#XvzBB
W domu też nie jest dobrze, bo mimo że żaden z domowników nie pali, to sąsiedzi z dołu już tak. I nie można otworzyć okna, bo cały ten smród wlatuje przez nie. A że palą oboje na zmianę, to cały czas mam zapewnioną dawkę dymu. Niezły paradoks: przy zamkniętym oknie się duszę, bo jest duszno, a przy otwartym... też się duszę, bo śmierdzi! I powiecie: "ich balkon, ich sprawa". Ale mój smród w całym mieszkaniu. Nie mogą po prostu palić w środku i smrodzić sobie, a nie innym? To trochę jak podrzucanie śmieci sąsiadowi. Kiedyś sąsiadka wsiadła do autobusu, którym jechałem i usiadła naprzeciwko mnie. Głowa mnie rozbolała i myślałem, że zwymiotuję, tak od niej śmierdziało fajami.
Zakaz sprzedaży tego świństwa na nic się zda, bo tylko wesprze nielegalny handel. Ale gdyby tak zakazać palenia na ulicach, tak jak picia alkoholu? Świat byłby dużo piękniejszy.
Miałam taką sąsiadkę... w domu palić nie będzie, ale na korytarzu jak najbardziej. A że mieszkali na strychu, całe moje (i innych) pranie waliło petami. Jak ją konkubent zamordował (no z fajnymi ludźmi mieszkam, wiem), to aż mi nieco ulżyło.
Hahaha :D lepsze niż wyznanie!
Byłabym w siódmym niebie, gdyby palacze pytali, czy nie mi będzie przeszkadzać jak zapalą 😊
O zakazie palenia w miejscach publicznych nawet nie śmiem marzyć 😂
Jakieś ograniczenia niby są - zakaz palenia na przystankach, osobne stoliki dla palących i niepalących. Ale co z tego, skoro odejdzie taki palacz od przystanku (jeśli w ogóle odejdzie, bo co mu zrobisz?), a dym i tak poleci z wiatrem na ludzi.
regularnie opierdzielam ludzi palacych na rpzystanku lub wlazacych pod wiate z fajk "sprawdzic godzine", albno pacacych ktok od wiaty
ja jestem na tyle wredna, ze wytracam im fajke z reki i gasze butem
Nie skumalem
O co Ci chodzi Eti?
Oczywiście, że tak się nie robi. To prostackie. Wybacz, ale mam życie i nie mam czasu wnikliwie czytać każdego wyznania i go komentować. 😞
Nadal z nim jestem. Nie masz czego współczuć. Jestem przeszczęśliwa.
Tyle osób pali na przystankach, że nawet nie wiedziałam że jest to zakazane 😂
To po co mi współczujesz życia przed poznaniem partnera? Chyba to Ty czegoś nie rozumiesz, jak zawsze.
I nie ma czego żałować. Świetnie się wtedy bawiłam. Inaczej niż teraz, ale mimo wszystko świetnie. Poza tym, jesteśmy razem ponad rok. "Wytrzymałam" też z jednym facetem ponad 8 lat. To nietrudne, zrozumiesz to, jak przeżyjesz chociaż połowę tego co dorośli ludzie. Dorośli, w sensie mentalnym oczywiście.
Jeśli do mnie pijesz, daruj sobie. Nie przeżyłam seksu oralnego w takich okolicznościach.
Żadnego. Zajmij się może swoim seksem, co? Mnie nie interesują okoliczności spustów na Twe piękne lico.
Nigdy nie lubiłam smrodu fajek, ale w ciąży zaczęłam starać się zawsze unikać dymu. I teraz zauważam jakie jest to ciężkie.
Szczególnie na koncertach na świeżym powietrzu. Jak zdarza mi się wyjść na taki, to ciągle muszę zmieniać miejsce, bo ciągle ktoś zaczyna palić, i tak skaczę po całej widowni.
