#XUBt6

W zeszłe wakacje ja wraz z dwoma kolegami kręciliśmy film. Wszystko ładnie pięknie, udało się nam wszystko sprawnie nakręcić i zadowoleni wracaliśmy do domu.

Szliśmy leśną ścieżką, gadając o różnych rzeczach i nagle z rozmowy wyrwał nas jeden z kolegów. On jeden zauważył, że na na środku ścieżki, tuż przed nami, znajduje się malutki ptaszek, przypominający pisklę. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że omal go nie zadeptaliśmy i zaczęło nas nurtować pytanie: dlaczego ptaszek, w obliczu zagrożenia życia, stamtąd nie odleciał. Ba, on cały czas stał w tym samym miejscu.

Po chwili zaczęliśmy się niepokoić, bo ptaszek wyglądał na sparaliżowanego - ruch jego ciała był związany tylko z oddychaniem, może dwa razy w ciągu kilku minut ruszył główką. Próbowaliśmy go jakoś delikatnie przesunąć, ale on uparcie stał w tym samym miejscu. W dodatku w jego oczach można było dostrzec cierpienie i wydaliśmy werdykt, że musi to być jakiś rodzaj ptasiego paraliżu. Ponieważ tylko ja znałem ten las, jeden z kolegów spytał się mnie, czy kojarzę w jakim leśnictwie się znajdujemy i czy znam może numer do leśniczego. Lekko zdziwiony odpowiedziałem że nie mam żadnego takiego numeru.

Kolega wydawał się jednak bardzo zdeterminowany, by pomóc zwierzątku. Zadzwonił więc do siostry i poprosił ją, by znalazła w internecie numer do leśniczego, bo znaleźliśmy ptaszka w złym stanie. On kontynuował rozmowę, a ja podszedłem do drugiego kolegi, który cały czas zajmował się biedaczyskiem. Coraz wyraźniej było widać ból zwierzęcia, a nic innego się nie zmieniało - jak stał, tak stał. Wszyscy byliśmy coraz bardziej zmartwieni. Żaden z nas nigdy nie widział "sparaliżowanego" ptaszka, a on wyglądał coraz gorzej. Jednak to, co wydarzyło się chwilę później, zapamiętamy na długo.

Z monotonii oczekiwania na telefon siostry z numerem leśniczego wyrwał nas dziwny dźwięk, pochodzący od ptaszka, jakby burczał mu brzuch. Ledwo zdążyliśmy się zorientować, że coś się dzieje, a ptaszek zrobił kupę i natychmiast odleciał w siną dal. Dopiero po jakimś czasie głuchą ciszę przeszył śmiech naszej trójki, który jeszcze dość długo niósł się w lesie, który od tamtej pory kojarzy mi się z ptaszkiem z zatwardzeniem.
Cudanakiju Odpowiedz

Autor to taki puciok tylko lepiej dobrał słowa

MagicPower Odpowiedz

Hahaha jakie zabawne i jakie to anonimowe 🤣 dawaj więcej anonimowi lubią o kupie!

Erkana

Wszyscy lubią o kupie ;) np. moja babcia z einzhaimerem któregoś dnia kiedy wyjątkowo nie była pod niczyim okiem, rozebrała się do rosołu, następnie usiadła na podłodze przy oknie balkonowym i zesrała się pod siebie (kolejność możliwie odwrotna). "Na deser" zaczęła nabierać "farby" na zgrabiałe ze starości dłonie i malować po szybie niczym transparentnym płutnie, nośniku jej gównianego geniuszu. Zasrana artystka ^^

FajnyCzlek Odpowiedz

Ptak ma zatwardzenie i chcę się wysrać a wy go prawie zdeptaliście XD

Dodaj anonimowe wyznanie