#V5ptf

I weź tu pomóż rodzinie...

Mała wioska, matka bez pracy, syn na rencie.
Lodówki brak, pralki brak, matka kurtki na zimę nie ma.
Pojechaliśmy, zawieźliśmy lodówkę, Franię, tonę ciuchów.

Lodówkę sprzedali ("bo i tak nie mamy na jedzenie"), pralkę oddali sąsiadom na złom za dwadzieścia złotych, a ciuchami palą w piecu "na rozpałkę".
Matka kurtkę łaskawie zachowała. Reszta poszła z dymem...

I dalej narzekają, jaka to u nich bieda.
xxyyzz Odpowiedz

Ludzie często przyzwyczajają się do biedy. Nic z nią nie robią, tylko narzekają jak to pieniędzy im brak, a mops to zło bo za mało daje.

KamilaGasiukPihowicz

Jest w tym coś

noddam

Zgadzam się, mops to zło, bo daje pieniądze, a nie powinien. Jałmużna rozleniwia ludzi, po co mają wstawać rano i tyrać, jak można poczekać na socjal.

Socjal powinien wcale nie istnieć lub być ograniczony do absolutnego minimum z bardzo silną i restrykcyjną kontrolą. Tylko najbardziej beznadziejne przypadki powinny dostawać zapomogę, a wszyscy ci którzy otrzymali zaświadczenie od lekarza - drogą przekupstwa - powinni trafić wraz z przekupnymi lekarzami do więzienia. A nie jak teraz, zdrowi ludzie patologicznie niezdolni do pracy, nigdy nie pracowali, nie płacili podatków ale są beneficjentami moich składek społecznych.

Szlag mnie trafia, gdy ja na każdy grosz muszę zapracować i jeszcze zapłacić podatek, a ktoś wystarczy, że wyciągnie po moje (nasze państwowe) pieniądze ręce i ma.

Gallagherr

@noddam a co w momencie w przypadku rodziców samotnie wychowujących dzieci, którzy pomimo ciężkiej pracy nie są w stanie utrzymać dzieci, tak aby żyły na sensownym poziomie. Mops, pomimo, że nie daje dużo (nie da się utrzymać tylko z tego) to naprawdę pomaga.

noddam

Wiesz ja mówię o efekcie skali. Jeśli zredukować do minimum wydatki socjalne, to duża część pieniędzy wraca do podatnika. Czyli jak teraz dostajesz na rękę 1600, a na podatki oddajesz (w zasadzie pracodawca to robi) 600-800 zł na różne świadczenia, to te 600 zł wróciłoby do Twojej kieszeni + podatki pośrednie z tytułu nabywania mienia, np VAT czy akcyza kolejne 600 zł. Czyż nie lepiej byłoby takiej samotnej matce czy ojcu mieć ekstra 600 czy 1200 zł, które przecież wypracowali, niż 400 zł zapomogi z mopsu?

O to właśnie chodzi, to czego większość społeczeństwa nie rozumie. Wystarczy krzyknąć hasło "obniżymy wydatki na zapomogi socjalne", a już setki tysięcy wyjdą na ulicę w proteście, bo im się zabiera, a nie rozumieją, że ten ruch, ma doprowadzić do zmniejszenia podatków, a tym samym, aby w portfelu zostawało więcej i żeby człowiek nie potrzebował jałmużny od państwa.

Gallagherr

Ale podatki to nie tylko mops, fakt w Polsce są bardzo wysokie co może być uciążliwe, ale także edukacja, system zdrowotny, drogi i tysiące innych rzeczy na które nawet nie zwracamy uwagi, a bez których ciężko było by żyć. Oczywiście można stwierdzić, że mielibyśmy wtedy na to więcej prywatnych pieniędzy, ale nie aż tyle. Kogo było by stać na studia, porządne ubezpieczenie które obejmie ciężkie choroby czy wypadki? W Polsce publiczne pieniądze może i nie są idealnie wydawane i z finansowania conajmniej kilku rzeczy warto by zrezygnować