To już nie jest koncert na świeżym powietrzu :)
Mam dokladnie ten sam problem i te same przemyślenia. :) I nikt nie traktuje tego poważnie. Ostatnio zwróciłam uwagę chłopakowi, który palił na przystanku, pod wiatą, mimo zakazu. Powiedział, że jak mi się coś nie podoba to mam zadzwonić po straż miejska. :) Naprawdę rzadko zwracam komuś uwagę, bo wiem, że to na nic i to jak dyskusja ze ścianą, ale większość palaczy, którym coś grzecznie powiedziałam, okazywała się burakami przekonanymi o tym, że mogą mieć gdzieś innych. ONI chcą palić i Ty ani nikt inny się nie liczysz.
Trzeba było zrobić parę zdjęć i zadzwonić.
A najgorzej jak idziesz chodnikiem i taki palacz przed tobą. Nie ma jak wyminąć i czym oddychać. Ja zawsze jak przechodzę obok kogoś z papierosem zatykam nos.. Ale czasami też chciałabym pooddychać
Znam taki przypadek, że sąsiedzi palą w domu a tym co mieszkają nad nimi wlatuje wentylacją, więc tak źle i tak niedobrze :/
u mnie pala sasiedzi nade mna i i tak smierdzi
kolezanka trafila jeszcze gorzej, bo mieszkala w takim "okienku", naokolo, wszystkie 8 mieszkan- palacy
Bazienka wystąp o eksmisje. Albo kup sobie dom. Albo pogódź się z tym, że mieszkasz w bloku i wiążą się z tym pewne minusy jak między innymi to, że cały blok nie podporządkuje się pod Twój światopogląd.
@ Feniks06 - nic dodać ,nic ująć :)
Sama nie palę ale mój facet już tak. Ale to zależy od kultury człowieka, mój facet nie pali w domu tylko na dworze (dom prywatny) i po każdym papierosie pukka usta płynem aby mnie nie przeszkadzał jego oddech, na mieście guma.
nie wytrzymalabym ze smierdziuchem pod jednym dachem,. przeciez nie chodzi tylko o dym, ale smierdzi caly czlowiek- ciuchy, wlosy, palce, skora, pot, slina (jak tu sie z takim calowac?), inne wydzieliny, fuj
Etanolan w punkt :D
Bardziej od smrodu przeszkadza mi syf jaki zostawiają, wszędzie kiepy na chodnikach w lasach i parkach. Dla mnie palacz to synonim smieciarz
Jak jest jeden śmietnik na pięć ulic to ciezko żeby było inaczej.
Jak przeszkadza Ci brak śmietników, to zabieraj to ze sobą, albo nie pal wcale.
Jezu, ten poziom bezczelności, nie dość, że społeczeństwo Cię nie kara nawet mandatami za palenie w miejscach publicznych, często w tłumach ludzi na chodniku, zmuszając ich do biernego palenia, to jeszcze "nie postawiliście wystarczająco śmietników, to książę/księżniczka rzuci sobie na chodnik"?
Obrzydliwe.
Serwatka niemal ze wszystkim co tutaj napisałaś się zgadzam. Ale dlaczego społeczeństwo miałoby go karać skoro społeczeńswo dzięki temu wyciąga ponad 18 mld złotych rocznie. Tyle rocznie palacze dokładają do budżetu Państwa w ciągu roku z tytułu akcyzy. Czy to dużo? W 85% ta kwota pokrywa roczny koszt programu 500+.
Więc w sporym uproszczeniu można powiedzieć, że za każdym razem gdy widzisz uśmiech jakiegoś bąbelka to pomyśl, że to dzięki temu, że ktoś kogo mijasz na ulicy jara szluga :D A Ty ile dołożyłaś do budżetu? I zanim powiesz: "Ale wydajemy majątek na leczenie ich" to sprawdź jaką kwotę wydajemy :)
Ja się nie zgadzam, żeby musieć biernie palić za większe wpływy do budżetu.
A nawet jak bym się zgadzała, to tylko za moją zgodą.
Bo teraz to sytuacja typu "Bez Twojej zgody wytnę Ci nerkę i dam milion złotych", tylko, że od tego biernego palenia część faktycznie w końcu umrze, a wpływy do budżetu nie będą aż tak wysokie.
