#f2eLd
Każdy chyba wie jakie mamy realia: pracodawcy twierdzą, że praca jest, tylko pracowników brak. Ja natomiast zauważyłem, że najchętniej zatrudnialiby za najniższą krajową, umowę zlecenie i jeszcze studentów, żeby nie musieć płacić składek.
Po kolejnej rozmowie, gdzie zapewniano mnie, że szukają kogoś takiego jak ja, że oddzwonią i nie oddzwonili, postanowiłem zmienić taktykę. Postanowiłem, że teraz to ja będę robił rekrutację.
Wyglądało to mniej więcej tak: gdy podczas rozmowy okazywało się, że znowu jestem traktowany niepoważnie (nagle okazywało się, że muszę być na samozatrudnieniu, że praca jest w mieście oddalonym 142 km od miejsca podanego w ogłoszeniu albo zaproponowano mi 3-miesięczny bezpłatny okres próbny), robiłem poważną minę, stwierdzałem, że "nie do końca spełniają państwo moje oczekiwania", że "mam jeszcze dziś kilka rozmów z innymi firmami" i że "jeśli zostaną państwo wybrani i przejdą do kolejnego etapu rekrutacji, na pewno się z państwem skontaktuję".
Wiem - brzmi głupio, może niejeden z Was pomyśli "Idiota", ale miny osób, z którymi rozmawiałem - bezcenne... :) Znajmy swoją wartość i traktujmy się poważnie.
PS Po około 2 miesiącach znalazłem pracę.
Tak z ciekawości. Jaką?
Na kasie :)
W Biedronce.
U mnie pracy brak, ale staży jak grzybów po deszczu, do wyboru do koloru. I znów mnie wykreślono z UP bo odmówiłam następnego stażu, gdzie od początku mówiłam, że takiego zatrudnienia nie chcę. Wiem mogę sama poszukać, ale ofert brak, chyba, że masz znajomego, który niechcący usłyszał od wójtowej o jakimś stanowisku wolnym i nagle pojawia się nowy pracownik na umowie. Takowych nie posiadam. Od 4 lat tylko 3mc próbny. Tutaj nawet ciężko o sam status bezrobotnego phi.
I te 4 lata nie pracujesz w ogóle, bo nie pójdziesz na staż, rezygnując jednocześnie z ubezpieczenia?
Dla mnie to też jest dziwne, nie masz pracy, a urząd pracy jest od znalezienia pracy! Nie od pracy marzeń tylko od znalezienia pracy żebyś głodem nie przymierał.. A jak ktoś nie pójdzie na staż, żeby mieć co w CV wpisać to jest conajmniej dziwne
Czyli lepiej nigdzie nie pracować, nie mieć dochodu, byle nie był to staż? Nie rozumiem takiego podejścia. Któryś staż z rzędu na pewno by mnie denerwował, ale wolałabym "coś" i szukać "czegoś", niż nie mieć nic.
ale ile można iść na ten staż? ile można dać się tak traktować? ja rozumiem justasa, zwłaszcza, że teraz właśnie jestem na stażu. i choć jestem mega zadowolona i chciałabym tu zostać na umowie - nie ma szans. firma sobie znalazła sposób na darmowych pracowników. i nie, to nie jest tak, że uczę się czegoś nowego - tak było parę lat temu jak szukałam pierwszej, drugiej pracy. czuję się poniekąd wykorzystana. i sorrki, ale za 900 zł stażowego naprawdę cięzko jest wyżyć... niby lepszy rydz niż nic, ale ile można dawac się łupać, bo pracodawcy szkoda kasy na normalnego pracownika?
Wyobraź sobie, że ja też jestem na stażu + studiuję zaocznie, więc większość pieniędzy przeznaczam na naukę. Zostaje mi na przysłowiowe waciki i paliwo. Gdybym nie miała tego stażu, nie mogłabym studiować. Myślisz, że lepiej byłoby, żebym uniosła się honorem i nie dała się wykorzystywać? Poszukuję innych ofert, aby mieć więcej pieniędzy dla siebie, ale na razie lepszy staż. Podkreślam, że jestem bezdzietna i mieszkam z rodzicami. Jednak co mogą powiedzieć single w wielkim mieście? Albo rodziny, którym przytrafiło się dziecko?
Jakoś wydaje mi się dziwne co piszesz.
Nie wiem gdzie mieszkasz, jaka jest u was sytuacja, ale generalnie w skali kraju bezrobocie jest bardzo niskie, jak ktoś chce znaleźć sobie pracę to sobie jakąś znajdzie. Weź poszukaj może w innych miejscowościach. Nie licz że urząd pracy znajdzie ci pracę.To już nie te czasy, że pracę znajdowało się tylko po znajomości. Brak doświadczenia, czy umiejętności też nie jest tu żadnym uzasadnieniem. Wiele firm szuka nowych pracowników tak desperacko, że właściwie jedynym wymogiem jest chęć do pracy.
