#kIR3p
Ta historia mogłaby się skończyć w tym miejscu, jednak było inaczej.
Brat mojej mamy pracował w piekarni, często po rozwiezieniu towaru wpadał do nas na kawę. Teraz wyobraźcie sobie moją minę, kiedy powiedział, że ostatnio wracał od nas i dwóch gówniarzy zrzuciło mu gówno na szybę. Czyszcząc ją rzygał jak kot, w myślach przeklinając gorzej niż podczas pościgu za nimi.
Milczałam wtedy jak grób... i na ten temat milczę do dzisiaj :)
W ten sposób kilka lat temu zginął kierowca, szczyle zzrzucili z wiaduktu na jego jadący samochód, a dokładnie na przednią szybę, grudę lodu. Normalny, ciężko pracujący facet wracał do rodziny i zginął przez parę gówniarzy.
Podejrzewasz, że ktoś, kto zrzuca cokolwiek z wiaduktu na samochody jest zdolny do autorefleksji?
I taki ktoś żyje z myślą "miałem durny pomysł" a nie "zamordowałem człowieka".
Lindab jak nie usprawiedliwiasz, nie tlumaczysz? Właśnie to robisz pisząc że na pewno nie chcieli nikogo zabic. Ewidentnie masz problem ze źle ukierunkowana empatia
Osoba, którą sobie wyobrażam jako zdolną do takiego czynu, tak właśnie w mojej wyobraźni myśli. Te dwie cechy wydają mi się spójne ze sobą. Nie wiem co myślą te konkretne osoby, które zostały opisane.
Nie byli nadpobudliwi, tylko rozwydrzeni, bezkarni i głupi.
To się nawzajem nie wyklucza.
@zxzxzx nadpobudliwe dziecko może komuś przywalić gdy zostanie obrażone, czy wyśmiane. Opisane zdarzenie z nadpobudliwością nie ma NIC wspólnego - to czyn rozwydrzonych gówniarzy, którym zad się złoić powinno. + szlaban na tv, telefon itp. itd. Chociaż przy takim wyhodowaniu to pewnie szczeniak mamusi by przywalił za zabranie komórki.
A można być blondynem i rowerzystą? Można. To dlaczego nie można być nadpobudliwym i durnym?
Dlaczego wtedy milczalaś?
Ja bym ich wydała
Ta, jasne, najlepiej - wina zahukanej dziewczyny. Jasne.
Osoba, która była świadkiem przestępstwa, a milczy na jego temat, też jest po części winna.
Adhd teraz ma niby tłumaczyć głupotę dziecka i brak wychowania w domu?
Mam partnera z ADHD, uwierz od rodziców dostałby solidny ochrzan, szlaban na wszystko, a znając teścia i czasy młodości- pasem w tyłek. To lenistwo rodziców i tyle.
@Fina tez mam partnera z ADHD i jest mega dobrze wychowany i nigdy w życiu by nie wpadł na tak debilny pomysł jak ci z opowiadania
Pierwszy raz słyszę "nadpobudliwy" jako synonim idioty.
To się mogło skończyć tragedią. Nie rozumiem uśmieszku na końcu. Ktoś przez ich głupotę mógł nawet stracić życie. Wujek z twoją pomocą miał szanse na złapanie i ukaranie szczyli, ale nie bo to takie heheszki zrzucić komuś śnieg z wkładką na szybę rozpędzonego auta.
Nie mylić tu nadpobudliwości z głupotą😑
Mój wuj Stefan pozazdrościł niegdyś sąsiadowi swemu, Manfredowi, nowej furmanki z napędem na cztery konie, a jaka piękna ta furmanka była! Nie to co stara, dziurawa taczka na obornik wuja Stefana. A i konie jakie dostojne były, nie to co skapciały, stary muł wuja, co to stał pod samą chałupą i capił na pół wsi. Wuj Stefan ze złości żywcem wyrwał sobie i tak już rzadkie wąsy, a tak się z wściekłości spiął, że mu gumka w ostatnich gaciach pękła. Nie mógł darować Manfredowi furmanki i tych ogierów, co włosie miały bujniejsze, niż ciotka Pela pod pachami. Wymyślił wuj zemstę okrutną, pochłonął cały zapas ciotkowego baleronu, co go sumiennie składowała za gnojownikiem, coby w czarnej godzinie mieć co na ząb wrzucić. Po baleronie zeżarł wuj Stefan cały litr ogórków kiszonych z piwnicy sąsiada Manfreda, zapił mlekiem od mućki sąsiada, a na zagrychę połknął osiem surowych jaj i poszedł na podwórze Manfreda, wgramolił kościsty zad na furmankę, wypiął swoje wsiowe siedzenie i wypuścił zawartość kiszek wprost na przepiękny, drewniany wóz. Tak się złożyło, że widziała to ciotka Pela, chwyciła za chabety srającego wuja Stefana i jak go zdzieliła po łysiejącym łbie tępymi grabiami, jak go wytaplała w przydomowym oborniku po sam czubek glacy, tak go potem ufajdanego tym obornikiem zakopała na grządkach sąsiada Manfreda, coby mu za karę za nawóz robił.
Zdechnij idioto, nikogo nie śmieszysz.
Suomen, to samo powiedziała ciotka Pela do wuja Stefana, kiedy ten postanowił pracować w cyrku, który przejazdem się w ich rodzinnej wsi zatrzymał. Myliła się jednak, bo wuj Stefan już pierwszego dnia całą publiczność rozbawił, kiedy to się przebrał za czarodzieja, przyodziewając na swe kościste schaby rozciągnięte pantalony ciotki Peli, które mu robiły za pelerynę, na łysą glacę dziurawą skarpetę z resztkami mięsa nasadził (ciotka Pela wędziła w niej baleron) jako elegancką czapkę, a na parchate giry drewniane trzewiki, które mój wuj sam wystrugał z opałowego drewna sąsiada Manfreda. Publiczność rechotała na sam widok mego wuja, który się odwalił jak knur na otwarcie obory, a rechotała jeszcze bardziej, kiedy na kulawą arenę starego niedźwiedzia wypuścili, co by wuja Stefana na oczach gapiów skonsumował, ale że pantalony ciotki Peli capiły niemiłosiernie jak taczka gnoju, a sam wuj Stefan też zapachem jaki soczysty obornik przypominał, tak niedźwiedź ducha wyzionął z tego smrodu, więc mego wuja z cyrku na zbity pysk wyrzucili, a ciotka Pela w tej złości, że jednak szansa na jakieś miedziaki przepadła, chwyciła za tę starą skarpetę, co to ją miał wuj na łbie, wsadziła do środka kilo marchwi i wetknęła wujowi w pośladki, więc mój wuj przez tydzień jeszcze przed wsiowymi mułami uciekał, co to go chciały w to dupsko użreć.
Może kiedyś im ktoś nasra na samochód, to wtedy zrozumieją.
Dosadnie napisalas, "gowniarzy".