Serwatka ja broń Boże nie próbuje mówić że palenie i dmuchane komuś dymem w twarz jest ok. Ja raczej nie jestem zwolennikiem nagonki na palaczy i jakichś niewspolmiernych sankcji. Ja wiem ze jak ktoś umrze na raka płuc to jest szybki skrót myślowy. Albo był pałacem albo palacz go zabił zmuszając do biernego palenia. Mało kto wtedy pomyśli że dziennie w jego otoczeniu mija go nawet kilka tysięcy samochodów. Człowiek się wkurza, że palacz stoi obok przystanku i kopci. Nie wkurza go to że w międzyczasie koło przystanku minie go być może ponad setka samochodów spalinowych. Mało kto pomyśli o sąsiedzie który pali gównem w piecu. Nikt nie powie że to azbest go zabił bo przecież większość życia sam mieszkał w budynku z azbestem albo w jego okolicy. To palacz jest morderca.
A o ekonomii palenia chętnie dalej porozmawiam. Owszem palenie może sprawić że palacz bądź bierny palacz umrze wcześniej. Czy zmniejszy to wpływy? I tak i nie. Co do zasady tak, w praktyce jednak kwoty które podałem już uwzględniają ten czynnik. Natomiast faktem jest, że gdy jeden i drugi umrze wcześniej to ZUS zaoszczędzi pieniądze ze składek które zostały już wpłacone a nie będą musiały być już wypłacone np w formie emerytury :)
Generalnie palaczy zachęcam do zachowania kultury i zwracanie uwagi na to by nie palić byle gdzie i unikać sytuacji gdy komuś loga dmuchać w twarz. Z drugiej strony tych niepalących też zachęcam do tego by zluzowali i przyjęli do wiadomości ze palacze są wśród nich i mają do palenia prawo. Jak nie będziemy wobec siebie burakami to już będzie dużo.
Niestety, popełniasz kilka błędów.
1. "Nagonka na palaczy" - to nie jest "nagonka", i nikt się palaczy nie czepia. Krytykowane jest tylko (bardzo słusznie i wciąż zbyt rzadko) palenie obok innych.
To tak jak by nazwać krytykowanie bicia ludzi na ulicy "nagonką na umięśnionych".
2. Co do tego "skrótu myślowego" - myślę, że mało kto tak kiedykolwiek pomyślał. Raczej konkretne przypadku raka nie są przypisywane biednemu paleniu, chyba, że pacjent narażony był na nie rekordowo dużo.
Nie zmienia to faktu, że bierne palenie może tego raka spowodować, i o tym mówię, nie o żadnym konkretnym przypadku.
3. Po co rozmawiać o tej "ekonomii"
W kontekście "czy powinno się palić między ludźmi"?
Chyba, że jako wyjaśnienie chorej decyzji państwa, nigdy jako usprawiedliwienie.
Jasne, palacze mają do palenia prawo.
Gdy nie zmuszają nikogo do wciągania tego.
Gdy robią to za ZGODĄ współlokatorów.
Gdy mają z sąsiadem do którego leci dym układ "ty tolerujesz dym, ja twoją głośną muzykę wieczorami".
Nikt nie czepia się żadnego palacza, że sobie pali, problem jest tylko, gdy pali przy kimś bez jego zgody, i wina leży tu po stronie tych palących.
Zgadzam się z Tobą w zupełności! Jeszcze wspomnę o kobietach w ciąży, które, chcąc nie chcąc, są przez to narażone na tzw.bierne palenie, bardzo groźne dla dziecka. Plus zapach osoby, która dopiero co skończyła kopcić, a teraz stoi koło takiej kobiety w ciąży w autobusie, może doprowadzić tę drugą do ataku nudności i wymiotów.
Doskonale rozumiem autora. Najgorzej jest jak idę do galerii handlowej, wejście obstawione palaczami i przechodząc przez drzwi muszę zasłaniać usta. No bo przecież nie odejdzie taki trochę dalej tylko będzie palił 2 metry od wejścia.