Rozumiem gdybyś pisała to 5 lat temu (bo sam byłem w podobnej sytuacji), ale sytuacja na rynku pracy się trochę zmieniła. Ale jeśli przez 4 lata nie znalazłaś sobie pracy to znaczy że jesteś leniem i tak naprawdę nie chcesz pracować.
@justas
serio ? staż jest przecież płatny. więc chyba lepiej miec jakiekolwiek pieniądze niż nie miec ich wcale
a moze wyprowadzka do innego miasta? praca za granica?
bo w takiej sytuacji to tylko stagnacja i sznur
Naprawdę ktoś jeszcze wierzy, że urząd pracy jest od znajdowania dobrej pracy?? Sama nazwa UP to oksymoron... No chyba, że przez te ostatnie kilka lat coś się zmieniło. Pamiętam gdy jakiś już dłuższy czas temu, szukałem pracy w pewnym dużym mieście na wschodzie Polski, oferty pracy można było w UP "kupić" (sic!) za pieniądze, ogólnie dostępne były właśnie staże i zlecenia...
Gratulacje :) Gdzie pracujesz?
Teraz trzeba tak grywać z pracodawcami, bo niektórzy są tacy, że z buta innych traktują jak szlam. Warto mówić, że gdzieś indziej (najlepiej w konkurencji lub wyższej firmie) ma się zawieszoną decyzję, i że wystarczy tam skinąć głową, by mieć ciepłe krzesełko. Inaczej patrzą wtedy na człowieka i jak pracodawcy zależy na osobie - od razu zmieni stosunek traktowania na przyjemny i nagle pełniejszy w szacunek. Naprawdę, to jak trik psychologiczny. Dlatego duży plus dla tego pana i gratuluję znalezienia pracy. :)
I to jest zdrowe podejście! Bo nie zapominajmy ze rekrutacja działa w dwie strony, pracownik potrzebuje pracodawcy, tak jak pracodawca pracownika. Jakoś ta granica się zaciera, ludzie nie znają swojej wartości i godzą się na cokolwiek, byle mieć pracę...
Sama szukam pracy już ponad rok, powoli tracę wiarę, ale Twoje wyznanie dodało mi otuchy:) dzięki!
gratuluje postawy
naszukalam sie pracy w zawodzie, oj naszukalam- bo wszedzie doswiadczenie, a nie moglam pracowac zanim nie otrzymalam dyplomu. zrobilm tylko mase wolontariatow
mialam inny sposob- jak nagle okazywalo sie, ze np.praca na innym stanowisku, za miesznie niska stawke itp., to zwyczajnie mowilam, ze wprowadzaja w blad ogloszeniem, to niepowazne i prosze nie tracic mojego czasu
i wychodzilam
twoj sposob mnie urzekl :)
ciesze sie, ze znalazles prace i az mi sie wesolo robi na mysl o ich minach
Jakie kierunki skończyłeś?
Nie wiem gdzie mieszkasz, ale nawet w mniejszych miastach można znaleźć fajną pracę, za całkiem fajną kasę, a nie tylko na kasie w markecie.
Wydaje mi się, że Autorowi chodziło jednak o dobrą pracę w swoim zawodzie, a nie po prostu o pracę, byle tylko była. I wiecie co? Jeśli tylko ktoś ma taką możliwość (czyli np.brak noża na gardle, bo nie ma za co żyć) to naprawdę to popieram. Dobrze jest też czasem umieć z uporem zawalczyć o swoje. W końcu Autor nie po to poświęcił ileś lat na naukę i szlifowane umiejętności, żeby potem robić obojętnie co.
W zasadzie to po to właśnie się wybiera zawód, kierunek studiów czy technikum - żeby być wykwalifikowanym pracownikiem i szukać potem pracy w zawodzie - bo to coś co umiesz robić i do czego się przygotowywałeś X lat. Szanuję takie podejście.
Tylko że absolwentów uczelni jest teraz jak psów i w niejednym zawodzie nie ma po prostu tyle etatów żeby każdy dostał w nim pracę.
Szczerze, ciężko mi się czyta takie historie. Czemu? Możecie wierzyć lub nie, od wizażystki stałam się (oczywiście przechodząc przez szczeble kariery) specjalistą w finansach. Na początku bez wykształcenia. Aktualnie po danej szansie i licencjacie zarabiam 8k miesięcznie. Trzeba umieć sprzedać swój potencjał w tych czasach.