nas!". I kazała mi siedzieć na dupie.
Wszyscy pacjenci jej wtórowali.

Wiecie, co zrobiłam? Usiadłam na dupie. Siedziałam tak do 10:00. Zaczęły się komentarze, że doktórka niepoważna, tak ludzkiego czasu nie szanować, że ostatni raz tu są itp. itd.

I dopiero wtedy wstałam i powiedziałam:
- Szanowni państwo, o godzinie 11:30 kończę przyjmowanie na dziś. Mamy 1,5 godziny. Państwa jest 15 osób. Czy do jasnej cholery pozwolą mi państwo wejść do mojego własnego gabinetu?!

Kobieta, która mnie usadowiła, pobladła. Wszyscy ucichli.

- Dziękuję! - dodałam, wchodząc do gabinetu.

Może i pójdzie na mnie jakaś skarga. Mam to gdzieś. Prawda jest taka, że pacjenci są sobie sami winni.

PS. Przyjęłam wszystkich. Posiedziałam trochę dłużej, ale było warto.
CzarnaSowa Odpowiedz

Gratuluję tego jak utarłaś moherom nosa.

Peters

@CzarnaSowa zastanawiam się, jak nazywać mohery w okresie letnim, kiedy nie noszą beretów...

Geeslilpickle

@Peters ojj niektóre wiernie noszą, aż się od patrzenia duszno robi

PablooS

Czytałem taki kawał, znów przerobiony na historie?

tramwajowe

@Peters To stan umysłu, niezależny od pogody.

ApoteozaCzasuZabaw Odpowiedz

gratuluję postawy! :) nie znoszę takich moherów, które zapomniały, jak same były w ciąży i zieją nienawiścią. Często takim osobom nic poważnego nie dolega, w dodatku nigdzie się nie spieszą, a kobieta w ciąży może czuć się słabo i mieć przeróżne dolegliwości. PS. Dopisz, jak zachowywał się ten moher, który cię usadowił podczas wizyty.

IrisvonEverec

Nie to, żebym robiła z siebie jakąś bohaterkę, ale kiedy byłam raz z 4 miesięczną córką w szpitalu, by zrobić jej badanie krwi (dla takiego brzdąca potrzeba specjalnej, doświadczonej pielęgniarki, dlatego musiałam pojechać aż do szpitala, bo w naszej malutkiej przychodni nie chciały się tego podjąć), to była cała banda dziadków i babć w poczekalni, mężczyzna z około 8 letnim synem i kobieta w ciąży, która była zaraz za nami, prawie ostatnia. Czekałam na ich reakcję, czy puszczą ciężarną? Skąd! Faceta z dzieckiem prawie wpychali do drzwi, bo biedne maleństwo, niech ma to już za sobą, mnie, chociaż córka spokojnie drzemała, a z 5 osób było przed nami, też próbowali. Podziękowałam i odmówiłam. Ciężarnej (pomimo, że było już BARDZO widać, że jest w ciąży, a nawet bliska rozwiązania) jakby nie widzieli. Fakt, była zaraz za nami, a że córka była spokojna, to zaproponowałam, by poszła przed nami, a ta ogromnie wdzięczna podziękowała i śmignęła do zabiegowego. Tylu zdziwionych i wręcz oburzonych starszych gęb w życiu nie widziałam. 😐 Co śmieszne: w moim kierunku, kiedy powiedziałam, że mi się nie spieszy.

Z drugiej strony: kiedy ja byłam w ciąży nie użalałam się nad sobą, bo też całą wręcz przebiegałam, pomimo ogromnego wręcz brzucha. Byłam na krzywej cukrowej, badanie baaardzo długotrwałe i na czczo. Były też inne brzuchate. Przychodnia, czy w sumie takie "wolnostojące laboratorium" małe, z 5 krzesełek w poczekalni. Byłam posiadaczką największego brzucha, resztę określiłabym na coś pomiędzy 4 a 5 miesiącem. Wszystkie krzesła zajęte, ja też siedzę, gdy z zabiegówki wyszła babinka. Taka szczuplutka, drobna, staruszka. Wyraźnie bardzo źle się czuła po pobraniu krwi, ani chwili nie czekałam. Wstałam, pomogłam babci usiąść na moim miejscu, na które już czaiła się biedna ciężarna, która wtedy jeszcze wyglądała bardziej, jakby miała wzdęcie, niż jak ciężarna... Miny biednych ciężarnych również bezcenne, niby święte krowy... Po obu stronach są przypadki beznadziejne.

Deutschlehrerin Odpowiedz

Bardzo dobrze zrobiłaś :)

Qyexx Odpowiedz

O boże piekne! uśmiałam się

Kalina Odpowiedz

I prawidłowo!

Swinia Odpowiedz

Ja bym na Twoim miejscu wezwala ochrone i wyprosila kobiete z przychodni. Niech sobie zalatwia i czeka na nowy termin. Naruszyla Twoja nietykalnosc cielesna, wiec powinna poniesc konsekwencje. Gratulacje ciazy i zycze bezbolenego rozwiazania <3

Tenshy Odpowiedz

W końcu ktoś zgasił mohery :)

Xdffffffff Odpowiedz

Czuje ogromną satysfakcję: -)!

SercetJohny Odpowiedz

Swoją drogą to zabawne, bo podejrzewam, że większość tych bab spuszcza się nad 500+ i wspieranie dzietności w nam kraju, a potem na każdym kroku się muszą dopiepapierlić

zakretas123 Odpowiedz

I to się nazywa nauczka z klasą. "Panna Młoda" jurajska mogłaby się uczyć.

zielonybanan

O tym samym pomyślałam. Tą historię czyta się z radością, nosa babciom utarła, ale nikomu nie stała się krzywda. U Jurajskiej to w pierwszym wyznaniu człowiek jest po stronie autorki, ale już w drugim zdecydowanie to się zmienia i w zasadzie żal się robi tej kuzynki.

Zaqwsx1309

Mi tam nie zal

JestemPomarancza

po co to odgrzebywać co chwilę...? :P

Zobacz więcej komentarzy (19)
Dodaj anonimowe wyznanie