noddam

W Ameryce są płatne studia. Jaki skutek? Nie wszyscy na nie idą. I bardzo dobrze. Po co nam tylu magistrów jak ich kompetencje są praktycznie zerowe, a sami absolwenci różnią się od gościa po zawodówce tylko tym, że mają papierek.
Prywatne szkoły funkcjonują już przynajmniej od lat 90tych. Jakimś cudem znajdują chętnych, mimo kosztów. Do tego sprywatyzowanie wszystkich szkół spowoduje diametralny spadek ceny świadczonych usług, właśnie ze względu na to, że jest tyle szkół, a tak mało dzieci. Można też spodziewać się rosnącej jakości świadczonych usług edukacyjnych. Nie obawiałbym się "mafii szkolnej", jak ceny będą zbyt wysokie, to nie będą mieli chętnych, a sprytny Polak z pewnością znajdzie inne rozwiązanie by taniej nauczać.
System zdrowotny jak najbardziej powinien być płatny. Ilu z Was korzysta z publicznego szpitala na NFZ? Powiem Wam, że miałem 2 operacje i niezliczoną ilość badań. Ani razu nie było to na NFZ, bo wyników badań potrzebowałem na teraz, a nie za pół roku. Jaką ja mam korzyść z moich składek na służbę zdrowia? Zerową. Jak będę potrzebował kolejnej operacji to ubezpieczyciel zapłaci - płacąc 240 zł miesięcznej składki ubezpieczeniowej mam zagwarantowaną usługę szpitalną do 500 tys. złotych. To samo ubezpieczenie gwarantuje mi też wsparcie finansowe, gdybym był np. trwale niezdolny do pracy czy gdybym złamał nogę.
Drogi i miliony innych rzeczy można finansować z niskich podatków. Właśnie o to chodzi, by Państwo było zarządzane jak firma, która ma być tania w utrzymaniu i sprawnie funkcjonować. A nie jak teraz 1,2 mln ludzi zatrudnionych w biurokracji, a jak trzeba coś załatwić w urzędzie to bez urlopu nie da rady, wszyscy pracują maks. do 16:00, w jeden dzień też raczej się nie wyrobisz. Pal licho jak tylko jeden urząd musisz obskoczyć, ale załatwiać jakąś dokumentację z dwiema pieczątkami to niewykonalne jednego dnia.

noddam

Do tego dochodzi też szereg instytucji, żywych pomników PRL. Po co nam Straż Miejska? Generuje koszty, a wszystko czym się zajmują, wykonuje też policja. Dla Straży Pożarnej nie ma pieniędzy na wóz strażacki, na dobre kombinezony by im nie płonęły, ale za to na nowe samochody, nowe radary ręczne czy kamizelki odblaskowe dla SM pieniądze się znajdą. Ktoś Ci zastawił samochód. Dzwonisz na policję. Oni mówią, ze tym zajmuje się straż miejska. Dzwonisz na SM, oni się tym nie zajmują. Jak ich pomęczysz to dowiesz się, że za godzinę, ktoś MOŻE przyjedzie.
Na co komu Urząd Pracy? Jaki jest jego sens istnienia, jak ofert pracy tam praktycznie nie ma. Do tego jakieś kosmiczne zarządzenia i normy prawne przyjmują. Było kilka historii na ten temat, gdzieś na portalu.

Niby dwa urzędy, co to za koszta. No, dwa urzędy w każdym większym mieście i mamy. Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę "koszty utrzymania straży miejskiej", jest raport NIKu. Kolejne wyszukanie odnośnie urzędu pracy - 4 mld zł rocznie! Ile autostrad by się za to wybudowało, ile dróg wyremontowało.
Wg raportu NIKu "ponad 22 tysięcy urzędników w 356 Urzędach Pracy (UP) osiąga efektywność aktywizacji bezrobotnych na poziomie od 0,7 do 3,8 proc." Nóż się człowiekowi w kieszeni otwiera i ch* strzela jak pomyśli, że aktywizacja zawodowa powiedzmy już ta najbardziej efektywna 3.8%, sięgająca oszałamiającej ilości 40 tys bezrobotnych kosztuje 4 MILIARDY złotych rocznie (wszystkich bezrobotnych na 01.10.2017 było zarejestrowanych w UP 1 071 000 stąd 3,8% to 40,5 tysiąca).

Gallagherr

Płatne studia - nie każdego stać, wielu studentów i tak ledwo wiąże koniec z końcem nawet na państwowych uczelniach. Dla wielu edukacja to możliwość wyjścia z biedy, patologii. Również uważam, że studentów jest za dużo. Lepszym rozwiązaniem w tej kwestii było by po prostu wprowadzenie egzaminów wstępnych i ograniczenie ilości otwieranych oddziałów. Wtedy dostawali by się najlepsi, a nie najbogatsi. Drobne zabiegi czy wizyty to kwestia kilkuset, tysiąca zł, da się przeżyć, ale raka ciężko było by wyleczyć prywatnie. I nie, te 2 tys zamiast podatków by nie wystarczyło. Niewątpliwie nasza służba zdrowia jest źle zarządzana pod względem finansów. A jak młodzi lekarze chcą coś z tym zrobić to nikt ich nie słucha i mówią, że histeryzuja. Jak mają być dobrymi lekarzami jak nie dostają godziwej pensji?

