#SgMp0

Nie mam odwagi z kimś porozmawiać, dlatego napiszę to wszystko tutaj.

Od kilku miesięcy jest mi bardzo ciężko. Czuję się przytłoczona, nie tylko nauką, ale też relacjami z innymi ludźmi. Zaczęło się we wrześniu, czyli razem z nowym rokiem szkolnym. Mnóstwo stresu związanego z nauką, chociaż w sumie nie powinnam zrzucać swojego złego samopoczucia tylko na szkołę. Próbowałam wiele razy wmawiać sobie, że wszystko jest w porządku i po prostu mam gorszy okres, ale to wszystko co się dzieje ciągnie się za mną już tyle czasu.

Najpierw było to tylko zmęczenie i bezsenność, później po kolei zaczęło dochodzić coraz więcej problemów. Mam kłopoty ze skupieniem, coraz mniej rzeczy sprawia mi przyjemność, tak naprawdę to już prawie w ogóle szczerze się nie uśmiecham. Mama ciągle powtarza mi jedno zdanie "gdzie się podziało moje uśmiechnięte dziecko", a ja zawsze tylko wzruszam ramionami i zamykam się w pokoju, chociaż tak naprawdę to sama chciałabym to wiedzieć.

Nie czuję się dobrze ze sobą. Wydaje mi się jakby wszystko co złe działo się przeze mnie, a ludzie zadawali się ze mną z litości, a później za plecami mnie odgadywali. Zawsze myślałam, że mimo całej tej złej otoczki mam moje przyjaciółki, a teraz? Teraz zaczynam zauważać, że tak naprawdę nie mam nikogo komu by tak naprawdę na mnie zależało. Ciągle kłócę się z najlepszą przyjaciółką, a ona i tak zawsze mówi mi później, że to moja wina, że to ja zaczęłam, że robię problemy z niczego, że to ona ma gorzej. To trwa już tak długo, że sama zaczynam w to wierzyć.

Jestem tak niestabilna emocjonalnie, że każde większe emocje doprowadzają mnie do płaczu. Nie potrafię już nawet wypowiadać się przy ludziach. Zdarzają się sytuacje, że muszę wyjść do toalety w środku lekcji, bo czuję, że jestem bliska rozpłakania się i ledwo mogę złapać oddech.

Boję się, boję się tego co się ze mną dzieje. Nie radzę już sobie i nie umiem poprosić o pomoc, bo obawiam się, że nikt mi nie uwierzy i mnie wyśmieją. Tracę chęci do czegokolwiek.

Musiałam to wszystko z siebie wyrzucić, bo po prostu czuję, że im dłużej trzymam, to wszystko w sobie tym gorzej się czuję.
sinusoidazemniejest Odpowiedz

Pomyśl pprzebadaniu się pod kątem hormonów i innych witamin. Uzupełnienie niedoborów ponoć czasem działa cuda. A jak nie, to psycholog, trzymaj się dzielnie
Tak, ludzie, wiem, że to z psychologiem jest tu oklepanym tekstem. Ale lepiej pójść do specjalisty "bez powodu" niż potrzebować i nie pójść, więc lepiej, by wszyscy byli świadomi takiej formy pomocy 💌

Mapsi

Trochę nie rozumiem, dlaczego "idź do psychologa" jest tu oklepanym tekstem. Wydaje mi się, że najlepsze, co można zrobić, to udać się do specjalisty, a nie diagnozować się samemu w internecie 🤷‍♀️

Niezmieniona Odpowiedz

Jakbym czytała o sobie! Tylko u mnie trwało to ok 1,5 - 2 miesięcy i bardzo pomogła mi wizyta u psychoterapeuty, więc jeśli masz jakieś fundusze to umów się na wizytę. I jeśli nie otrzymasz pomocy to możesz zawsze zwrócić się do innego psychoterapeuty/psychologa. Ja sama na początku poszłam to psychologa i wyszłam od niego bardziej przybita niż byłam na początku. Natomiast psychoterapeutką naprawdę mi pomogła. To co mi kazała wdrożyłam w życie i stopniowo wszystko zaczęło się poprawiać.

diq1

W jakim nurcie odbywała się ta psychoterapia?

Niezmieniona

Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że psychoterapia ma nurty (przepraszam za moją niewiedzę😅), ale zasięgając pojęć z internetu był to nurt poznawczo-behawioralny. Jedyną różnicą jest to, że w internecie wyczytałam, że trwa przynajmniej kilka tygodni, a ja byłam tylko na jednym spotkaniu z psychoterapeutką z którą ustaliłam, że zacznę wdrażać w życie jej rady i sugestie i jeśli znowu mi się pogorszy to wtedy mam wrócić na kolejną wizytę. Na szczęście po pierwszej wizycie zaczęłam wychodzić z dołka, oczywiście trwało to jakiś dłuższy okres czasu, ale to, że widziałam poprawę było naprawdę motywujące😅

KaskaDupaska Odpowiedz

Zbadaj na samym początku TSH .Czasem problemy z prawidłowym funkcjonowaniem tarczycy dają takie właśnie objawy

ZuziXX Odpowiedz

Moim zdaniem, to nie jest już żadna przyjaciółka. Jeśli się ciągle kłócicie i na koniec ona zamiast zastanowić co się dzieje, albo spróbować jakoś rozwiązać ten problem, to zwala wszystko na Ciebie, to to nie jest dobra znajomość.

Elektron Odpowiedz

zjedz seler naciowy

KluseczkaMala Odpowiedz

Może to początek depresji

karlitoska Odpowiedz

Te epizody z płakaniem kojarzą mi się z nadmierną produkcją progesteronu. Masz problem z cerą? Bo to często idzie w patrze. Idź do endokrynologa, albo ginekologa, bo możliwe, że Twoja zmiana wynika z zaburzenia gospodarki hormonalnej. W okresie jesienno -zimowym wiele osób cierpi na rozdrażnienie i gorsze samopoczucie z niedoboru witaminy D. W aptece kupisz ją za 10 zł. Warto spróbować, a nóż poczujesz się lepiej :)

justas Odpowiedz

Moja siostra miała tak samo. To mogą być początki nerwicy i depresji. Wizyty u psychologa i farmakoterapia bardzo jej pomogły. Po tym nauczyła się w końcu z nami rozmawiać, bo my wiedzieliśmy, że coś się dzieje złego, ale nie chciała z nami rozmawiać, mówiła, że wszystko gra ciągle, aż nastąpił kryzys i zupełna załamka. Nie dopuść do tego, ratuj siebie już teraz.

AlaAla21 Odpowiedz

Moim zdaniem masz depresję albo cukrzyce. U mnie tak bylo

Kanonim Odpowiedz

Jakbym czytał wszystko o swojej przyjaciółce. Chcę jej pomóc ale się nie udaje zaczyna rwać się kontakt..

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie