#eRm8A

Jestem psychiatrą dzieci i młodzieży. Praca trudna, ale daje mi bardzo dużo satysfakcji. Niemal rok temu na oddział trafiła 16-latka z ciężką depresją i, mówiąc ogólnie, skutkami długotrwałego zażywania pewnego narkotyku - stany lękowe, halucynacje, zaburzenia rytmu serca i parę innych. Po pewnym czasie doprowadziliśmy ją do jako takiego stanu, została wypisana z lekami, poradzono pójść na psychoterapię. Nie była chętna do współpracy, przez większość czasu siedziała, wpatrzona w okno albo ścianę, ale to nie jest niczym niezwykłym na tym oddziale. Pacjentkę odbierali jej rodzice. Znacie to uczucie, kiedy kojarzycie jakąś osobę, ale nie wiecie skąd? To było dokładnie to.

Po jakimś tygodniu doznałam olśnienia. Byli to moi dawni sąsiedzi - jeszcze na studiach przez dwa lata wynajmowałam pokój w bloku, gdzie generalnie wszyscy mieszkańcy byli w porządku. Poza nimi. Wówczas dziewczynka miała jakieś 5-6 lat, często nie płakała, a ryczała - nawet nie wiecie, jaki to rozdzierający dźwięk i straszne uczucie, kiedy się to słyszy, a nie da nic zrobić, kiedy dziecko woła "mamo! mamusiu!" przez pół godziny, aż pada ze zmęczenia; nigdy nie widziałam, żeby rodzice ją dotykali - trzymali za rękę, nosili, raz, kiedy upadła, nie podnieśli jej, tylko stali nad nią i beznamiętnie mówili "Madziu, wstawaj". Miała starsze rodzeństwo, chyba brata, i jego traktowali normalnie.

Razem ze współlokatorkami zgłosiłyśmy sprawę na policję, ale przyszli, popatrzyli, i nic z tego nie wynikło, bo przecież zadbane, czyste, najedzone, nie bite, płaczliwe, nic niezwykłego, a nagrania płaczu nie zrobiły na nich wrażenia.

Niedawno rozmawiałam ze znajomą psychoterapeutką i od słowa do słowa doszłyśmy do tego, że była u niej ta właśnie Magda. Okazało się, że jednak ojciec ją bił, matka nie reagowała, bratem się niby zajmowali, ale był zastraszany; ona, nie mogąc wytrzymać, uciekła z domu, w końcu została odnaleziona, nie mogąc znaleźć spokoju w rzeczywistości uciekła w świat narkotyku, którego zdobycie, jeśli się wie w jaki sposób, nie jest trudne.

Nie wiem, co jest najsmutniejsze w tym wszystkim - zachowanie rodziców, policji, szkoły (na pewno było widać różnicę w zachowaniu)? Trudno powiedzieć. Nie jest to odosobniony przypadek, wręcz jest ich coraz więcej, patologia ma różne oblicza. A wy nie wahajcie się zgłaszać takich przypadków, bo może się uda i pośrednio zapobiegniecie kolejnym takim katastrofom.
Slasher Odpowiedz

Często niestety w tych "najporządniejszych" domach jest najbardziej wyrafinowana patologia. Przecież krzywdzić można na tyle sposobów.

Pepe Odpowiedz

W dobrych domach biją po cichu.

koreanmaiden Odpowiedz

Są takie rodziny... niby wszystko super szczęśliwa rodzina a jednak za kurtyną patologia i przemoc

Kurkuma Odpowiedz

Jesszcze 2 lata i miejmy nadzieje że jakoś się odetnie od nich i bedzie szczęśliwa.

EmmaBorutek Odpowiedz

Smutna historia... Takie sprawy zawsze mają swoje podłoże w dzieciństwie...

Idjactorii Odpowiedz

Jak to było?... urodzisz to pokochasz?...

bazienka Odpowiedz

aha, a wy sobie nagrywalyscie to wycie i ani razu nie zapukalyscie i nie przerwaliscie sytuacji?

bazienka

pytam serio, bylam takim bitym dzieckiem, nigdy nikt "nic nie slyszal" nawet jak ciagneli mnie za noge do pokoju, w ktorym mialo byc lanie
nawet jak moj brat glosno wolal "pomocy, ratunku!", a ja z bezsilnosci schowalam sie w budzie psa i z calej sily zatykalam uszy, by nie slyszec jego krzykow ( dla ciekawych lanie, bo wstydzil sie przeczytac na glos czytanke)

Kurkuma

współczuję ci bazienko, odciełaś sie od nich?

Dajpysk

Bolo juz tutaj wystarczajaco duzo anonimowych opowiesci jakie nieprzyjemnosci mieli ludzie po osobistym zgloszeniu. Na policje zglosili, to ze to olala to co innego ale przerywajac sytuacje nie zmienilby praktycznie nic.

bazienka

kurkuma, wyprowadzilam sie w 20 roku zycia, do ojca sie nie odzywam mama przeprosila
na swieta do nich nie jezdze, bo ojciec gnoi mnie psychicznie jak nie moze inaczej
dzieki za wsparcie :)

Rover25 Odpowiedz

A dlaczego upubliczniasz jej historię? Wiem, że jest mnóstwo podobnych, może być zmyślona. Mimo to jest to dla mnie niesmaczne. "Jestem psychiatrą, opowiem Wam historię mojego pacjenta"

Poksodjelak

Tajemnica lekarska, tajemnicą lekarską, ale danych nie podała przecież. Dzieli się z innymi doświadczeniem i wiedzą, co jest w sumie spoko.

Feniks06

A dlaczego nie? Nie ma wystarczających danych by zidentyfikowac kogokolwiek. Chyba nie rozumiesz na czym polega tajemnica lekarska

Dajpysk

Duzo z tych danych nie jest wiedza lekarska a wspomnieniami o sasiadach ktorymi normalnie moze sie dzielic.

bazienka

mozna upubliczniac i rozmawiac o historii jesli nie podajesz dokladnch danych
jest jeszcze cos takiego jak np. superwizja

itaknici Odpowiedz

I druga psychoterapeutka tak radośnie i bez oporów podzielila się z tobą tymi szczegółami.. Taa

Tayla

Jezeli byla to ich wspolna pacjentka to chyba powinny sie konsultowac.

bazienka

Tayla, oczywiscie, jest jeszcze cos takiego jak superwizja

Akilliada

@bazienka Superwizja to jedno, ale rozmowy o pacjentach (niekoniecznie nawet wspólnych) stanowią ogromną część rozmów między lekarzami - po prostu, wymieniają się między sobą doświadczeniami czy ciekawymi przypadkami. W takich sytuacjach, jak rozmowa z drugim lekarzem czy chociażby przedstawienie przypadku studentom nie obowiązuje tajemnica.

typowykamil

Też mnie to zastanowiło, co w takim przypadku z tajemnicą lekarską/zawodową?
Przecież żeby się zorientować że rozmawiają o tej samej osobie musiały ją najpierw złamać, c'nie?

TheRandomHobo Odpowiedz

Niedokończona historia - co to za preparat?

Dak

Brzmi jak mefedron

Dodaj anonimowe wyznanie