Cero

Jeżeli ktoś chce sprawdzić ile pieniędzy z NFZ wydano na jego leczenie zapraszam na zip.nfz.gov.pl.
Osobiście nie mam nic do nfz, bo jak jest zagrożenie życia to potrafią zrobić "na już" wszystkie potrzebne badania. I też moich rodziców nie byłoby stać utrzymać mnie przy życiu nawet jakby dostali każdy po 2 tyś. więcej, a nie jesteśmy biedni.

noddam

Musimy wyjść z tego błędnego, PRLowskiego założenia, że jesteśmy zbiorczo odpowiedzialni za stan zdrowia obywateli. Skoro jako społeczeństwo nie możemy namówić jednostek do zdrowego stylu życia, to dlaczego wszyscy jako społeczeństwo płacimy koszty leczenia jednostek chorych np. na raka?

To, że więcej zostanie Ci w kieszeni (niższe podatki), nie znaczy, że masz chodzić nieubezpieczony. Od tego są prywatne towarzystwa ubezpieczeniowe, by wybrać opcję ochrony zdrowia zgodnie z własnymi potrzebami. Jak wolisz być chytry i nie płacić na nic, a potem mieć pretensje, że leczenie kosztuje, to trudno, za głupotę się płaci, nikt Ci nie pomoże.

W prywatyzacji służby zdrowia chodzi właśnie o to, byś Ty jako jednostka, mógł ubezpieczyć się na swoje potrzeby. Jeśli prowadzisz zdrowy tryb życia, nie miałeś w rodzinie przypadków zachorowań na ciężkie choroby, nie jesteś w podwyższonej grupie ryzyka, to płacisz składkę dajmy na to 100zł. Jeśli natomiast palisz papierosy, nadużywasz alkoholu, ... (wpisz co uważasz), to powinieneś płacić wyższą stawkę np. 400 zł miesięcznie. Wtedy zarówno Ty, jak i ubezpieczyciel posiadacie zabezpieczenie na wypadek Twojej choroby. 400 zł składki to za dużo powiesz. Ale wydawać na fajki 300 zł miesięcznie to już jest, a na zdrowie nie ma - wniosek, rzuć fajki, nie dość, że na nie nie wydasz, to jeszcze ubezpieczenie stanieje. Nie chcesz rezygnować ze swojego stylu życia? Ok, to będziesz płacił więcej, ale nadal będzie Cie stać, bo nie płacisz tak wysokich podatków.

Studia to nie jedyna droga do poprawienia swojej sytuacji życiowej. Można zapisać się do szkół policealnych, które nauczą Cię konkretnego zawodu, a kosztują dość niewiele względem studiów.

Powod Odpowiedz

Taka mentalność najwidoczniej

Sylilia Odpowiedz

Kiedyś udzielałam się charytatywnie w pewnej fundacji zbierającej dary dla takich rodzin. Przestałam po kilkunastu podobnych sytuacjach. Kiedy widziałam ogłoszenia o sprzedaży za śmieszne grosze zupełnie nowych zakupionych dla tych rodzin sprzętów. Kiedy ubrania z darów (czyste, nowe, niektóre z metkami, sama bym z chęcią nosiła) znajdowałam na allegro czy olxie. Po 5-10 zł sztuka. Kiedy żywność lądowała w kontenerze przy supermarkecie. Albo z grubej rury - próbowali ją sprzedawać za niższą cenę z powrotem do sklepów. Ci ludzie chcieli pomocy, ale wyłącznie w formie kasy. Jak najwięcej kasy. Która później szła "na przelew". Na zwyczajne chlanie. Przestałam pomagać. Zwyczajnie mi się odechciało...

noddam

Firma, w której pracuję organizuje co roku w ramach gwiazdki zbiórkę darów dla potrzebującej rodziny. Potrzebującej, bo dzieci urodziły się z jakąś wadą genetyczną i chorują na coś. Tona prezentów się zebrała i co roku to samo - leków na ową przypadłość to mają chyba na pół roku, środki czyszczące, produkty spożywcze, nowe garnki i to z wyższej półki, bardzo dobrej firmy. Ja jestem przeciwny akcji, bo już po pierwszym dziecku wiedzieli, że jest problem genetyczny, co nie przeszkadzało im spłodzić kolejnej dwójki. A potem nagle nie ma pieniędzy na kosztowne leki dla trójki dzieciaczków. To było sobie nie robić ich tyle, skoro się wiedziało, że będą chore! Ale po co się przejmować, skoro zna się pomocnych ludzi...

