#b1sAH
1) Pan A zażyczył sobie na stronie główniej 5 filmów w Full HD w tło. Dzień po wykonaniu zlecenia wrócił ponarzekać na czas ładowania się strony. Nie chciał zapłacić. (Płaci się nie mi, lecz firmie. Ja mam osobną wypłatę od szefa).
2) Pani B po usłyszeniu ceny stwierdziła, że "synek w podstawówce chodzi na kółko C++ to mi zrobi lepszą za darmo". Tłumaczenia, że nie ten język - na nic.
3) Pan C chciał, aby po wpisaniu w Google słowa "czajnik" na pierwszym miejscu pojawiła się jego strona. Gdy chciałem pomóc mu wykupić reklamę zostałem zwyzywany za brak kompetencji.
4) Pan D, z zawodu informatyk. Wysłałem mu pliki strony. Otworzył w przeglądarce plik z dysku i wysłał link (ścieżkę do pliku na dysku lokalnym) koledze, któremu nie działało. Po raz kolejny usłyszałem "to jest słabo zrobione. Ja za to nie zapłacę". Walka z takimi ludźmi nie należy do najprzyjemniejszych.
5) Pan E, dla którego wykonałem stronę nie dawał znaku życia. Ani nie odbierze projektu, ani nie zapłaci. Po miesiącu odpisał, że postanowił sam się nauczyć, "bo to tylko takie sobie pisanie odpowiednich słów w notatniku". Do dziś w odmętach internetu straszy strona poważnej firmy napisana w samym HTML-u na poziomie przeciętnego gimnazjalisty.
6) Pani F wróciła ogłosić całej firmie, że strona mojego autorstwa nie działa u jej koleżanki Halinki (imię zmienione) na Windowsie ME (!?). Po jakimś czasie zawarła sojusz z panem C i poszli naskarżyć do szefa. W rezultacie dostałem podwyżkę za "konieczność pracy z debilami".
Oczywiście tłumaczę wszystko tym ludziom jak najprostszym językiem, ale do nich po prostu nie dociera.
Ostatnio poproszono mnie o opowiedzenie o mojej pracy w pierwszej klasie podstawówki. Odniosłem wrażenie, że małe dzieci więcej zrozumiały niż dorośli informatycy, marketingowcy czy inne zło.
Taki to już urok pracy, gdzie ma się do czynienia bezpośrednio z ludźmi... Nagle okazuje się, że każdy, kto przychodzi z ulicy uważa się za lepszego znawcę fachu niż człowiek, który 10 lat pracuje w branży :D Oczywiście najgorsi są zawsze tacy, co "też siedzą w tej branży", ale nie wiedzieć czemu przychodzą, zawracają tyłek i chcą płacić komuś za coś, co przecież sami by zrobili lepiej ;)
Dobrze, że chociaż szefa masz normalnego, który zrozumiał sytuację i dał Ci podwyżkę za konieczność pracy z debilami :)
czy wy w tej firmie nie podpisujecie umów, a później nie robicie ustaleń z klientem e-mailem i wszystko załatwiacie na gębę? Nie omawiacie wcześniej projektów z klientami, tylko robicie, a później słuchacie że strona za wolno się ładuje, albo prymitywna jest?
Pewnie podpisują, ale podpisana umowa nie ma magicznej mocy sprawiania żeby klienci nie narzekali.
ale ma magiczną moc sprawienia żeby klienci zapłacili, nawet, a przede wszystkim wtedy gdy ich uwagi/zarzuty po realizacji są bez sensu.
Też niekoniecznie, taką magiczną moc ma dopiero windykacja.
większość osób woli jednak nie doprowadzać do sytuacji w której są postawieni przed faktem długu do windykacji. Jak obie strony mają wiedzę jak będzie wyglądał rezultat, bo jest to omówione, klient jest poinformowany że np. umieszczenie tylu filmów spowoduje długie ładowanie strony, projektant ma dowód w postaci maila że o tym uprzedzał to się wytrąca wszystkie argumenty z drugiej strony i pozostaje komuś tylko płacić za ew. swój niemądry upór.
Podpisujemy. I nawet klient dostaje dosyć dokładną symulację efektu końcowego jeszcze przed rozpoczeciem pisania właściwej strony. To że niektórzy mają silną potrzebę czucia się lepszym to już coś innego
ja też pracuję w firmie informatycznej i wiem jedno: programiści to zwykle osoby którym się ciężko porozumieć z klientami, są trochę zafiksowani na pewne rzeczy. Więc najlepiej ograniczać ich kontakt z "normalnymi" ludźmi do minimum. Sorki, ale Wy trochę inaczej myślicie i macie niewielkie wyobrażenie/pojęcie o świecie zewnętrznym, do tego dokłada się żonglowanie skrótami myślowymi i pojęciami jasnymi dla osób związanych z IT ale niejasnymi dla wszystkich innych. Dlatego ważne jest żeby prace były koordynowane przez kogoś kto ma zdecydowanie większy kontakt ze światem zewnętrznym i będzie umiał rozmawiać z klientem, będzie umiał przewidzieć słabe punkty projektu i zapobiec błędom. Do tego dochodzi to że do klientów po prostu trzeba mieć cierpliwość i trzeba mieć doświadczenie żeby wyczuć w czym może być potencjalny problem przy odbiorze. No i taka osoba zwykle dba o potwierdzenia ustaleń, protokoły częściowe, o czym programista poświęcony "robaczkom" nie pamięta.
@jsuyu66545
Po tym komentarzu poczułem się jak osoba gorszego sortu.
Zdajesz sobie oczywiście sprawę z tego, że programiści to są całkowicie normalni ludzie, którzy poza "robaczkami" mamy kontakt ze światem zewnętrznym.
dlaczego "gorszego sortu"? Nie to miałam na myśli, miałam na myśli jedynie to, że każdy doskonali swoje umiejętności zawodowe zdobywając doświadczenie na swoim stanowisku pracy. Stąd ludzie mający ciągły kontakt z klientami wiedzą jak z nimi rozmawiać, jak łagodzić nieporozumienia. Natomiast od programistów wymaga się logicznego myślenia, a nie umiejętności interpersonalnych. A zachowania klientów często nie poddają się żadnym logicznym uzasadnieniom, trzeba tu mieć wyczucie, intuicję.
Pracuje w gastronomii ileż ja debil spotykam to głowa mała. Najgorsze ze trzeba się uśmiechać.
Po raz kolejny pytam: co w tym anonimowego?
Szef kuma ? Kuma. To niech on się męczy z nimi :)
Prawda jes taka, że nie zrozumiałam żadnej z opisanych sytuacji.
Fajne wyznanie 😊
W CPP da się pisać backend to może coś tam naskrobie... w notatniku...
Bo dzieciaki chciały słuchać a niektórzy dorośli żyją w przeświadczeniu, że wiedzą wszystko o wszystkim. Nie przejmuj się ;)