#fuzh3

Pracuję jako nauczycielka w szkole podstawowej. Tego dnia na długiej przerwie obiadowej miałam dyżur na stołówce. Jak zwykle chodziłam między stolikami, gdy zauważyłam na podłodze 2 grosze. Podniosłam, chuchnęłam i zadowolona z siebie schowałam do kieszeni. Nie wierzę w zabobony, ale akurat ten przesąd, że chuchnięcie na znalezioną monetę przynosi szczęście, wydaje mi się sympatyczny.

Parę chwil później, niedaleko tego miejsca, znalazłam kolejną dwugroszówkę. Rozejrzałam się, podniosłam, chuchnęłam i do kieszeni. Nie minęły trzy minuty, a tu kolejna! Niedługo potem następna! Nie mogłam się nadziwić, że tyle tych monet znajduję, łącznie było ich z dziesięć, „Jak tak dalej pójdzie wkrótce podwoję moją nauczycielską pensję!” - pomyślałam.

Gdy zbliżał się dzwonek sięgnęłam do kieszeni, aby nacieszyć oczy nowo nabytą fortuną. Kieszeń była pusta, zostałam okradziona! Zaczęłam się rozglądać i zauważyłam podejrzanych chłopców z 6 klasy, którym było wyjątkowo wesoło. Podeszłam i spytałam co ich tak bawi, a jeden z nich odpowiedział “Proszę dokładniej sprawdzić kieszeń”. Sięgnęłam ręką głębiej i okazało się, że miałam w niej dziurę. Chłopcy cały ten czas oglądali, jak pani nauczycielka zadowolona w kółko podnosi tę samą monetę…
Jawiem1210 Odpowiedz

Czytałam to wyznanie 3 lata temu. Jak ten czas zapierdziela...

CzokoLadka Odpowiedz

nuuda

Kurde26 Odpowiedz

Przypomina mi się taki stary zwyczaj z MONu "jeb@ć biedę! " i myślałem że dzieciaki podrzucały monety celowo

Dodaj anonimowe wyznanie