#S7DiW

Będąc w gimnazjum, czyli ponad 5 l. temu, należałam do grona cichych, spokojnych i bezproblemowych osób, które wolały zanurzać głowę w książkach niż w telefonach. Cieszyłam się dobrą opinią pośród pracowników szkoły, jak i uczniów, choć nie uczyłam się na piątki. Byłam po prostu miłą i pomocną dziewczyną, która nie buntowała się, tylko dostosowywała do poleceń czy próśb - mimo to na wagary szło ze mną czasem pójść czy odpisać kolejne z kolei zadanie, nie byłam aż tak "sztywna".

Do teraz mam opinię bardzo spokojnej osoby, której nikt nie osadzi w scenariusz większych przewinień czy nawet problemowych sytuacji. Nie pasuję do tego ani stoickim i radosnym obyciem, ani przeciętnym wyglądem. Ponadto od lat uchodzę za osobę, która przyciąga zaufaniem - jestem rewelacyjnym słuchaczem, któremu znajoma i nieznajoma osoba chętnie się wygada.

Jednak nikt poza mną nie zna mojej ciemnej strony, którą pielęgnowałam od wspomnianego okresu gimnazjalnego. Do teraz chowam przed kimkolwiek moją "zabawę" z przeszłości.

Nie pamiętam momentu, kiedy wdrążyłam się w portale takie jak ask.fm oraz Facebook. Nie kojarzę, kiedy zaczęłam dołączać do grup Facebookowych, tworząc wcześniej niezliczoną ilość moich profili, czy spontanicznie pisać do ludzi (na FB albo na starodawnym już GG). Jednak nigdy nie były to zwyczajne rozmowy.

Przedstawiałam się rozmaitymi "postaciami" o różnorodnym wieku, grywałam role chłopaków, dziewczyn, osób transseksualnych. Każda odgrywana osoba miała indywidualne preferencje, gust, zachowania i wiele innych, tak, by wydawać się realistycznym oraz godnym zaufania - przede wszystkim - człowiekiem.

Ludzie, najczęściej młodsi ode mnie oraz do bólu naiwni, nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, ile informacji o sobie, prywatnych i istotnych, dawali mi za darmo i to bez mojego bezpośredniego pytania. Mogłam to wykorzystać, ale nie tego chciałam od tych osób. Każdemu poświęcałam od kilku miesięcy do roku czasu. W tym okresie "zakleszczałam" po kilka osób, tworzyłam bardzo toksyczną relację opartą na zazdrości czy manipulacji, sprawiałam, że osoby te były ze mną związane i nie wyobrażały sobie, że zerwiemy kontakt. Wkręcały się. Więzi emocjonalne za każdym razem były bardzo mocne, aż ja byłam przywiązana do tych ludzi.

I zawsze, kiedy sprawy miały graniczyć z naszym spotkaniem, licząc na moją osobowość i przypadkową twarz wziętą z grafiki Google - urywałam wszystko. Blokowałam drogi kontaktu. Znikałam na zawsze. Rozpływałam się bez pożegnania. I to dawało mi największą radość.

Zraniłam spokojnie ponad 50-70 osób, z czego dwie popełniły samobójstwo.

PS. Zrezygnowałam z moich toksycznych działań w trakcie drugiej klasy szkoły średniej.

PS 2. Wieści o samobójstwach - dowiedziałam się poprzez internetowe znicze na tablicach FB - jako jedyne obudziły we mnie wyrzuty sumienia.
Retiro Odpowiedz

Brzmi jak typowe, zmyślone brednie jakiejś nastolatki głodnej uwagi :)

ad13

Niekoniecznie. Są ludzie, którzy czerpią przyjemność z takich sytuacji. Sama jako dzieciak miałam podobne skłonności (też jestem perfekcyjnym słuchaczem i dobrym manipulantem).

Retiro

"Zraniłam spokojnie ponad 50-70 osób, z czego dwie popełniły samobójstwo."

Przecież to wołanie o atencje! "zobaczcie jaka jestem ważna, ile mam kontroli, ilu ludzi zraniłam, dwoje nawet się zabiło!" Gdybym doprowadził do czyjejś śmierci raczej nie chwaliłbym się tym w internecie. ;)
Ja tu widzę zaniedbane, niepopularne dziecko, chęć wywołania reakcji, naiwną prowokację i obgryzanie paznokci ;)

AntekBezMajtek

Retiro, w internecie możesz bym kim chcesz, jesli jestes dobrym kłamcą. Uzaleznienie sie od drugiej osoby tylko przez internet jest bardzo możliwe. I chyba tylko ten kto miał takie relacje zrozumie o czym mowa. Sa ludzie słabi psychicznie ktorzy mogą sie powiesić na klamce, bo ich internetowy powiernik zniknął.
Niby taki "światowy" a sam brzmisz czasem jak nastolatek próbujący zabłysnąć i szukać atencji.
I tez moge uwierzyć we wszystko co piszesz, podziwiac cie..... Eee nie, zart

Smutnabula

Zgadzam się z tym że nie ma problemu żeby być taką osobą jak autorka. Tylko że dla mnie to też jest zmyślone wyznanie. Żeby omotać jedną osobę trzeba sporo czasu i wysiłku (rzadko zdarzają się tak naiwne że wystarczy kilka dni). Skoro to było z 50 osób to dziewczyna musiała robić to kilka lat ciągle z nosem w telefonie. Mało tego podanie tak lekko informacji że 2 osoby popełniły samobójstwo zakrawa niemal o psychopatię.

chlef123

prawdopodobnie te osoby i tak popełnilyby samobójstwo. pewnie i tak miały ciężko i znajomość z autorką była (nieudaną) próbą ulżenia sobie, a nie początkiem problemów.

Retiro

@AntekBezMajtek, dziękuję za uwagę, którą poświęciłeś mojej skromnej osobie, kompletnie chybiając w próbie odniesienia się do mojego komentarza :D Nie wiem na co liczyłeś? Może czekasz teraz aż przypnę Ci jakiś malowniczy order dla SuperCwaniaka? - chyba jednak nie ;) Ja wiem, że w internecie można kłamać i uzależnić od siebie inną osobę, ale stwierdzam tylko, że wyznanie nie jest dla mnie wiarygodne, bo tak jak trafnie stwierdziła Smutnabula proporcje są zaburzone, ile czasu potrzeba, żeby stworzyć dziesiątki różnych osobowości i zmanipulować kilkadziesiąt różnych osób? To są tanie przechwałki, właśnie ze względu na ilość i skalę.

@Smutnabula, uwielbiam Twoje komentarze za wnikliwość i inteligencję :)

AntekBezMajtek

Nie tobie poswieciłAm uwage cymbale tylko twojemu komentarzowi. I tak dużo, jak dla ciebie

Corazwiecejpustki

Smutnabula ma racje. Mozna taka osoba byc, mozna tego chciec, mozna czerpac z tego przyjemnosc. Sukces w 50-70 przypadkach jest jednak nierealistyczny. Logistycznie praktycznie nie do ogarniecia.

Whiteknight

"Każdemu poświęcałam od kilku miesięcy do roku czasu. W tym okresie "zakleszczałam" po kilka osób (...)"
Cała akcja trwała może trzy, cztery lata. Powiedzmy, że na jedną osobę średnio potrzebowała pół roku. Wtedy musiałaby mieć przynajmniej po sześć, siedem osób jednocześnie w takiej grupce. Teoretycznie jest to możliwe, chociaż naciągane. W tym wieku nie tak trudno nawiązać "głęboką" relację.

sunflower1233 Odpowiedz

Puściutkie dzieciątko, które szuka uwagi w internecie :) idź z tym do mamusi i tatusia. A nie, czekaj...oni zlewają, co się z Tobą dzieje

mescherje

Szkoda, że już nie ma minusów

Wolfdzban Odpowiedz

Ta na pewno xD szykuj się bo jeszcze miesiąc i na przyrkę będzie trzeba iść

Niezywa Odpowiedz

Nie da się stworzyć bliskiej więzi z kilkonastoma osobami naraz z internetu. Jest to po prostu fizycznie niemożliwe.

Lunathiel

Zależy co rozumiemy przez "bliską więź". Przecież (o ile to w ogóle się wydarzyło) to były głównie dzieciaki. Autorka napisała że byli młodsi od niej, czyli mogli mieć góra po 16 lat już pod koniec, a dopóki była w gimnazjum to musiały być osoby poniżej 14-15 lat. Czyli właściwie dzieci. W takim wieku czasem niewiele trzeba żeby nazwać kogoś "bliską osobą" czy przyjacielem. Niektórym wystarczy że ktoś sam z siebie do nich zagada żeby poczuli się potraktowani wyjątkowo, a stąd już niedługa droga do poczucia więzi, dzielenia się sekretami itd. Dzieciaki bywają naprawdę naiwne, więc ta, jest opcja żeby odwalić taką akcję sporo razy w takim czasie. Aczkolwiek całość śmierdzi wołaniem o atencję, so ¯\_(ツ)_/¯

Agatulka Odpowiedz

No nie powiem dziwne wyznanie bo ja szukam w internecie ludzi chętnych do pogadania i mało kto jest chętny zamienić chociaż kilka zdań sensownych nie związanych z seksem lub tym że im się nudzi i też gadałam z jednym chłopakiem który z powodu jakiejś dziewczyny chciał popełnić samobójstwo a okazało się mną i nią manipulował żeby zdobyć uwage

Etanolansrodu Odpowiedz

To takie fajne mieć na sumieniu dwójkę niewinnych ludzi? Oby cię spotkało wszystko co najgorsze.

maIasarenka Odpowiedz

Mało wiarygodne.

pozbawiony Odpowiedz

Każdy kto wierzy, że po drugiej stronie internetu jest prawdziwy człowiek zasługuje na bycie frajerem. To tylko pixele na ekranie, tak jak to wyznanie ;)

KajKoLukx

Znaczy, twierdzisz, że nie jesteś człowiekiem?

Wazaa Odpowiedz

Nie wiem, czy prawdziwe, ale dość prawdopodobne, na pewno anonimowe i do tego nieźle napisane.

Dodaj anonimowe wyznanie