bazienka

Etanolansodu ale 7?10? razy? serio?

noddam

Zawsze mnie szokują te historie o nieplanowanej ciąży (w szczególności jak dotyczą kobiet 35+). Wszystkie się zabezpieczają, a potem ciąża za ciążą. Szkoda, że jak ludzie starają się o dziecko, bez zabezpieczeń, w dni płodne to czasem i przez 3 lata próbują i nic z tego. Ciekawe zrządzenie losu.

Wspomniana przeze mnie rodzina, to matka w wieku ok 55lat i 3 córki 12-16, zatem zachodziła w ciąże po 35 roku życia.

MaggieGreene

@noddam, zgadzam się w 100%! O ile u 18 latki wpadka nie jest wyczynem (bo plodnosc jest wieksza), to kilka wpadek w wieku prawie 40 lat musiałoby być cudem.

Anonimowaq Odpowiedz

Idioci

Kochammojekotywciaz Odpowiedz

Na siłę nie pomożesz

xxyyzz Odpowiedz

Noddam, zgadzam się z Tobą. Zostałam wychowana w rodzinie, w której zawsze miałam wpajane, że na wszystko trzeba zapracować sobie własnymi rękami. A ludzie gdy dostają wszystko za darmo, robią się leniwi. Mops daje zdecydowanie za dużo. Zamiast rozdawać ludziom pieniadze, niech pomoże znaleźć pracę i poukładać życie, tym którzy się pogubili. Dodatkowo masa kobiet, nie chce iść do pracy bo nie chce stracić 500+. Przecież co z tego, że zarobi o wiele więcej, mając tylko jedno dziecko. Krew mnie zalewa, jak widzę takich ludzi.

noddam

A niech biorą te 500+, dla nas (jako społeczeństwa) to dobrze, bo jak nie pracujesz to emerytura Ci nie przysługuje, a w tych ciężkich czasach jakie nastaną nie będziemy mogli szastać pieniędzmi obiecując wszystkim obywatelom, że będą mieli emeryturkę.
Widzieliście prognozy GUSu na 2040 rok. Państwo starych, schorowanych ludzi. Cała młodzież (ta która jednak urodzi się w nielicznych rodzinach modelu 2+1) ucieknie za "godnym życiem" poza Polskę. W kraju zostaną tylko jednostki słabe, zbyt przyzwyczajone do swojego-znajomego, oporne przed wyjazdem czy patologicznie niezdolne do pracy. Wtedy dopiero cyrki się zaczną.

Ludziom wydaje się, że jak pieniędzy brakuje, to wystarczy je dodrukować. Inflacja? Pojęcie obce, mimo, że większość z nich przeżyła już przynajmniej jedną hiperinflację w swoim życiu (1989/90).

MaggieGreene

Za kilka lat w naszym kraju będzie panować istny dramat. Po tym, co się tu odwala (mam na myśli władzę PiSu), bardzo wielu rozsądnych ludzi wyjedzie z kraju w trosce o własne życie i byt. Zostaną starzy, schorowani ludzie i dzieci 500+, którym pracować nie będzie się chciało. Osobiście współczuje ludziom, którzy tu pozostaną. Sama planuje wyjechać.

MagicUnicorn Odpowiedz

po co im to, przeciecież 500+

Iwi Odpowiedz

Aha, czyli jak nie mieli na rachunki i jedzenie, ale mieli pralkę i trochę ciuchów, to powinni się cieszyć, bo to wcale nie jest tak, że mogli umrzeć z głodu, gdyby ich nie sprzedali? Rozumiem.

koscsloniowa Odpowiedz

Wyróżnię się i napisze własne zdanie. Wyobraźcie sobie sytuację, w której znajdują się niektóre z tych osob. Do jasnej cholery, dziwicie się, że sprzedali lodówkę, jeśli nawet mogli nie mieć w domu prądu? Poza tym lepiej wiedzieli, czy zostawić ją pusta i raz na miesiąc coś do niej włożyć, czy mieć co jesc, jeśli pieniadze z niej wydali na jedzenie.

Lubiecukierki Odpowiedz

Jest taki Youtuber - Hallack05, polecam obejrzeć jego film, "Bieda - dla każdego oznacza coś innego"

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie