#lfYjH
Wczoraj stwierdziła, że ma na swoim ciele bardzo wiele pieprzyków i podejrzewa, że to rak skóry. Poczytała o tym w Internecie i cały wieczór spędziła na wyszukiwaniu najlepszych onkologów w mieście. Dzisiaj idzie na badania do dermatologa, jest cała roztrzęsiona i popłakuje w łazience. Nie dociera do niej, że to tylko pieprzyki, każdy je ma. Czy moja partnerka jest hipochondryczką?
Tak, jest hipohondryczką.
Hipochondryczką. Nie ma za co.
Jak dużo pieprzyków, to na bank prostata.
Moja babcia się kiedyś z lekarzem kłóciła, że ma raka prostaty bo jej się objawy pokrywały z tymi w reklamie
Dużo pieprzyków, to znaczy, że lubi się pieprzyć. Jak lubi się pieprzyć, to i pewnie też czasami zjada. A od tego to już prosta droga do wrzodów żołądka, bo pikantne szkodzi. Przecież to takie oczywiste... 😊
U niektórych osób hipochondria łączy się z zaburzeniami lękowymi czy innymi problemami natury emocjonalnej
Na pewno ma skłonności. Da się z tym spokojnie żyć, o ile te objawy nie nasilą się.
Ze mnie też się śmiali, ze przed 30-stką miałam listę badań, które chciałam zrobić. Oczywiście wszystko prywatnie, bo lekarze pukali w czoło jak chciałam skierowanie na rezonans magnetyczny, usg jajników, jamy brzusznej i piersi. Miesiąc od otrzymania wyników rezonansu jestem po operacji olbrzymiego tętniaka w głowie :) także chodzenie po lekarzach potrafi jednak uratować życie. Wyszły też inne problemy, jednak z tego rezonansu się najbardziej cieszę.
Mam identycznie. Dosłownie identycznie, nawet faze na pieprzyki mam. O ile badanie ją uspokoi, to nie jest hipochondryczką poniewaz taki człowiek nie wierzy lekarzowi. Natomiast może mieć tak jak ja nerwicę lękową ukierunkowaną na choroby. Leczy się to terapia i lekami ale da się z tym żyć. Najważniejsze to nie wyśmiewać i nie bagatelizować. Zwykle „nic ci nie jest” tylko pogorszy sprawę. Wspieraj ja, a jeśli sytuacja się powtórzy, warto pomyśleć o wizycie u psychiatry.
Otóż to. W samo sedno.
No z dziewczyną jest coś trochę nie tak, ale jeśli ma dużo znamion i jeśli któreś z nich są dość duże i ciemne to warto żeby dermatolog na nie rzucił okiem
Dokąd miałaby ku temu fizyczne powody i zdrowe podejście, to nie, ale to mi wygląda na to, czego się obawiasz. Ja wiem, bo też mam nerwicę hipochondryczną i bywają takie momenty w moim życiu, że psycha się zapętla i na widok pieprzyka na nodze odpowiada sobie historie, że pod tym jest guz, a to pewnie już rak kości. Na widok strupa na brodzie, gdzie nie wiedziałam skąd się bierze, zaraz wyszła panika, że pewnie na drugi dzień rozprzestrzeni się agresywny rak tkanek na twarzy. Dużo oglądałam programów medycznych i jak dopadają mnie stany depresyjne oraz nerwicowe tak to działa na mnie. Ten stan bardzo męczy, ale pomaga sprawdzenie badaniami i wizyta u lekarza, że jest ok, już część sprawdziła. To paskudna choroba.
Tzn u mnie to nerwica lękowa, zaszczepiona przez mamę, która ma to samo i czasem kompletnie tego nie umie zrozumieć u kogoś. Ja jakoś sobie z tym radzę, był czas, że mierzylam tętno co 2 minuty, ale moja siostra z tym nie daje rady. I siedzi z cisnieniomierzem. A ciśnienie w nerwach skacze. To jest taka choroba, że odbiera radość życia i skazuje na męki czasem nie chorując właściwie na nic.
owszem
I wrzuciłeś to ,,wyznanie” na anonimowe, ponieważ?